Piotr zaprze się samego siebie ? Co może to znaczyć ? Próbuję zrozumieć i jedyne co mi przychodzi do głowy to odrzucenie swoich nawyków, swoich słabości, tego, co lubi najbardziej, swojego ego. Czy ma zapomnieć jak bardzo jest człowiekiem ? Zajrzałam do Biblii, bo często właśnie tam znajduję odpowiedzi.
Ew. Łukasza; Potem mówił do wszystkich: Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje!
Ew. Marka; Potem przywołał do siebie tłum razem ze swoimi uczniami i rzekł im: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje!
Ew. Mateusza; Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje.
Masz chyba wszystko rzucić i iść za Chrystusem ? – bezradnie rozkładam ręce, bo jak to rozumieć ?
Przecież nie mogę wszystkiego rzucić – i też rozkłada ręce.
… Szkoda, że się zakładałem …
Kamień rzucony w wodę po wyjęciu jest mokry.
Róbcie jak chcecie, ja nie chcę już audi – Piotr próbuje się wymigać.
Kula już została puszczona. Musimy się szanować nawzajem.
Gdybyś wszystko, co do tej pory Homiel mówił, pamiętał, to byś się nie zakładał – tego jestem pewna. 1000 razy najpierw by pomyślał, zanim by się zakładał.
Ale zabawy by nie było.
Fajna ta rozmowa z zakładem … – muszę przyznać.
Wolałbym o tym zapomnieć.
Nie ujdzie ci to na sucho.
…. I teraz już rozumiem co miał na myśli mówiąc kamień rzucony w wodę po wyjęciu jest mokry.
…. Miałem sen. Rozmawiałem z jakąś kobietą, dotknąłem jej ręki i przekazałem możliwość czynienia znaków, żeby inni ludzie uwierzyli w Boga. Potem rozmawiałem z jakimś facetem, ale o nie był przekonany, co mówię o Bogu. Wtedy wyszedłem z ciała i urosłem jak wielki anioł i dałem mu dowód, że to prawda. Dopiero wtedy i on uwierzył.
To są sny prorocze.
Będziesz uczył ? – pytam.
Już ich uczycie.
Czy to przypadek, że Piotr przechodził zawał przed 13 października ?
Nie, zobacz ile przechodziłeś tym zawałem – rzeczywiście, symptomy były nawet już dwa tygodnie wcześniej.
Czy te wrota mogły się otworzyć innego dnia niż 13 października ? – drążę dalej.
Nie, wszystko zapisane jest w cyfrach.
Pojechaliśmy do „naszego krzyża”. W rogu siedziała ta sama co zawsze żebrząca kobieta. Musiała być tym razem chora, bo ciągle kaszlała. Pomodliliśmy się krótko, a wychodząc Jezus rzekł tylko …
Nie zapomnij o niej.
Nie zapomnieliśmy, daliśmy trochę pieniędzy. To wszystko działo się podczas mszy, więc gdy nadeszła pora eucharystii, podeszliśmy do ołtarza. Podczas przyjmowania komunii Piotr gapił się w sufit katedry, tak mi się początkowo wydawało.
Kazali spojrzeć mi w górę – tłumaczy Piotr po wyjściu z kościoła.
Spojrzałem i zobaczyłem na witrażu wielkiego gołębia … Nie wiem dlaczego …
Nie wiem dlaczego, nie wiem dlaczego…
Żeby się twoja dusza ucieszyła ! – Homiel nie wytrzymał.
Wieczorem.
Badając Fatimę dużo o niej opowiadam także Piotrowi.
Uważasz, że nadchodzi apokalipsa ?
Na to wychodzi – potwierdzam.
Ale zacznie się po mojej śmierci ?
Nie po śmierci, po odejściu.
A to różnica ?
Ogromna.
Piotr po tych słowach postanowił iść się pomodlić, a ja zajęłam się analizą pierwszej wizji fatimskiej. Gdy wrócił zmęczony …
Rozmawiałem z Ojcem na ten temat. Spytałem …
Dlaczego ma się stać to, co się ma stać ? Przecież jest tylu wspaniałych ludzi na świecie, którzy wierzą, modlą się, są dobrzy … O nich warto walczyć …
Czyż nie modlisz się do Mnie codziennie „przywróć odwiecznie ustalony porządek” ?
Czyż nie uczysz tego innych ludzi ?
Uczę.
Tylko wstrząs może być skuteczny.
… Poczułem wtedy, że to się stanie…
Zrób, co masz zrobić – powiedział teraz Ojciec.
Ale co on ma zrobić ? – pytam.
Boga nie spytam, boję się – Piotr raptem stał się strachliwy.
A zakładać się miałeś odwagę ?
Z tobą się zakładałem ! – Piotr ciągle nie zdaje sobie sprawy, że nadal rozmawia z Ojcem, a nie z Homielem.
… Bóg Ojciec mówi w taki sposób, że odbiera mi mowę.
Nie martw się, każdemu.
Dopisane 07. 01. 2018 r.
Nie po śmierci, po odejściu – człowiek nie umiera, człowiek odchodzi (czasami Homiel mawia „przechodzi”). Czy dusza człowieka, który odszedł żyje wiecznie? To zależy, dokąd odchodzi. Dusza człowieka jeśli umiera, to tylko w piekle. Piotr miał kiedyś ciekawą wizję. Do piekła zaprowadził go Homiel. Pokazał miejsce zbudowane jak wielopiętrowy dom bez ścian. Na każdym poziomie było mnóstwo ludzi i diabelskich istot, które wyglądały jak zwierzęce hybrydy. Panował tam chaos, strach, panika. Między piętrami przemieszczała się dziwna, ciemna jak smoła istota bez twarzy. Wydawało się, że poza diabłem nie ma nic straszniejszego w tym miejscu, ale to przed tą istotą każdy próbował się ukryć. Gdy kogoś dopadała, obejmowała ciasno ramionami, a dusza tego człowieka przemieniała się w pył, w nicość.
Dzisiaj pytam Homiela…
Jaka jest różnica między odejść a umrzeć?
Umrzeć możesz za życia. Być martwym w środku, być tylko producentem odchodów. Poza pieniędzmi, własnymi potrzebami nic nie widzi. Ale on też jest potrzebny, byś mogła się uczyć. Ten człowiek jest, ale nie żyje. Czym się różni od kłody drewna?
Nie martw się, każdemu – do niedawna włosy stawały mi dęba słysząc w jaki sposób Piotr rozmawia z Ojcem. Przeszło mi, gdy przeczytałam doświadczenia Anieli Salawy i Lenczewską;
Tylko wstrząs może być skuteczny – to nie pierwszy raz, kiedy Niebo używa słowa „wstrząs”. Wielokrotnie padało to słowo jako najbardziej skuteczny sposób na szybką i efektywną naukę. Wstrząs to element życia jednego człowieka, jak i całych narodów.
Cieszymy się jak dzieci z naszych kawowych randek. Miłe to i życzę każdemu. Ja się spieszę, Piotr się spieszy i prawie zawsze jesteśmy na czas.
Jak jechałem do ciebie, spytałem czym jest ta druga fala … Wiesz co usłyszałem ?
Pierwsza fala to zdrowie, druga fala to Bóg.
Bóg ? Hmm …
Spytałem Homiela co będzie z moimi lekarstwami, gdyby wybuchła wojna …
Że co ? Też masz pytania !
Nie doczekasz się tych czasów.
…….. – nooo świetnie … To dobra, czy zła wiadomość ?
Usłyszałem teraz głos z dołu – Piotr zdziwiony przekrzywił lekko głowę nasłuchując …
Syczy …
Myślisz, że wiecznie będziesz tu żył ?! Rozlejemy się i zabierzemy ci wszystko. Poczekajmy cierpliwie.
…….. – zbaraniałam, a włosy stanęły mi dęba, dosłownie.
Wczoraj czytałam … – chcę szybko zmienić temat – W Wielkiej Brytanii zburzono wiele kościołów, a stawia się meczety.
Wielka Brytania przestaje już być krajem chrześcijańskim, a zdecydowanie jej stolica – wynika z badań przeprowadzonych przez Gatestone Institute w najnowszym opracowaniu pod wymownym tytułem „Londanistan”. Wynika z nich, że w ciągu ostatnich lat w Londynie powstały 423 meczety, a w tym samym czasie zamkniętych zostało 500 kościołów. Muzułmanie są dziś dominującą grupa praktykującą religię w 9-milionowej stolicy Anglii. Do 2020 r. liczba modlących się wyznawców islamu sięgnie w Londynie blisko 700 tysięcy.Tymczasem liczba chrześcijan uczestniczących w mszach drastycznie spada – zauważają socjolodzy z National Secular Society. Bulwersujące jest to , że kościoły są sprzedawane na aukcjach pod prywatne inwestycje. Słynny kościół w Bournemounth w 2010 r. zamieniono w Tesco! Teraz pod witrażami handluję się alkoholem, papierosami czy sprzedaje się warzywa po promocyjnej cenie. Ciekawe jakby na podobną sytuację zareagowali wyznawcy Allaha? https://reporters.pl/6641/anglia-w-agonii-423-nowe-meczety-w-londynie-500-kosciolow-zamknietych-foto/
Pan Bóg wkurzy się za te kościoły, to domy Ojca przecież … Tyle, że na ziemi – Piotr się zmartwił.
Pan Bóg nie wkurza się, pan Bóg jest sprawiedliwy.
Ojciec też przyłoży mi za to wszystko … Walnie mnie dechą tak, że polecę … – i zrobił gest ręką jakby leciał w kosmos. Wydawało mi się to dość śmieszne, ale wolałam siedzieć cicho.
… Słyszę gruby śmiech…
… Spytaj Ojca, czy Fatima to już klamka zapadła ? Szala opadła ?
…. Wkrótce pewne zdarzenia dadzą ci odpowiedź.
Na pewno ta rocznica nie przejdzie z porządkiem dziennym, pokaże w jaką świat drogę wkroczył.
???!!!
13. 05. 17 r. Warszawa.
Wieczorem.
Od jakiegoś czasu na poważnie zabrałam się za Fatimę. Siedzę teraz w objawieniach i im więcej czytam we włoskich źródłach, tym bardziej włosy stają mi dęba. Jestem tak zamyślona, że nie dostrzegam nawet Piotra. Dopiero Homiel ściągnął mnie na ziemię.
Objawienia prawdziwe, nawet sceptyków by przeraziły.
Zostaną w czasie objawione.
Zaczynam się martwić, bo zaczynam rozumieć to wszystko – próbuję tłumaczyć Piotrowi.
Homiel … Czy…, czy jest już za późno ? – pytam z niepokojem.
Jest za późno.
Psy zostaną spuszczone. Nie na darmo usłyszałaś wrota.
Kto ich pilnuje ? – spytał Piotr.
Pilnujesz.
….??? … – spojrzeliśmy na siebie …
Słyszę gacka z dołu…
Wiecznie pilnować ich nie będziesz.
… Załatwię tego sku …. – nie dokończył.
Idę się pomodlić egzorcyzmami – i wypadł z pokoju wzburzony.
Piotr nabuzowany może sam roznieść pół batalionu, więc podejrzewam, że podczas modlitwy pójdzie na całość. Siedzę i czekam cierpliwie oglądając TV. Wraca po 40 minutach i siada ciężko na sofie. Widzę, że jego biała koszulka z tyłu jest cała mokra. Nie odzywał się długo, a ja nie nalegałam.
Gdy się modliłem, pokazywał mi gwałconą kobietę. To ja wtedy jeszcze mocniej zacząłem modlić się do Ojca, a wtedy zobaczyłem jak z tej kobiety wychodzą czarne demony. Krzyczę do niego …
Nie jesteś w stanie mnie odciągnąć od modlitwy! …
… I wtedy zgasił mi światło. Wstałem i zapaliłem za to wszystkie światła w pokoju. Nie ze mną te numery…! – Piotr ciągle był naładowany, ale i bardzo zmęczony.
Takie sytuacje nie zdarzają się zbyt często, ale zawsze oczywiście przypominają o tym drugim, mrocznym świecie, które jest namacalne i na wyciągnięcie ręki. Świadomość jego istnienia to bardzo dziwne, trudne do określenia uczucie. Człowiek wie, że jest, ale jego logika broni się przed tym, że jest. Siedzieliśmy więc w milczeniu chyba godzinę próbując dojść do wewnętrznego ładu.
Piotr już uspokojony zaczął rozmawiać o NIP.
Jak tak obliczam, to sąd wychodzi w przyszłym roku. Jestem tego pewny na 100%, a Homiele się nie znają … – i machnął ręką lekceważąco.
…….. – zerkam na Piotra spod oka myśląc … co za głupoty zaczyna wygadywać.
No dobra … Oni może się znają, ale u Siebie. Tutaj to jest niemożliwe, tak sądy działają w Polsce długo. Ja już trzeci rok czekam na rozstrzygnięcie i nic.
……… – widzę, że Piotr wyciąga rękę jakby ją komuś podawał.
Co robisz ?
Homiel wyciągnął do mnie rękę, srebrną i się założył.
… ??? …
Jeśli przegram, to spadnie z nieba audi.
Jeśli ty przegrasz, będziesz chodzić do kościoła codziennie.
… ???!!!…
Naprawdę założyłeś się ? – nie wierzyłam własnym uszom.
Tak, bo Oni nie są realistami, sądy polskie długo działają – Piotr znowu to samo.
……… – zaczynam się śmiać, bo zaczyna to wyglądać na jakiś kosmiczny absurd.
Zakład został przyjęty, jest w aktach sprawy.
Czy można z Bogiem wygrać ? – pytam.
Zakładałem się z Homielem, nie z Bogiem.
Jesteś naiwny.
Nie tylko naiwny, ale i głupi.
……… – zaczyna być coraz poważniej. Widzę, że Piotr już taki pewny siebie nie jest.
Bo Wy nie wiecie jak sądy u nas działają – zaczyna się jąkać, a ja się już zaśmiewam na całego.
Daj spokój, nie pogrążaj się – mówię do niego.
A co się stanie, kiedy Piotr przegra i nie będzie chodzić codziennie ? – pytam Homiela.
Umiemy wyegzekwować swoje, nie martw się.
Nooo … Nie da się z naszymi sądami inaczej … Spociłem się – Piotr chyba zrozumiał, że posunął się za daleko.
…. On nie da rady codziennie chodzić do kościoła – bronię go.
Musi, bo nie wie kto ten zakład przypieczętował.
.… Wiesz co zobaczyłem ? Faceta w długich lokach, króla chyba, jak laską bije w ziemię i mówi bene !
???
Jestem głupi ?
Nie. Uczysz się.
Uważam, że wygram. Będę jeździć nowym audi, zobaczysz …! – Piotr przekonuje chyba sam siebie, bo ja jestem pewna jak ten zakład się skończy.
Będzie Mnie miło ciebie gościć codziennie.
… No to teraz widzisz, że to z Ojcem się założyłeś ?
……… – Piotr nie odpowiedział, tylko skulił się w sobie.
Pół godziny później.
Ciągle myślę o Fatimie …
Dzisiaj wszystko się zaczęło, w październiku skończy.
Faktycznie, dzisiaj 13 maj, stuletnia rocznica objawień fatimskich.
Dopisane 05. 01. 2018 r.
Będzie Mnie miło ciebie gościć codziennie – uprzedzę ewentualne pytania i napiszę już teraz, że nie mamy ani nowego auta, ani jeszcze rozprawy sądowej. Ktoś mnie uświadomił niedawno, że ten dziennik czyta się jak książkę sensacyjną. Mam nadzieję, że więcej w niej jednak nauki, niż sensacji i ten zakład z Panem Bogiem należy potraktować jako wielką naukę. Tak naprawdę to będzie wielka lekcja o zaufaniu. Z perspektywy czasu widzę, że ta rozmowa i ten zakład został sprowokowany przez Niebo. Nie raz będziemy jeszcze o tym rozmawiać, a będą to piękne rozmowy.
Wkrótce pewne zdarzenia dadzą ci odpowiedź.
Analizując ubiegłoroczne wydarzenia na świecie wydaje się, że tylko jedno z wielu postawiło całą ludzkość na nogi.
Premier Japonii Shinzo Abe oświadczył, że z powodu prowokacji ze strony Korei Północnej oraz jej programu nuklearnego i batalistycznego jego kraj stoi przed największym zagrożeniem od czasów drugiej wojny światowej.
Chciałabym przypomnieć słowa Homiela, które pięknie realizują się na naszych oczach.
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/11/26/u-nas-nie-ma-czarow-u-nas-jest-powazna-praca/Oglądaliśmy niepokojące wiadomości o narastającym konflikcie między D. Trumpem a Koreą Północną.
- Będzie z tego coś poważnego? – pytam.
- Przecież chciałaś tego.
- Ja chciałam !? … Chciałam jedynie przywrócenia porządku! – zaczynam się tłumaczyć.
- Oczekuj owoców, robi swoje.
- Raaany, ale wojna może być z tego!
- Uspakaja tych, co mają zapędy.
I najświeższe informacje dot. relacji Trump – Korea.
Są w „Milczeniu„zachwycające obrazy przyrody, beznamiętnie świadkującej ludzkiemu okrucieństwu. Są efektowne panoramy i epicka w skali historia podróży do jądra ciemności. Ale wbrew gatunkowemu kostiumowi i zamaszystej narracji, film Scorsesego– reżysera rozliczającego często swoich bohaterów w chrześcijańskich kategoriach, opowiadającego o grzechu i pokucie – mówi o czym innym. To rozpisana na wiele głosów dyskusja na temat istoty chrześcijaństwa i sensu męczeństwa. Oraz o niedostatkach języka, którym kodyfikujemy naszą wiarę i za pomocą którego staramy się dotknąć boskiej istoty („Chwaląc naszego Boga, wciąż wierzą w swojego. Przejmują tylko nasze pojęcia, ale nie znają ich prawdziwego znaczenia” – usłyszy Rodriguez; cyt. z pamięci). Nie bez powodu centralnym fabularnym motywem jest powracający obraz stąpania po tabliczce z wizerunkiem Chrystusa, tzw. fumi-e. Kichijiro, wcielenie Judasza, depcze raz po raz, by następnie szukać odkupienia w kolejnych aktach spowiedzi. Niektórzy depczą, by uniknąć tortur, rozgrzeszeni zawczasu przez jezuitów. Wreszcie, ten najważniejszy z punktu widzenia fabuły i dyskursu, ojciec Rodrigues – umęczony święty, który waha się najdłużej. Jak zdefiniuje swoją miłość do Boga w momencie, gdy od tego gestu będzie zależeć czyjeś życie?http://www.filmweb.pl/review/Słowa+Boże-19784
Nie dziwię się, że mieliśmy obejrzeć ten film. Tak trudnego teologicznie w aspekcie ludzkich wyborów nie widziałam już dawno. Jak w soczewce, a jest to prawdziwa historia, pokazano co znaczy wiara. Homiel milczał, choć miałam wiele pytań. Jaki wybór jest najlepszy ? Czy ksiądz miał rację, gdy uratował 5 osób wyrzekając się jednocześnie Jezusa ? Co powinien zrobić ? A gdyby pozwolił im umrzeć, czy nie byłoby to z jego strony oznaką pychy ! Ja tak wierzę, że nic się nie liczy i możecie umrzeć ! Nie wiem…
Milczenie … Wierzyć, kiedy Bóg milczy to szalenie trudne, a ty słyszysz i widzisz i czasami nie wierzysz – kiwam z niedowierzaniem głową.
Jestem marnym człowiekiem.
Ale film …! Pytałam Jezusa co powinno się zrobić w takiej sytuacji… – pytałam wiedząc, że Go nie usłyszę.
… Oceniam cię za czystość twojego serca.
Teraz tak powiedział ? – byłam wzruszona.
Teraz …
Nadeptując …– Ojciec przywołał fragment z filmu.
To nie ma znaczenia.
Wierzę w to, co mówisz, myślisz i co masz w sercu.
Bohaterowie tego filmu, mimo podjętych skrajnie trudnych decyzji, do końca głęboko w sercu wierzyli.
03. 05. 17 r. Szczecin.
Miałem dzisiaj wizytę.Miałem wizję. Przyszli do mnie dwaj faceci, byli ubrani normalnie, w garniturach, ale mieli czarne włosy. Jeden miał okulary. Powiedzieli, że za 10 tys. złotych nauczą mnie wszystkiego.
Przejdźmy do interesów…, powiedziałem. Poczęstowali mnie cukierkiem, wziąłem go do ręki i bawiłem się nim w palcach.
A więc chcecie 10 tys. ?… I odłożyłem cukierka.
Różnica między tym co chcecie, a co ja proponuję, jest tak duża, że nie zaoferuję niczego.
… Twoi goście próbują cię omamić cukierkiem. Chcą ci dać wiedzę, możliwości, chcą ci ją sprzedać. Mamią cię wiedzą, którą chcą mu przekazać, a ze złem się nie dyskutuje. Mam rację Homiel ? Kto to był ?
„Koledzy” z dołu.
04. 05. 17 r. Szczecin.
Pisząc często jednocześnie oglądam w TV filmy dokumentalne dotyczące starożytności, Biblii lub religioznawstwa. Właściwie wszystko, co może mi pomóc w pisaniu. Zrobiłam tak i dzisiaj. Włączyłam „Badacze mumii” poświęcony akurat Trzem Królom. Pisząc i słuchając zelektryzowała mnie informacja, że to Jowisz przez naukowców jest uznany za betlejemską gwiazdę. Gwałtownie podniosłam głowę uważniej oglądając film, ponieważ w pamięci mam pewne informacje przekazane przez Homiela wiele miesięcy temu, które wtedy odłożyłam na bok nie wiedząc co z nimi zrobić.
Kiedy 5 planeta twojego układu zrówna się z ziemią, wtedy nadejdzie koniec.
… A 5 planeta to właśnie Jowisz.
Hanspeter Götte. To specjalista, który doskonale zna się na liczbach i matematyce.skorzystał z pomocy istniejącego od 23 lat serwisu internetowego CalSky. Ceniony przez zawodowych astronomów i amatorów serwis, posiada m.in. funkcję kalendarza astronomicznego. Pozwala wyliczyć przebieg i daty wybranych przez użytkownika zjawisk astronomicznych i dostarcza dokładnych ich opisów. Taką właśnie metodę wykorzystał Szwajcar. Badał ruchy Jowisza w latach poprzedzających przyjętą do tej pory datę narodzin Jezusa, a także w okresie późniejszym. Naukowcy od lat uważają, że Jowisz to nic innego jak znana z Biblii Gwiazda Betlejemska, która poprowadziła trzech króli do Jezusa. Szwajcar odkrył, że Jowisz właśnie w 6 r. p.n.e miał na niebie taką orbitę, która pokrywa się z biblijnym opisem wędrówki Gwiazdy Betlejemskiej. Planeta przesuwała się w kierunku południowo-zachodnim i osiągnęła swoje najwyższe położenie dokładnie nad Betlejem. Czy trzeba będzie więc przenieść Boże Narodzenie na kwiecień? –„ Nie sądzę, by z powodu mojego odkrycia miałoby się tak stać” – mówi w rozmowie z „Blick am Sonntag” Hanspeter Götte. http://www.fakt.pl/wydarzenia/swiat/jezus-urodzil-sie-w-kwietniu-kiedy-urodzil-sie-jezus/9nlfn1z
W tym filmie nikt co prawda nie wymienia panna Gotte, ale inny naukowiec prof. Michael Molnar powiedział coś interesującego; gwiazdy się poruszają jak całe niebo, a wtedy Jowisz zachowywał się wyjątkowo dziwnie.
Historia wyjaśnienia daty urodzenia Jezusa zaczyna się wraz z monetą z czasów rzymskich. Przedstawia gwiazdozbiór barana i wielką gwiazdę. W październiku 2014 r. Niderlandzki Uniwersytet w Groningen obchodził 400-lecie swojego istnienia dwudniowym kolokwium na temat Gwiazdy Betlejemskiej. 20 prelegentów prezentowało artykuły omawiające nowe teorie, w tym prof. Michael R. Molnar, autor The star of Betlehem; The Legacy of the Magi.
Moneta: Syria jako kolonia Rzymu, Silanus – Legatus Augusti pro praetore, 12 – 14 r.n.e. Mennica Antiochia 13 – 14 r.n.e. Av: Głowa Zeusa na prawo w wieńcu laurowym. Rev: Baran biegnący na prawo z głową odwróconą do tyłu, nad nim gwiazda, pod nim greckie litery DM (rok 44).
Czy zakup starożytnej monety mógł doprowadzić do ważnej wskazówki na temat Gwiazdy Betlejemskiej? Powyższa ilustracja przedstawia rzymską monetę z Antiochii w Syrii, która pokazuje znak zodiaku, Aries the Ram. Próbując zrozumieć znaczenie tej monety, stwierdziłem, że Baran był znakiem Żydów. Uświadomiwszy sobie, że to jest miejsce, w którym starożytni obserwatorzy obserwowaliby Gwiazdę Betlejemską, rozpocząłem poszukiwania niebiańskiego wydarzenia, które oznaczało narodziny Mesjasza w Judei.
Co odkryłem: Jowisz przeszedł dwie okultacje („zaćmienia”) Księżyca w Baranie w 6 roku pne. Jowisz był królewską „gwiazdą”, która nadawała królestwom moc, która zostawała wzmocniona, gdy Jowisz był w ścisłym związku z Księżycem. Drugie zakrycie, które miało miejsce 17 kwietnia, zbiegło się właśnie z tym, kiedy Jowisz był „na wschodzie”, co zostało wspomniane dwukrotnie w biblijnej relacji o Gwieździe Betlejemskiej. W sierpniu tego roku Jowisz stał się nieruchomy, a następnie „przeszedł” przez Barana, gdzie stał ponownie na miejscu 19 grudnia 6 pne. To wtedy „królewska planeta” stanęła – wtórne królewskie zwiastowanie opisane również w Biblii. Istnieje potwierdzenie od rzymskiego astrologa, że warunki z 17 kwietnia, 6 pne, uważano za zwiastun narodzin boskiej, nieśmiertelnej i wszechmocnej osoby urodzonej pod znakiem Żydów, o której wiemy, że był Aries Ram. Co więcej, monety Antiochii i starożytne dokumenty astrologiczne pokazują, że rzeczywiście istniała Gwiazda Betlejemska, o której doniesiono w biblijnym opisie Mateusza.
Moje badania pokazują, że rzeczywiście istniała Gwiazda Betlejemska dokładnie opisana w Biblii. Moja książka opisuje dowody zebrane ze starożytnych monet i astrologicznych zapisów – ważne informacje, które nie zostały zauważone przez wcześniejszych badaczy. Oto niektóre ważne wnioski z mojej książki:
Niespodziewane odkrycie, pochodzące z rzymskich monet Antiochii, ujawniło, że Baran był znakiem Żydów i że gwiazda Mędrców pojawiła się w tym znaku zodiaku.
Mędrcy byli wielce szanowanymi „mędrcami”, którzy praktykowali grecką astrologię, prekursora nowoczesnej astrologii.
Starożytni obserwatorzy szczegółowo opisali niebiańskie warunki narodzin królów i cesarzy. Ich pisma opisują gwiazdę Mędrców.
Gwiazda nie była kometą, ani nie była supernową.
Ludzie w Jerozolimie nie widzieli gwiazdy, ponieważ nie rozumieli greckiej astrologii.
25 grudnia nie był dniem narodzin Jezusa, ani też erą chrześcijańską (A.D. 1) nie określa roku narodzin Jezusa.
Chrześcijański rzymski astrolog napisał, że opisane przeze mnie niebiańskie warunki oznaczają narodziny „boskiej i nieśmiertelnej” osoby – prawdopodobnie odniesienie do narodzin Jezusa.
Homiel już wcześniej zaznaczał, że Bóg dał nam możliwość czytania znaków na niebie i w snach. Wielcy magowie mieli taką umiejętność, co udowodnił m. in pan Molnar.
Czy faktycznie Jezus urodził się 17 kwietnia …? – pytam z czystej ciekawości.
Jest z kwietnia.
!!!???
Według obliczeń astronomów Jezus został ukrzyżowany również w kwietniu; datę dzienną według współczesnego kalendarza próbowano ustalić na podstawie danych astronomicznych. I tak, przyjmując wiarygodność chronologii Ewangelii Jana, śmierć Jezusa datowano na 3 kwietnia 33 roku naszej ery lub 7 kwietnia 30 roku. (Wiki)
Czy to jeden z najważniejszych cykli w historii świata? Narodziny i zmartwychwstanie tego samego miesiąca? A może i tego samego dnia? Sam Homiel powiedział;
W cyfrach cały świat zapisany. Wszystko jest połączone.
Dopisane 23. 12. 2017 r.
Niebo lubi okrągłe rocznice, więc jestem prawie pewna, że był to kwiecień. Zacytuję jednak Hanspetera Götte; czy to powód, by przenieść Boże Narodzenie na kwiecień?
Zauważyłeś, że z NIP miałeś kilka konkretnych wizji pokazujących cały przebieg sprawy, a z sercem właściwie nie miałeś nic ? Poza pokazaniem fali ?
Nic, rzeczywiście – Piotr sam zaskoczony.
Dziwne …
Gdyby się tak zastanowić, to nic nie jest dziwne.
……… – tylko jedno mi przychodzi na myśl, dlaczego nie dziwne. Gdyby go uprzedzono, że będzie miał operację, na samą myśl dostałby zawału.
Drugą falę też ci pokazują zagadkowo … – dalej głośno myślę.
Ta druga fala to kolos ! – Piotr znowu swoje.
Miło Nam, że Nas doceniasz.
…. Rozmawiałem wczoraj ze znajomą, była na Maderze i mówiła, że pełno tam Niemców. Mają teraz taki zwyczaj, że sprzedają swoje mieszkania i mieszkają w różnych miejscach na świecie po kilka miesięcy.
Ciekawe … A to sobie pożyją.
Oni konsumują.
Wy żyjecie, bo rozumiecie słowo Ojca, a oni wyciskają co się da, a życie przeminie szybko.
Co jest lepsze ?
Być, czy mieć ?…
Być i rozumieć.
Kiedy „być i rozumieć”, wtedy nic nie chcesz mieć.
Wiesz, że Eliasz mógł zmieniać pogodę ? – czytałam o tym dzisiaj przypadkowo.
Miał to wpisane w arkusz osobowościowy.
???!!!
Dlaczego Homiel użył słowa arkusz osobowościowy ? Może dlatego, że przez lata zajmowałam się m.in. rekrutacją i w arkuszu osobowościowym kandydaci piszą o swoich umiejętnościach, cechach, kwalifikacjach. Z tego co mówi teraz Homiel, Eliasz miał taką umiejętność, dar, jednym słowem miał kwalifikacje.
Eliasz kierował pogodą ? Robił burze ? – dopytuję.
I to jakie !
Używał jako argumentów, by przekonać innych.
Na pewno nie używał dla swojej wygody.
To musieli się go bać ?!
Nie o banie, a słuchanie chodziło.
Co jeszcze Eliasz potrafił ?
Nie wiem, co potrafił, ale wiem, że …
… On nie miał włosów ! Pokazał mi teraz starszego człowieka z łysą głową, tylko miał włosy dookoła… Wyglądał jak trzepnięty Einstein… Siedział koło ogniska, sam w ciemności… – Piotr zaczął opisywać, co widzi.
Oczywiście nie zachowały się oryginalne wizerunki Eliasza, ale w internecie występuje głównie jako człowiek o bujnej czuprynie. Dopiero w hebrajskiej edycji Wikipedii https://he.wikipedia.org/wiki/אליהוznalazłam ciekawe zdjęcie.
Posąg proroka Eliasza w Keren Hacarmel, w miejscu, gdzie zgodnie z tradycją miała miejsce konfrontacja między Eliaszem i prorokami Baala.
Ale jak to jest, że człowiek może zmieniać pogodę ? – próbuję logicznie zrozumieć.
Odległość nie istnieje.
Jesteś tam, gdzie chcesz być.
Robisz, co chcesz robić, ale odpowiedzialnie.
…… – nadal nie rozumiem.
Piotr spojrzał na moją bransoletę z różańcem, którą kupiłam na targach podczas spotkania z Caviezelem. Potem spojrzał na mnie, ale widziałam, że jest gdzieś…, no gdzieś…
Byłem w mieszkaniu Caviezela … Nie wiem jak to robię … Czytał tą kartkę.
Jestem pewna, że to spotkanie to prezent od Nieba – i od razu się wzruszyłam.
Chrystus to przygotował. Słyszę …
Tak dał Siebie … Tobie na prezent.
Dziękuję – wzruszyłam się jeszcze bardziej.
20. 04. 17 r. Warszawa.
Otrzymaliśmy informację, że do Szczecina przyjeżdża ks. Piotr Glas. Zaczynam się zastanawiać, czy to przypadek.
Nic nie dzieje się bez powodu.
Ale Piotr nie chce iść !
Ach Piotr… Jest jak drzewo, które daje cień, ale nie daje owoców.
Ola daje owoce– pokazał, że wielkie jak dynie …
…….. – rozśmieszył mnie, ale i pocieszył. Widocznie moje pisanie daje wymierne owoce.
Raptem Piotr wyciąga rękę tuż pod mój nos w geście „stop” i cicho krzyczy …
Ałłaaa!!!
Zabolało cię coś ? – zdziwiłam się jego nagłą reakcją.
Jak mi mówiłaś o Glasie, zobaczyłem gacka, który chciał cię złapać za gardło, więc szybko wyciągnąłem rękę i wtedy mnie dziabnął – podsunął mi rękę pod nos jeszcze raz pokazując mocne zaczerwienienie.
Coś ty ?! Czyli gacki nie chcą, żebyś szedł ! I co zrobisz ?
Smakuje ci ta kawa ?
Tak.
Chciałbyś, żeby wszyscy pili taką kawę ?
No tak.
To wybuchnij.
Zaczęłam rozumieć o co Homielowi chodzi. Nasze spotkania na kawie są symbolem naszej radości, spokoju i pokoju. Gdyby spojrzeć na to, co dzieje się choćby w Syrii, Korei …, można powiedzieć, że podobne chwile dane są nielicznym. Nie każdy może tak spędzać czas i cieszyć się spokojem. Jeśli Piotr wybuchnie, odda się modlitwie, inni też będą żyć w radości i szczęściu.
Siedzimy i rozmawiamy dalej.
Patrzę na ciebie i widzę kamień, który się mieni jak kryształ. Niebieski kamień, który wypuszcza od siebie jakby bladoróżowe listki, a z nich bije wielkie światło … Dziwne … Bo widzę nazwy Szczecin – Warszawa, on się przemieszcza jak my ...
Kamień to myśliwy, łowi ludzi, rozpala w innych światło i nic nie jest w stanie go zatrzymać.
Zaczęłam się zastanawiać, które z nas jest tym kamieniem, ale myślę, że kamieniem jest nasza jedność i ten dziennik, który dzięki temu powstaje i łowi ludzi.
W kościele miałem przepiękną wizję. Zmniejszyłem się do wielkości małego chłopca. Spodem dłoni ścierałem łzy z oczu Ojca, z Jego policzka, zacząłem Go całować po oczach, trzymałem Go za szyję …
Piotr prawie się rozpłakał w tej kawiarni, a ja to zrozumiałam. Więź między nim, a Ojcem jest ogromna.
Boisz się przyszłości ? – pyta mnie Piotr.
Ty się boisz? Ty pupilek ?
Czyim jestem pupilkiem ? – Piotr.
A czyim masz nie być ?
… Ja się nie boję – odpowiadam przerywając im.
Przy Nas bałabyś się ?
……. – nie byłam w stanie odpowiedzieć, bo najtrudniej jest zaufać na przepadłe.
Wieczorem.
Modliłem się o 15,00 i na rękach, a dawno tego nie miałem, utworzyły się dwie kule, skojarzyły mi się z bańkami mydlanymi. One zmieniły kształt, z kul zmieniły się w kształt znaku nieskończoności.
Fajnie musiało to wyglądać, jaki kolor ?
Przezroczyste.
…….. – Piotr się zamyślił.
Spodem dłoni wycierałem Ojcu łzy z oczu, mówiłem do Niego nie martw się, załatwię wszystko, zrobię porządek … – Piotr przypomniał sobie poranną wizję.
Mówiłeś Ojcu, że zrobisz porządek ?! – i zabrzmiało to z mojej strony dość ironicznie.
A jak chcesz to zrobić ?
… Modlitwą – powiedział niepewnie.
Musiałbyś się modlić cały dzień.
Uważaj, z Ojcem teraz rozmawiasz ! – szturcham Piotra, a on spojrzał na mnie ostro …
Pytam się właśnie Ojca, czy ty jesteś inteligentna ? – dając mi do zrozumienia, że przecież wie.
Przez nią często przemawia Duch Święty.
Piotr oczy wytrzeszczył, a mnie zamurowało, gdyż takiej odpowiedzi się nie spodziewaliśmy. Jeśli Duch Święty przemawia, to nawet wiem, kiedy tak się dzieje. Pisząc czuję często, że moje „pióro” dosłownie prowadzi Ktoś Inny, a ciało przechodzi dreszcz.
Po tej krótkiej rozmowie Piotr nie miał wyjścia i poszedł odmówić egzorcyzmy. Wrócił 40 minut później i zaczął opowiadać.
Powtarzam przywróć odwiecznie ustalony porządek zawsze trzy razy i do tej pory widziałem nad Ziemią tablice z przykazaniami, ale dzisiaj było inaczej.
Zobaczyłem rozstępujące się niebo i tablice kamienne, z których na ziemię leciał jakiś pył, proszek. Ten proszek nie spada bezpośrednio na Ziemię, ale tworzy wokół niej jakby bańkę ochronną, która okala całą planetę. Na tej bańce zaczęły rysować się zdania z tych tablic, wszystko dookoła Ziemi, nie było ani wolnego miejsca, dotknęło to każdego.
Potem modliłem się Panie Jezu Chryste, Synu Boży zmiłuj się nade mną i zobaczyłem rękę Chrystusa. Wziął moje wszystkie grzechy i je w ręku spopielił.
Dopisane 30. 11. 2017 r.
Nic nie dzieje się bez powodu – jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności nie doszło do naszego spotkania z ks. Piotrem Glasem. Teraz dopiero widzę, że „komuś” na tym bardzo zależało, by się tak stało.
Miał to wpisane w arkusz osobowościowy.
Fragment książki; „Wielkie katastrofy i anomalia klimatyczne w dziejach”
I to jakie. Używał jako argumentów, by przekonać innych, na pewno nie używał dla swojej wygody.
Powoli zbliżamy się do najsłynniejszego dzieła Eliasza. Po trzech latach katastrofalnej suszy, postanawia (z natchnienia Boga) wyzwać Achaba i jego kapłanów na jedyny w swoim rodzaju pojedynek. Na górze Karmel każe ustawić dwa ołtarze. Przy jednym z nich czciciele Baala będą składać ofiarę z bydła swemu bóstwu, przy drugim, samotny Eliasz złoży takąż ofiarę Bogu Jedynemu. Jedni i drudzy wezwą swoich bogów. Ten, który próśb wysłucha, okaże się prawdziwym Bogiem. Ciekawe, że już nikt nigdy po Eliaszu nie próbował w ten prosty sposób udowodnić istnienia i mocy swego boga. A wyniki takich eksperymentów mogłyby być nader interesujące…
Baal nie wysłuchał modłów swych kapłanów, chociaż wołali wielkim głosem, tańczyli wokół ołtarza i rytualnie kaleczyli swoje ciała ostrzami. Eliasz zaś prawił im różne złośliwości. I tak minął prawie cały dzień, kiedy Eliasz ułożył wreszcie drwa na stosie, poćwiartował młodego byczka i kazał dla utrudnienia sobie zadania całą ofiarę, ołtarz i rów wokoło obficie polać wodą. Po czym wypowiedział trzy proste zdania prośby, po których spadł ogień Pana i strawił ofiarę całopalną, i drwa, i kamienie, i ziemię, a wodę, która była w rowie, wysuszył.
Próba wypadła jednoznacznie. Jahwe objawił się jako Bóg prawdziwy, Baal skompromitował się. Eliaszowi nie wystarczyło moralne pokonanie przeciwników: kazał ludowi zabić wszystkich kapłanów Baala nad pobliskim potokiem Kiszon.
Kiedy zwycięstwo się dokonało, Eliasz uroczyście zapowiedział Achabowi, że zaraz spadnie deszcz. A niebo było czyste, ani chmury. I oto po słowach Eliasza znad morza (z wyżyny Karmelu widać Morze Śródziemne) podniosła się maleńka chmurka, za nią następne, i w końcu lunął upragniony deszcz. Achab rydwanem ruszył do swej niedalekiej stolicy, Eliasz zaś, owładnięty mocą Pana, nagi, tylko z przepaską na biodrach, biegł przed jego zaprzęgiem aż do bram miasta.
Ja chciałam ???!!! … Chciałam jedynie przywrócenia porządku … – zaczynam się tłumaczyć.
Oczekuj owoców, robi swoje.
Raaany, ale wojna może być z tego !
Uspakaja tych, co mają zapędy.
… Do kogo się modlił, kiedy się modlił ?
Do Boga …, mam nadzieję – przypomniałam sobie pewne zdjęcie.
Hmm … Zamyśliłam się nad Jego słowami. Może rzeczywiście dla tych, co mają zapędy potrzebny jest ktoś, kto w końcu uderzy pięścią w stół i powie dosyć !!! Może już rzeczywiście dosyć układnych polityków, którzy są mistrzami pięknego słowa, a niezdarni w podejmowaniu trudnych decyzji ?
Robi to, co robi każde narzędzie.
Jak ci powiedzą, że zabije ludzi, to niech każdy wie, że nie każdy jest człowiekiem.
Nie każdy jest człowiekiem ? Gacek w skórze człowieka ?… Ostro będzie …
Z powodu jutrzejszej świątecznej imprezy Piotr postanowił wyczyścić buty. Robił to tak zapalczywie, że Homiel w końcu nie wytrzymał.
Ja takich butów wyczyszczonych nie mam.
A w ogóle masz buty ? – od razu to podchwyciłam.
Oczywiście.
A kto je robi ?
Są tacy, co robią.
Miecze ktoś przecież wykuć musi.
Czyli ktoś to wytwarza ?
U Nas nie ma czarów, u Nas jest poważna praca.
16. 04. 17 r. Szczecin.
Dzisiaj święta i jednocześnie chrzest nowego członka naszej skromnej w liczbie rodziny. Z tego powodu w ciągu dnia prawie w ogóle nie rozmawialiśmy z Homielem. Wieczorem Piotr przypomniał sobie ciekawą rzecz.
Zanim mnie obudzono po operacji, wcześniej widziałem siebie z góry. Wisiałem pod sufitem i oglądałem siebie będąc lekko z boku. Obserwowałem jak cztery kobiety wzięły mnie pod pachy i pod kolana i przeniosły ze stołu operacyjnego na łóżko, byłem cały umazany na brązowo, jakieś środki dezynfekujące.
……… – zaczęłam patrzeć na Piotra z zaciekawieniem zastanawiając się, czy zdaje sobie sprawę z wagi tego wydarzenia.
Zacząłem przyglądać się sobie i pytać dlaczego jestem taki brązowy ? Ale wiesz co ? Patrzyłem na to moje ciało kompletnie bez emocji, jakby to był worek skóry – opowiada Piotr powoli widocznie znowu to przeżywał.
Po co masz się emocjonować !
Ileż tych ciał już było … Sir, her…
… ???!!!! …
Sir, Her ? To po angielsku i niemiecku „pan” – powiedziałam zdziwiona. Homiel najwyraźniej nawiązywał do dawnych „żywotów” Piotra. Zaintrygowało mnie to.
Piotr był kiedyś Brytyjczykiem i Niemcem ?
Sir, Her …
Zawsze byłeś z Piotrem ? – pytam się.
Zdecydowanie, ale po raz pierwszy Homielem – …po raz pierwszy przybrał takie imię ?
Czyli pierwszy raz z Tobą rozmawia ?
Nie powiedziałbym tego.
… Hmm … Jeśli byłeś poza ciałem, to wiesz, że chyba nie żyłeś przez moment ?
Zadumałam się nad ludzkim losem. Jak mało wiemy osądzając. Właściwie to… nic nie wiemy.
Złożyłeś dokumenty do ubezpieczyciela ?
Ktoś czyta właśnie twoje dossier – pytałam Piotra, a odezwał się Homiel.
A Caviezel przeczytał ?
Oczywiście. Przeczytał słowa, a poczuł energię.
…. Dzisiaj w kościele biorąc opłatek powiedziałem …
Dziękuję ci Panie Boże za wszystko.
Nie musisz tak mówić.
Przyjaciele nie muszą mówić.
……. – nie wyobrażam sobie nie dziękować. Słowo dziękuję każdego dnia samo ciśnie mi się na usta.
Kiedy Piotr wyzdrowieje całkowicie ?
Jak na to, co przeszedł, jest w niezłej kondycji.
Choć nie była to wielka fala, to jednak znacząca.
Jeśli ta była znacząca i była dość mała, to co będzie z tą dużą, która nadchodzi ? To jak tsunami ! – pomału dochodzi do mnie skala tego, co ma się wydarzyć.
… Widzisz już falę ? – spytałam Piotra. Miałam na myśli, czy ma już jakieś znaki, wizje, przeczucia…, cokolwiek, co można byłoby zinterpretować jako zwiastun nadchodzących zdarzeń.
Na tę falę nie da się przygotować. Była ogromna.
A po co się przygotowywać ?
Sama cię weźmie, nie będziesz się na nią wspinać.
Będzie się działo ? – pytam.
Jeszcze nie raz serce twe będzie ci biło, a to serce wzruszyć nie tak łatwo.
Aż będzie podskakiwać.
Będę często płakać ? – pytam znowu.
Jeśli już, to ze szczęścia.
Nie będziesz mogła uwierzyć, co zobaczysz.
Co to będzie ? – myślę w duchu…
Dlaczego tak długo trwa sprawa z NIP ? – pyta Piotr sprowadzając nas na ziemię.
Powiadasz, że wszystko długo trwa ?
Powiadam ci, że jeszcze tydzień temu byłeś umierający – Homiel mnie rozbawił. Tydzień temu Piotr użalał się nad sobą jaki to chory jest i jak ciężką operację przeszedł.
Taaak tylko pytam – Piotr poczuł się jak skarcony uczeń.
Pasta działa.
Zapłacą ?
Zapłacą szybciej niż myślisz.
W boleściach ?
Ze strachu.
Are you sure ?
Jak mówię, to jestem sure.
……… – Piotr sądzi, że zapłacą dopiero w przyszłym roku.
Zobaczyłem szefa NIP znowu w sieci. Ta sieć miała takie wielkie oka, jak średniowieczna krata… metal już wyglądał jak skorodowany, ale to iluzja, tylko patyną się pokryła, była mocna jak zawsze – Piotr zmrużył oczy jakby się czemuś dokładnie przyglądał.
On próbował się z niej uwolnić i bił ją siekierą, ale za każdym razem jak uderzał, ta siekiera rozsypywała się na strzępy. Siatka była wielka i zaczęła falować jak tafla wody, pochwyciła go w pasie jeszcze mocniej, potem jeszcze wyżej, aż go pochłonęła całego.
Hmm. ..
… Ojciec jest wspaniały … Gdyby nie On, nie byłoby mnie tutaj już. Wszystko słyszy i widzi.
To dlaczego ciągle grzeszysz ?
Ale tylko trochę.
Nie ma dużo, mało.
Najważniejszy grzech to grzech myśli, bo jest poza sądem ludzkim, ale Ojcu nic nie umknie.
A gacek słyszy myśli ? – pytam.
Jeśli będziesz czysta, niczego się nie bój.
Homiel miał rację. Ciepło wspominam Ustroń. Patrząc na tłoczne ulice Warszawy przypominam sobie zalesione góry nad uzdrowiskiem.
Może pojedziemy do Ustronia na długi weekend ? Tam w ogóle nie bolała mnie głowa.
Będzie stalowo.
Stalowo ?
… Pokazał mi dachy aut stojących jeden za drugim, jakby się utworzyła stalowa droga.
Dłuuuugi weekend … Ma rację. Świetnie to pokazał, pół Polski tam będzie i będziesz miał dosyć tej wycieczki.
A i Ja – dodał Homiel i rozśmieszył nas od razu.
To może gdzie indziej, poradź ….
Wszędzie będzie ciasno, a w mieście pustki.
To zostajemy.
Wieczorem.
Piotr postanowił pomodlić się wcześniej niż zwykle. Zanim jednak to postanowił, odkrył w internecie, że pojawiła się nowa strona marki Audi. Dlatego też modlitwa zajęła mu może z pięć minut.
Gdy się modliłem, pomyślałem, że jak skończę, to pójdę sobie obejrzeć …
Ale po co, kiedy i tak nie kupisz ?… powiedział mi wtedy Homiel.
Ale co sobie obejrzę, to moje !
Wiesz co ?
To chodźmy razem zobaczyć, czym mógłbym pojeździć, a nie będę jeździć.
Homiel zdecydował, że lepiej przerwać modlitwę, niż modlić się myśląc nie o Niebie … Taka energia idzie w próżnię.
Obejrzałam nowy odcinek z cyklu „Kod Biblii”. Zaskoczyła mnie informacja, że słynna scena …
«Nauczycielu, tę kobietę dopiero pochwycono na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co mówisz?» Mówili to wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć. Lecz Jezus nachyliwszy się pisał palcem po ziemi. A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: «Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień». I powtórnie nachyliwszy się pisał na ziemi…
… jest opisana tylko przez Jana i nie pojawia się w pozostałych ewangeliach. Autorzy filmu zasugerowali nawet, że to wydarzenie nigdy nie miało miejsca. Tak mnie to zafrapowało i wzburzyło, że oczywiście pytam się Homiela.
A co czujesz ?
Jestem pewna, że to słowa Jezusa. Są wyjątkowe. To Jego mądrość, którą poznaliśmy osobiście … Tylko On mógłby tak powiedzieć – powiedziałam w zamyśleniu.
Jeszcze wiele rzeczy usłyszysz wymyślonych.
Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/
Wracaliśmy. Mało rozmawialiśmy podczas jazdy, bo Piotr uparł się, by samemu prowadzić auto, był bardzo skupiony.
Dobrze się czujesz ? – upewniam się co godzinę.
Naprawdę trzeba mieć „plecy”, żeby to w taki gładki sposób przejść.
Nie chwal się tymi „plecami”, bo będziesz mało wiarygodny wśród ludzi.
Ale jak tu się nie chwalić ?! Nie rozumiem, w takiej sytuacji trzeba krzyczeć głośno !
Natury ludzkiej nie zmienisz.
Jestem po `50, mam trzy stenty, jeden bajpas … Dziadek jestem … Na rentę tacy, jak ja idą …
Zrozumiesz po drugiej fali, jak było to ważne.
To powiedz coś więcej ?
Będzie potężna, nic nie będzie się z nią równać.
…. Zobaczyłem wielką falę, która zrównuje wszystko na ziemi …
Gdyby cię nie uniosła ….
Zniosłaby mnie z powierzchni ?
Nikt cię nie pozna, jak spadniesz.
Hmm ... Zauważyłem, że choć jestem miły do ludzi, to ludzie czują przede mną respekt.
Nigdy nie będziesz niunią.
…. Zobaczyłem końcówkę miecza, jak błysnął w świetle …
Tu taki jesteś …
Piotr jechał szybko i spociłam się lekko z nerwów, Homiel się nie odzywał w ogóle.
Homiel, co tak milczysz ? – pytam, bo miałam nadzieję, że go przywoła do porządku.
Spocony jestem.
…….. – roześmiałam się.
Wieczorem.
Przyjechaliśmy zmęczeni. Po rozpakowaniu i urządzeniu się po miesiącu nie bycia, siadłam do komputera. Chciałam napisać do syna przez Messengera, włączam więc Facebooka i pierwsze co widzę…
Patrzę na to i patrzę … i nie wierzę własnym oczom. To jakiś żart ? Jutro pierwszy kwietnia, prima aprilis … Ale sprawdziłam w innych źródłach i rzeczywiście … Jimmy Caviezel będzie w Warszawie i to zaledwie kilometr ode mnie.
Zaczęłam się głęboko zastanawiać … Pisząc o „Pasji” dwa lata temu przyznałam szczerze, że chciałabym, by J. Caviezel o czymś się dowiedział.
Byłam w prawdziwej rozterce. Wiedziałam, że to nie przypadek, ale nie wiedziałam, co mam z tą informacją zrobić. Spotkanie Caviezela była dla mnie do tej pory tak irracjonalne, jak picie kawy na Marsie. A teraz…, jakby spadł z nieba …, dosłownie.
A po co ci to ? Wyjdziesz na idiotkę i tyle. Jak ty to sobie wyobrażasz ? Podejdziesz, powiesz, że rozmawiasz z Chrystusem i masz od Niego informację ? – Piotr popukał się w czoło wymownie … i miał rację.
01. 04. 17 r. Warszawa.
Rano nadal nie wiedziałam, co mam robić, a wtedy przez głowę przeleciała mi myśl, by opisać to na kartce. I tak postanowiłam. Ręcznie, po angielsku, w kilku zdaniach opisałam całą sytuację. Obojętne mi było. czy w to uwierzy, czy nie, ważne było dla mnie, by się dowiedział. Nie powiedziałam tego Piotrowi obawiając się, że chciałby mnie powstrzymać.
Dzisiaj sobota i po raz pierwszy od miesiąca pojechaliśmy do „naszego krzyża”. Jadąc Piotr trzymał się za serce …
Co Mały … Boli ?
Boli.
Niedługo przestanie.
To z Ojcem rozmawiał teraz Piotr, tylko Ojciec mówi do niego „Mały”.
Zbliżając się do katedry zauważyłam, że podczas naszej nieobecności trochę się tu pozmieniało. Na przykład pojawiła się nowa cyganka, siedziała z małym dzieckiem kilka metrów przed kościołem. Poszliśmy prosto w jej kierunku i od razu dałam jej kilka złotych. Piotr nic … Być może dlatego, że była nowa, do starej zdążył się już przyzwyczaić. Weszliśmy do środka i buch! na kolana pod krzyżem. Byliśmy sami, więc Piotr nie wahał się mówić na głos.
Jezus mówi …
Pozwól jej pójść, a ty mężniej, droga przed tobą daleka.
…….. – słuchałam nie odzywając się, ale zaczęłam rozmyślać, o czyich rękach Jezus teraz mów. Moich, czy Piotra ?
Chrystus wysoko cię ceni …
Za co ? – spytałam naprawdę zdziwiona.
… Czystość … – czystość serca.
Piotr przerwał na chwilę rozmowę i zaczął obserwować cygankę przez niedomknięte drzwi.
Ona chyba nie oszukuje, jest uczciwa … Widzę jak opiekuje się tym dzieckiem, mogę dać jej pieniądze … – zawyrokował.
A gdyby nie była uczciwa, nie dałbyś ?
… No właśnie … – westchnęłam … Kolejna lekcja …
Wyjeżdżając z kościoła mijaliśmy Arkady Królewskie, to tam odbywają się targi książki i to tam ma być Caviezel. Nie wiem co robić …
Zawieź ją i ją zostaw, to jej chwila.
A ja ?
Ty do domu.
To nie dla ciebie – powiedziałam szybko – Za dużo ludzi, ścisk, tłok.
Dużo zyska ? – pyta Piotr, bo nadal mu się to nie podoba.
Przede wszystkim żal do ciebie, gdy nie pójdzie.
Przecież nie jestem temu winny.
Ale będziesz winny.
……… – uśmiechnęłam się, bo rzeczywiście wierciłabym mu dziurę w brzuchu przez tydzień.
A co powiesz o Oli ?
Nic lepszego nie mogło ci się trafić.
Ale to zołza ! – zażartował.
Chciałbym mieć taką zołzę.
Ale Chrystus pocałował ją, nie mnie.
Ciebie dawno temu namaścił.
…. Jakiej oczekujesz nagrody za to, co robisz ? – do mnie.
Żadnej.
Ja ci powiem, co będzie twoją nagrodą …
My …
Wchodząc na targi od razu pomyślałam, jak dobrze, że Piotra tutaj nie ma. Było sporo ludzi w dość ciasnym pomieszczeniu. Bez klimatyzacji szybko robiło się gorąco. Z wysiłku, ledwo po operacji Piotr mógłby tutaj paść jak kłoda. Caviezela nie było jeszcze, więc pokręciłam się trochę między stoiskami i kupiłam „Świadectwo” A. Lenczewskiej. A potem czekałam i obserwowałam zwiększającą się liczbę fanów J. Caviezela. Czekałam chyba godzinę, aż w końcu się pojawił. Z chwilą jego przybycia, polskim, starodawnym zwyczajem został oblężony przez ludzi ze wszystkich stron. Nie nalezę do tych, którzy się rozpychają łokciami, więc wylądowałam na szarym końcu. Obserwowałam to spokojnie i z coraz większą niepewnością zastanawiałam się, czy mój pomysł z kartką jest sensowny. Sytuacja się uspokoiła, gdy porządku zaczęli pilnować ochroniarze oraz sami organizatorzy. W utworzonej kolejce stały siostry zakonne, księża, normalni ludzie i nawet Pan Roman, który w filmie „Pasja” zagrał rzymskiego oprawcę. http://gosc.pl/doc/3658940.Polski-aktor-ktory-zagral-w-Pasji-o-historii-swojego-nawrocenia
Czekając na swoją kolej wdałam się w dyskusję z nieznanym mężczyzną, który trzymał dziewczynkę na ręku, do rozmowy dołączył się ktoś jeszcze i jeszcze ktoś … Zaczęliśmy rozmawiać o Bogu, „Pasji”, Caviezelu … Fajnie było porozmawiać z ludźmi, którzy mówili jednym głosem i co najważniejsze rozumieli się nawzajem. Jeden z nich przyznał nagle, całkowicie otwarcie, że został uwolniony od diabła.
… I zrozumiałem, że najważniejsze w życiu … to być uczciwym.
Słysząc być uczciwym zaczęłam gryźć własny język zastanawiając się, czy obcemu człowiekowi opowiedzieć o doświadczeniach Piotra. W końcu to z siebie wykrztusiłam.
Bądź uczciwy i stanowczy …, tak powiedział Bóg do mojego męża.
Popatrzył na mnie uważnie wielkimi oczami myśląc może, że wariatką jestem. Ale po chwili pokiwał głową ze zrozumieniem. Może powinnam trzymać język za zębami, ale nie mogłam się powstrzymać … A może to była właśnie ta jedna chwila, kiedy miał to usłyszeć ? Właśnie dzisiaj, właśnie w tej kolejce, od nieznanej mu kobiety … Kto wie …?
Ludzi w kolejce przybywało, a ja ciągle na końcu. Moje towarzystwo od pogawędek już się rozpierzchło, już zrobili sobie selfie z Caviezelem, a ja ciągle na końcu. Przede mną stała grupka mężczyzn, zasłaniali mi widok … I raptem ta grupka ludzi się rozstąpiła i zobaczyłam Caviezela metr od siebie, schylonego i piszącego komuś autograf. Podniósł na chwilę głowę i spojrzał prosto mi w oczy. Spojrzał uważnie, schylił głowę znowu i zaraz podniósł głowę jeszcze raz. A wtedy stało się coś przedziwnego … Poczułam, że cofam się o dwa tysiące lat wstecz … Jakbym ten wzrok już znała … I to mnie zatrzymało. Jeśli Homiel mówiłto jej chwila, to była właśnie ta chwila.
Za sekundę mogłam mu wręczyć kartkę osobiście, ale zrezygnowałam. Wycofałam się z kolejki wprawiając ludzi stojących za mną w prawdziwe zdumienie. Stoisko Wydawnictwa „Rafael”, które organizowało to spotkanie obsługiwała przemiła blondynka. Spytała mnie, czy chcę już podpisaną przez Caviezela płytę. Zgodziłam się od razu, ale coś mnie jeszcze tknęło.
Czy może pani przekazać te kartkę panu Caviezelowi?
Wzięła złożoną kartkę i włożyła do jego osobistej torby leżącej na podłodze tuż obok niego. Poczułam wtedy ulgę, bo o to mi chodziło. Zrobiłam, co miałam zrobić i odeszłam nie oglądając się już za siebie.
Wieczorem.
Musiałam przekazać słowa Jezusa, które wtedy powiedział. Przecież on mógł ich słyszeć …, a to jest ważne.
Mogliby mówić głośniej – Piotr zażartował.
Pole bitwy nie byłoby sprawiedliwe.
A jest sprawiedliwe ? – pyta zaskoczony Piotr.
A któż powiedział, że każdy ma przejść przez te uchylone drzwi ?
Hmm. ..
Najwyższy czas, byś wrócił do Nas.
To po co mnie ratowaliście ?
Chodzi o ludzi, chodzi o twoje modlitwy – powiedziałam.
Jeszcze raz spotkasz się z Caviezelem …, widzę to.
To niemożliwe, bo niby jak ?
Założymy się ?
…….. – wolę nie.
Co pomyślę, to się sprawdza.
Homiel, co Ty na to ? – pytam dla pewności.
Niestety tak.
Dlaczego niestety ?
Bo nie zawsze co pomyśli, jest dobre.
… Caviezel ma bardzo skromny pokój.
Skąd wiesz ?
Widzę, jestem tam … – Piotr w zamyśleniu.
Dopisane 16. 11. 2017 r.
1 kwietnia doszło do „spotkania” z Jim Caviezelem. Pierwszy znak, że moja prośba się spełni dostałam 15. 09. 2016 r.
Drugi znak, że tak się stanie otrzymałam 25. 09. 2016 r
Oglądaliśmy film z Jim Caviezelem „Outlander” i przypomniałam sobie natychmiast o słowach Jezusa na jego temat.
- Czy on kiedyś się dowie, że go wybrał do roli w „Pasji”?
- ………
- Położył ci wieniec na głowie.
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/06/13/kiedy-umieralem-na-krzyzu-i-cierpialem-cieszylem-sie-ze-tak-wielu-uratowalem/
On sam się znajdzie – spełniło się dosłownie i idealnie. Homiel często zapowiada nam różne wydarzenia, które mają nastąpić. Piotr zazwyczaj nie wierzy, że nastąpią, a wtedy mówię krótko; pamiętaj o Caviezelu…! i to go natychmiast otrzeźwia. Po tej historii namacalnie przekonałam się co znaczy Bóg Wszechmogący. Proście, a będzie wam dane…
Poświecę J. Caviezelowi jeszcze trochę miejsca i wyjaśnię, dlaczego jego osoba jest tak istotna, dlaczego Chrystus wybrał akurat jego. W sierpniu tego roku również rozmawialiśmy o J. Caviezelu. W rozmowie padły m.in. te słowa;
Przyjdzie czas, już wkrótce, że będziesz rozmawiała i to nie z sobowtórem.
Przy stoliku, w pokoju, jak dwóch przyjaciół, prawdziwych przyjaciół.
Ojciec mówiąc o J. Caviezelu użył słowa; sobowtór. Kiedy więc kiedy będziecie oglądać „Pasję” i „Zmartwychwstanie” (kontynuacja „Pasji”), będziecie widzieć „prawie” Chrystusa.
Tylko mi nie mów, że to jakiś przypadek! Nie ma przypadków. Ciągle słyszę o przypadkach, zbiegach okoliczności etc. Sekularyzacja dotyka cały świat w nieprawdopodobny sposób. Również USA. Przypadek to wiara ateistów. Dla Boga nie ma przypadków. Nawet jak na ich oczach Bóg wskrzesi umarłych, nie uwierzą. Powiedzą, że to przypadek.
Rola Jezusa to najtrudniejsze zadanie, jakiego się podjąłem. Nie ma nic bardziej wzniosłego i jednocześnie upokarzającego niż taka rola. Nic bardziej nie buduje w człowieku pokory niż rola umęczonego Jezusa. Myśl, że mamy zrobić to ponownie z Melem, przyprawia mnie o koszmary. Potem jednak przyjeżdżam do takiego kraju jak Polska. Widzę miejsce męczeństwa tylu ludzi i rozumiem, że tylko miłość może ocalić świat. Miłość Chrystusowa. I znów chcę robić film z Gibsonem. Tym razem o zmartwychwstaniu. Skoro „Pasja” natchnęła tylu ludzi do dobra, to dlaczego nie spróbować znowu? Widzę znów cel w życiu. Dlatego przez ostatnie pięć lat gram w serialu o człowieku szukającym celu w życiu. Nie gram tylko dla pieniędzy. Gram dla miłości. To moja chrześcijańska misja.
2. Mówiąc o „Pasji”, Jim Caviezel przypomina, że ten film uratował miliony dusz.
Drugi ocali miliardy – dodał. – Jeśli wydawało ci się, że „Pasja” to mocny film, to zobaczysz, co zrobimy teraz. To będzie największy film w historii kina.
Poczłapałam piętro wyżej do Piotra i jeszcze w drzwiach jego pokoju usłyszałam …
Masz rację, że pierwsza fala to serce.
O wizji z dwiema falami rozmawiamy codziennie. Wizja była sugestywna, pełna symboliki i dotyczyła naszego życia, naszej przyszłości. Nic też dziwnego, że próbowaliśmy ja rozwikłać na wszelkie możliwe sposoby. Dochodzę jednak do wniosku, że nie damy rady tego rozwiązać. Nigdy w życiu, przenigdy w życiu nie spodziewaliśmy się, że pierwsza fala, która unosi Piotra wysoko to ciąg wydarzeń związanych z sercem, czyli zawałem, operacją i rehabilitacją. Rozumiem dzisiaj dlaczego tak trudno rozszyfrować samą Biblię, choćby wizję apokalipsy. Człowiek może jedynie przypuszczać, ale pewnym będzie dopiero po fakcie i też nie dałabym 100 procentowej pewności, że tak będzie.
Druga fala to też musi być cykl zdarzeń – i byłam raczej tego pewna – Tylko jakich ?
Właśnie … Jakich ? … Druga fala w wizji była ogromna, więc co może być bardziej znaczącego niż zawał serca ?!!!! Nie mam takiej wyobraźni, by cokolwiek wymyślić.
Ciekawe co to będzie ta druga fala … – Piotr się zadumał.
Coś, co powali cię na kolana. Na kolanach wylądowałeś na lądzie.
To dlatego muszę mieć serce zdrowe, żeby to przejść – Piotr dalej w zadumie.
……… – w duchu przyznałam mu rację, niestety.
Wierzysz ?
Jak wierzysz ?
No wierzę przecież.
Będziesz poddany próbie z wiarą.
Już się boję. Jestem tchórzem.
Tchórz nie zrobiłby to, co ty.
…….. – siedzieliśmyw milczeniu zastanawiając się nad tymi słowami. Nie wiem dlaczego przyszło mi do głowy pytanie …
Maryja zmarła, czy odeszła jak Eliasz ?
Dlaczego chcesz wiedzieć co nieodgadnione ?
Bo są różne wersje i nie wiadomo czego się trzymać.
……… – oczywiście nie odpowiedział i wcale mnie to nie zdziwiło. To jedno z tych pytań, które jest niepotrzebne, bo niczego nie zmieni.
A co mi życzysz na urodziny ? – spytałam.
Niebo życzy ci wytrwałości i szczęścia.
Meta już niedaleko.
Meta ? O kurcze ! Niedługo umrę ?! … – pomyślałam i wcale nie byłam przerażona.
A czego mi będziecie życzyć ? – spytał Piotr zazdrosny.
Audi S8 królu złoty– … i ryknęliśmy razem śmiechem, gdyż ironia Homiela sięgnęła właśnie zenitu.
Przekazałam zdjęcie Chrystusa do analizy w laboratorium kryminalistycznym i do dzisiaj nie mam żadnej odpowiedzi.
Nie denerwuj się z tym zdjęciem, zostaw to czasowi.
Ale, czy to jest zły pomysł ?
……….
Słyszysz pytanie Oli ? – Piotr nalega.
Słyszę doskonale, ale z twoich ust słyszę donioślej.
21. 03. 17 r. Ustroń.
Wczoraj przygotowywałam nowy tekst, by dzisiaj umieścić go na blogu;
- Kto jest bardziej niebezpieczny? Upadły, czy demon?
- Nie dziel. Nie ma większego, czy mniejszego zła.
- A jednak upadły ma szanse wrócić.
- Czyń to, co podług Chrystusa.
- Tyle podłości jest dookoła, nie zajmuj się tym, a nie Ja to mówię.
- Czy to moja wina, że został zaatakowany? – spytałam o znajomego, którego wyrzucono. Poczułam się winna zaistniałej sytuacji.
- Czy uległabyś szantażowi ?
- To jego walka. Rób swoje.http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/03/21/nie-lituj-sie-nad-zlem-bo-ono-nad-toba-litowac-sie-nie-bedzie/
Chciałam wspomnianego znajomego uprzedzić, by to przeczytał, ale nie zdążyłam, ponieważ wcześniej otrzymałam od niego maila.
Coś mnie tknęło …
Czy to przypadek ?
Zapamiętaj raz na zawsze.
Nic w waszym życiu nie dzieje się przez przypadek, ani nie działo.
Kwestia jest tylko taka, czy więcej, czy mniej położyć na barki i ile wytrzymasz.
Właściwie to cieszę się, że ktoś jeszcze tego tak namacalnie doznał. Niemal identyczną sytuację przeżyłam kilka lat temu. Bardzo trudno opisać słowami i przekazać logikę całego wydarzenia, ale no cóż… Przeżyć na własnej skórze, a jedynie sobie o tym poczytać, to ogromna różnica.
Otworzyłam swój laptop, zaczęłam naciskać klawisze chcąc wpisać pierwsze moje słowa na tym forum i dosłownie w tym momencie stało się coś przedziwnego. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie przeżyłam. Rozległ się wielki huk. Jakby zwalił się sufit na podłogę. Ten dźwięk przypominał mieszaninę spadającego dzwonu, rozbitego szkła, betonu, gruzu. Zamarłam, spojrzałam na salon, gdzie oprócz telewizora były tylko fotele i dywan … i zaczęłam pisać dalej.
http://osaczenie.pl/wp/2016/04/16/nautilus/
Trzeci raz z rzędu o godzinie 3.00 w nocy telewizor w pokoju Piotra włączył się … sam. To go wyrywało ze snu i stawiało na nogi. Dzisiaj jest już tym naprawdę zmęczony.
Kto włącza TV ?
A któż może włączać jak nie ten, który … – pokazał rozbity świecznik z mojego mieszkania.
Po co to robi ?
A po co robisz, jak jesteś w furii ?
Czyli to oznaka wściekłości ?
…. Wściekłości, że żyjesz – odpowiedziałam za Homiela.
22. 02. 17 r. Ustroń.
Serce się goi, rany się goją, więc wracamy powoli do normalnego życia. NIP staje się znowu częstym tematem naszych rozmów.
Czy sędzina pamięta o nas ? Tak długo się nie odzywa – Piotr zaniepokojony.
W październiku nie było rozprawy z powodu jej choroby, ale minęło już prawie pół roku i ona w ogóle się nie odzywa. Homiel powiedział, że nastanie antrakt, czyli przerwa, ale tak długo ? – pytam zdziwiona.
Nie, nie pamięta, ale My pamiętamy.
Kiedy przyjdzie pora, wszystko ruszy w trymiga.
A wszystko się sprawdzi ?
To, co pokazałem, stać się musi.
My wierzymy w ciebie, ty musisz wierzyć w Nas.
Homiel pokazał zaśniedziałe naczynie, które wkłada do miski pełnej wody z rozpuszczoną pastą do zębów. Gdy je wyciąga, naczynie w połowie jest czyste i błyszczące.
Wiesz, że pasta do zębów służy do czyszczenia sreber ? Stara dobra metoda – byłam pod wrażeniem pomysłowości Homiela.
Jak nowe.
Wyobraź sobie, że tak wkładamy NIP, cały szlam zostaje.
Czy musisz użyć siły fizycznej, żeby zeszło ? Samo schodzi.
Dobrze, że nie ma teraz sądu, nie dałbyś rady – Piotr jest w gorszej kondycji niż w październiku.
Teraz nie jest czas sądu, a czas powrotu do zdrowia, korzystajcie.
Gdy Homiel powiedział korzystajcie, aż podskoczyłam. Jeszcze niedawno zastanawialiśmy się, czy po cichu nie uciec z sanatorium. Jednak wycieczka po okolicach Ustronia rozwiała nasze naprawdę durne pomysły. Na początku niecierpliwie liczyłam każdy dzień do wyjazdu, teraz liczę każdą chwilę, która nam jeszcze została.
Skończy się to niebawem ?
Jak wszystko.
Jak wszystko w tym świecie, co nie powinno cię martwić z tą wiedzą, jaką masz.
Wrócę do Domu ?
Innego nie masz.
Tu jesteś trampem. Tylko nie myl z …– pokazał ze śmiechem twarz Donalda Trumpa.
Chociaż naczynie życia jest … – pokazał 3/4 szklanki pełne.
… A i ono się wypełni.
Kiedy odejdę ?
Nie, nie odejdziesz … Wrócisz.
Będę pamiętać to wszystko stąd ?
Z technicznymi pytaniami to nie do Mnie.
Dopisane 06. 11. 2017 r.
Zapamiętaj raz na zawsze. Nic w waszym życiu nie dzieje przez przypadek, ani nie działo – celowo umieściłam tutaj fragment listu od znajomego, ponieważ wokół tego blogu zaczęło dziać się coś dziwnego. Niektóre osoby kontaktujące się ze mną i czytające umieszczane teksty doświadczają ciekawych, często wzruszających przeżyć. Za ich pozwoleniem będę je czasami publikować, ponieważ jak powiedział sam Ojciec… słowa, które tutaj czytacie niosą światło.
W rozumieniu ludzkim nie, w naszym rozumieniu tak.
… Wiesz co to za chwile ?
No ?
To nasze chwile, My cię widzimy, a tobie dajemy się zobaczyć.
Byłem blisko śmierci ?
Bardzo blisko, na razie wątek serca mamy zakończony.
Czyli pierwsza fala się zakończyła ?
Z kopyta ruszy wątek sądowy.
A co potem ?
W drogę.
… ??? …
Na nowy ląd.
Nowy ląd ? Jeśli odjedziesz na maksa w duchowość ….
… To co z biznesem? – kończy Piotr trzeźwo.
Zapomnisz o tym.
Ty tak na poważnie ? – Piotr robi oczy – Z czego będziemy żyć ?
Niech cię nie boli twoja rozczochrana.
Rodzina faktycznie może cię nie zrozumieć, jeśli się tak oddalisz od życia doczesnego – przypomniałam sobie słowa Homiela sprzed wielu tygodni.
Ale zrozumieją cię tysiące – tym razem ja robię oczy, bo On naprawdę mówi poważnie.
Ale co ZUS-em, podatkami… ? – pytam dalej.
…. Pokazał mi krople przy morzu, że to nic nie będzie znaczyć.
Ale morze składa się z kropel… A co z twoimi ludźmi ? – pytam.
I na to znalazło się rozwiązanie, jeszcze nie wdrożone.
Co to znaczy, że wyląduję na ziemi ?
………….
Odetchnij świeżym powietrzem przed podróżą.
A gdzie się wybieram ?
………. – znowu cisza.
Otrzymaliśmy raport medyczny dot. Piotra. Dopiero to czytając zrozumieliśmy jak blisko była śmierć … Niemal tuż za rogiem.
Słowa; zagrażającego zgonem, do pilnej interwencji kardiochirurgicznej … Zmroziły moje wszystkie żyły.
16. 03. 17 r. Ustroń.
Piotr wpadł do pokoju i położył się zmęczony. Leżał w ciszy, a ja pisałam. Nawet do Ustronia wzięłam ze sobą komputer, by nie przestawać pisać. Pół godziny później odezwał się cicho…
Zobaczyłem jakby dalszy ciąg co się dzieje z tym alabastrowym. Najpierw stał na platformie i go myli. Stał nad przepaścią i wtedy miałem wrażenie, że to, co się wydarzy zależało od tego, co zrobię … A teraz go widzę w pięknej komnacie …
Niepewność się zakończyła.
Bo nie jestem już nad przepaścią ?… To jest dom Ojca, a to jest mój pokój – Piotr opisuje nadal co widzi.
To jest pokój wasz.
Wasz ?
Bóg Ojciec też tam przychodzi.
Hmm… leżę na łóżku. To łóżko jest złotawo – białe, ma drewno rzeźbione, niebieskie kwiaty na bokach, leżę na łóżku i czekam…
Nie czekasz już w niepewności.
Hmm… Zabrali go z tej platformy, nie ma go tam już, a ta platforma była nad wielką czeluści ą… Co się nim stanie ? … Z tym drugim „ja” ?
Z pierwszym „ja” – poprawił.
Wiesz dlaczego to zobaczyłeś ? Zasłużyłeś, żeby to zobaczyć.
Dotrwaj z misją i wracaj.
……… – nie odzywałam się, bo czułam wagę tych słów.
Mam ci coś do przekazania…
Powiedz jej, że Stwórca jest zadowolony.
W dużej mierze to twoja zasługa.
… Tak zaplanował Ojciec, to Jego wielka, przenikliwa mądrość – powiedziałam, ponieważ powoli zaczynam dostrzegać sens tego wszystkiego.
Wielka nagroda cię nie ominie.
Czy z tego łóżka możesz jeszcze wypaść ? – spytałam …, bo może ta przepaść nadal jest aktualna …
Już się nie da podpuścić.
Już się nie da podpuścić ... Hmm, a więc się dał …, kiedyś ,… diabłu …
19. 03. 17 r. Ustroń.
Wzięłam Piotra „pod pachę” i wywiozłam z Ustronia do Wisły. Nareszcie odetchnęliśmy normalną atmosferą i zdała od wszystkich ludzi. Piotr dopiero od niedawna może wychodzić poza uzdrowisko, ale jeszcze nie może się forsować, tak więc okolice podziwiamy jedynie zza szyby samochodu. Nie zdawaliśmy sobie sprawy jak tu jest cudownie. Zaczynamy się cieszyć, że Piotr miał tą operację. Gdyby nie ona, nie byłoby nas tutaj.
Co z tą ścianą kryształową? – spytałam Homiela, bo właśnie pracowałam nad kolejnym tekstem.
Jesteście jednością teraz. Wkrótce zostawisz ją.
??? … Kiedy ?
Kiedy ustanie ból.
No i co dalej ? Będzie nowym człowiekiem ? – pytam.
Człowiek ten sam, lecz pogoda inna.
…??? … – Piotr kręci głową zrezygnowany, bo jest zbyt zmęczony na ciągłe zagadki.
Zdrowiej Piotr, bo zdrowy być musisz.
Żyj Piotr, bo żyć musisz.
Działaj Piotr, bo działać musisz.
Nareszcie coś konkretnego … – mruknął.
Mimo, że mamy mnóstwo czasu, Homiel właściwie się nie odzywa, więc kiedy się odezwał teraz, nawet na tak krótko, ulżyło mi, że wszystko po staremu. Jakby w odpowiedzi na moją radość przeczytałam ciekawe słowa u Lenczewskiej;
Dopisane 04. 11. 2017 r.
Z kopyta ruszy wątek sądowy – Niebo ma absolutnie swoiste poczucie czasu. Nam się wydawało, że z „kopyta”, czyli za tydzień, dwa tygodnie. Musiało minąć kilka miesięcy, aby sprawa z sądem ruszyła z kopyta.
Człowiek ten sam, lecz pogoda inna – człowiek ten sam, ale zmieniły się warunki. Operacja spowodowała, że styl życia Piotra musiał się zmienić.
– Jesteście jednością teraz – nie da się tego zrozumieć nie wiedząc, czym lub kim jest ta ściana. Wyjdę do przodu i przetoczę fragment z niedawnej rozmowy;
Poszliśmy na kawę „simple better” i pomyślałam, że nastaje właśnie nasza nowa codzienność. Z chwilą, gdy to pomyślałam, przestraszyłam się.
Zabierzesz nam to też Homiel ?
Każda chwila jest ulotna.
A to też będzie ulotne ? – upewniam się.
Niewątpliwie.
…….. –raptem zmienił zupełnie temat.
Stosując wszędzie prawo zbierasz ofiary.
Stosując miłość dajesz ofiarę.
… ??? …
Marszczę czoło i szukam związku … Rezygnuję po chwili, zastanowię się nad tym później.
Wieczorem. W TV podano informację o profesorze, który przez 30 lat molestował studentki.
Wyłazi to plugastwo na wierzch w końcu – Piotr podsumował.
Ktoś, kto jest w łapach szatana, pójdzie na wszystko.
Homiel, dzisiaj czytałam w apokalipsie o znaku 666 … Co to znaczy ? – pytam.
Znamię diabła.
I sprawia, że wszyscy: mali i wielcy, bogaci i biedni, wolni i niewolnicy otrzymują znamię na prawa rękę lub na czoło i że nikt nie może kupić ni sprzedać, kto nie ma znamienia – imienia Bestii lub liczby jej imienia. Tu jest [potrzebna] mądrość. Kto ma rozum, niech liczbę Bestii przeliczy: liczba to bowiem człowieka. A liczba jego: sześćset sześćdziesiąt sześć. [Ap 13,16-13,18]
01. 03. 17 r. Warszawa.
Im bliżej operacji, tym bardziej Piotr jest zdenerwowany, co mnie wcale nie dziwi, bo sama jestem zdenerwowana.
Wszystko minie – mówi Homiel i pokazuje jak z pięknego kwiatu opada jeden płatek na ziemię.
To smutne, że wszystko musi minąć.
To, co mija, to doświadczenie.
To, co przyszłość, to Ojciec, życie.
…….. –kurcze … Jak On pięknie potrafi wszystko wytłumaczyć, od razu cieplej się robi na duszy.
Wieczorem.
Piotr jak co dzień był na porannej mszy, ale dzisiaj to ważne, gdyż mamy środę popielcową.
Zobaczyłem żula, odsunąłem się od niego niestety, a wtedy usłyszałem …
Nie możesz nie lubić ludzi, bo w każdym z nich jestem Ja.
… Tylko to usłyszałem.
No dobrze, a jeśli spotyka się na swojej drodze takiego szefa NIP, diabła …, to co ? Też mam go lubić ? – pytam.
Ich ci wcześniej pokazujemy, nie dasz się nabrać.
Hmm … To nie takie proste, bo ty masz wizje i ty się nie dasz, ale wielu się daje – powiedziałam.
Dlatego to jest takie trudne.
….. Rozmawiałem z Ojcem, jak jechałem do ciebie, powiedział …
Słucham twoich teorii…
… Bo wiesz, ja ciągle się zastanawiam co znaczy ta ziemia, na której ląduję po fali … Powiedział ….
To jest zabawne.
…….. – Piotr zrobił przerwę i widać było, że się wsłuchuje …
A może się mylimy ? Może to wszystko oznacza zupełnie co innego ?
I to jak ! Jaki zdolny… ! Prawdziwy Andersen !
…….. – nastawiłam uszu.
Andersen ? To ten od baśni, czyli wymyślam teorie jak on baśnie – Piotr rozczarowany…, a ja już powoli zaczynałam się śmiać, bo rzeczywiście tak jest. Tworzy teorie, które powinnam zacząć może spisywać …
Wiesz co widzę ?
Widzę starszego mężczyznę na szklanej platformie wysoko w górze, siedzi na wielkim fotelu, spogląda przez tę platformę na światy i popija herbatę …
Piotr zrobił przerwę, a oczy mu się „spociły”. Zawsze mu się „pocą”, kiedy mówi o Ojcu …, i nie jest w stanie tego powstrzymać.
Homiel mówi mi, żebym sobie przypomniał ostatniego lekarza, tego od „pleców”.
Ten co powiedział, że czy przeżyjesz, czy nie zależy od pleców jakie masz ? – upewniam się.
Tak.
A co z nim ?
Dziwny był. Mówił, ale jakby to nie on mówił … Widzę u pana rozległy zawał za dwa lata …, a może nie .., przecież nie może pan żyć 114 lat … i mówił to w zamyśleniu jakby coś widział …
Hmm… Homiel co to ?
Powinnaś wiedzieć.
Jaaaa ??? – westchnęłam, bo nie wiem.
Umówiłem się z nim, że przeczytam mu wyniki koronografii przez telefon. Powiedział … ma pan dobre wyniki, może się pad dać rżnąć.
Podoba mi się ten lekarz, przynajmniej jest konkretny. Czyli masz dwie drogi, albo dwa lata, jeśli nie zrobisz albo dłużej, jeśli zrobisz.
Masz takie drogi, jak ci pokazałem.
Ale wystarczy, że Cisowski mnie nie przyjmie – zaczyna Piotr.
Przyjmie – powiedziałam zdecydowanie – Wszystkie znaki na to wskazują.
To nie Cisowski będzie cię operował.
On ma maszynę, a wyobraź sobie, że to nie on będzie operatorem.
Taaaak ?
Skończ już ten wątek, bo się zakochasz w sobie.
… Co to znaczy w tej wizji, że ziemię poczuję ? Co to znaczy w moim życiu ?
Twardy grunt pod nogami poczujesz.
Musisz się mylić.
Jak za każdym razem … – jestem prawie pewna, że Homiel poprzewracał kilka razy oczami już chyba zmęczony.
A, czy ja to poczuję ? – spytałam, bo jeśli Homiel mówi o twardym gruncie jako symbolu ewentualnej stabilizacji, to powinno dotyczyć nas dwojga.
Przecież jesteście jedną brzoskwinią.
Bóg,
Może odłożą operację ? – Piotr znowu to samo.
To niemożliwe, prawda Homiel ?
W głowie Piotra wszystko jest możliwe.
Jego głowa to jak wszechświat, wiruje i krąży.
Byłbyś wielkim w rządzie i pierwszym w szpitalu dla szalonych.
Piotr poczuł się lekko urażony, a ja śmiałam się głośno. Swoim zdecydowaniem i umiejętnościami przywódczymi świetnie dałby sobie radę wszędzie, ale dzięki jego niezwykłym doświadczeniom byłby też ulubionym obiektem badawczym w każdym zakładzie psychiatrycznym … Tego jestem pewna.
Homiel od dłuższego czasu prognozuje u nas zmiany, także związane ze zmianą mieszkania.
Czy to prawda ?
Pokazał mi twój pęknięty świecznik …
To nie od Nas.
Aaaa wiedziałam! Gacek !
Pokazał mi teraz kwokę, która na grzędzie się rozsiada…
…….. – zaczęłam szybko łączyć co chce przekazać.
Chcesz powiedzieć, że zło tam będzie coraz większe ? Będzie się rozsiadać ?
Lecz nie trwóż się, twa droga zapisana.
Ale wszędzie będzie to samo, gdziekolwiek pójdziemy … – powiedziałam zrezygnowana.
Nie.
Nie ? Jak to możliwe ? Jak można się przed nim uchronić.
Nie wszędzie mogą wejść.
A tutaj zostaniemy ? – … warszawskie mieszkanie.
Ojciec lepsze miejsce znalazł.
Rozmowę przerwał telefon, zadzwonił nasz prawnik. Dostał powiadomienie z sądu, że podliczono koszty rzeczoznawców i tę kalkulację wysłano także do NIP. NIP wystosowało protest, że koszty według nich są zbyt wysokie i mamy się do tego odnieść. Dało nam to od razu do myślenia. Każdy czując, że przegra walczyłby, by koszty były jak najmniejsze, ponieważ to przegrany pokrywa koszty w całości.
Oni chyba czują pismo nosem … Chyba już coś wiedzą – mówię do Piotra.
Homiel, co oni wiedzą ? – pyta Piotr.
Więcej niż ty.
No to żeśmy się dowiedzieli … Ale to wystarczyło. Czyżby pasta z wizji Piotra działała, choć my tego nie widzimy ?
Dopisane 23. 10. 2017 r.
Stosując wszędzie prawo zbierasz ofiary.
Stosując miłość dajesz ofiarę.
Wyobraźmy sobie sytuację, kiedy w wyniku prawa do eutanazji, aborcji decydujemy się na wykluczenie kogoś z życia. Zbieramy już ofiarę. Kiedy jednak z miłości poświęcamy swoje życie drugiej osobie, tak naprawdę poświęcamy siebie.