Co Moje, wrócić do Mnie musi.

01. 10. 18 r. Warszawa.

Początek października i Piotr już „trzęsie portkami”. Prawie się nie odzywa.

  • Zmęczony jestem… Naprawdę… Wszystkim…
  • Narzekasz ?
  • Nie narzekam, tak sobie mówię.

Oglądamy w TV migawkę z jakiejś uroczystości organizowane przez NIP. Pokazano dyrektora w komplecie z ministrem.

  • Trudno będzie go usunąć – Piotr się strapił. 
  • Łatwą sprawę to każdy potrafi zrobić, a trudno to trzeba ruszyć głową.
  • Koronka.
  • Ja wiem… Ale wiesz… Na ziemi jest inaczej. Układy rządzą – mówi to śmiertelnie poważnie, a ja gapię się na niego jak na zjawisko.
  • Wyobraź sobie, że wiem.


02. 10. 18 r. Warszawa.

Jechaliśmy rano na kawę.

  • Homielku, składam Ci życzenia, bo masz dzisiaj święto Anioła. Dziękuje Ci za wszystko co zrobiłeś dla mnie w życiu. Gdyby nie Ty, to nie wiem… – Piotr zupełnie szczerze.
  •  Pokazał mi szybko film z mojego życia…
  • Przepraszam Cię za wszystko, co złego to nie ja…
  • Czy chcesz jeszcze ?
  • Chcę.

Na kawie Piotr rozprawia o swoim życiu… Jak walczy o rodzinę, o firmę, o ludzi…

  • Już wiem co znaczy trwaj do sądu, a potem płyń. Mam same problemy, ledwo pływam jak w tej wizji, woda mi zalewa usta, o mało się nie topię… Idealnie tak jest teraz.
  • W przyszłym roku popływasz na fali.
  • Fala cię będzie niosła.
  • Przypomniał mi teraz wizję z ręką.
- Pracuję przy swoim biurku, przewracam się i upadam na podłogę, mdleję. Schodzą z góry 4 białe postacie, biorą mojego ducha, którego zanoszą przed oblicze Boga i stawiają u Jego nóg. Widziałem palec, który zbliżał się do tego ducha. Widzę, że Bóg wstrzymuje się z dotknięciem mnie palcem. Cofam się i wracam do biura, widzę jak wielki anioł pojawia się w biurze i staje koło ciała, wyciąga rękę w stronę moich pracowników, którzy się zbiegli kiedy upadłem i pokazuje 5 palców. Mówi; 
- Pięć lat będziecie się nim jeszcze cieszyć, potem my będziemy się nim cieszyć. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/06/26/okaleczasz-siebie-okaleczasz-mnie
  • Hmm… To znaczy, że chcą odciąć nas od Was ? Ojcze, jeśli zabierzesz Piotra to jak będziemy Was słyszeć ? – pytam.
  • Stanie się coś pięknego.
  • Zasyci cię to na zawsze.
  • A kto będzie rachunki płacić jak będziesz na fali ?

Nie o rachunki mi chodziło. Chciałam się dowiedzieć na ile Piotr będzie nieprzytomny, nieobecny albo zmieniony. To on w domu zajmuje się prozą życia i trzyma nad wszystkim kontrolę.

  • A co będziesz robić z pieniędzmi ?
  • Jakimi ? – mam raptem 400 zł na koncie.
  • Które przyjdą.
  • ……. – słabo mi się zrobiło.

Przypomniałam sobie bowiem zdanie. Z chwilą, jak przyjdą pieniądze, powinnam zacząć się martwić, bo wtedy Piotra zabiorą.


Wczoraj zanotowałam sobie kolejne pytania dotyczące ewangelii. Widząc, że rozmowa nam idzie całkiem zgrabnie zaryzykowałam…

  • Czy Mateusz i Marek naprawdę mówią o III tajemnicy Fatimskiej ?
  • Homiel mnie szturcha w łokieć i mówi…
  • Wytrwała do końca.
  • Zobaczyłem strużkę wody jak drąży między skałami…

  • Nikt nie da ci bólu, nikt nie da cię doświadczyć.
  • Pan Bóg wie jak jesteś wrażliwa i co to oznacza.
  • Co do potopu…
  • Co sądzisz o dzisiejszym świecie ?
  • O technologii, o odwracaniu się od Boga ?
  • O księżach, którzy nakładają wilczą skórę ?
  • Przecież to się nie zmieniło od środka.
  • Czyli mam rację ? – pytam niepewnie.
  • Coś stać się musi, żeby wstrząsnąć tym światem.
  • …….
  • To będzie chyba planetoida, coś bardzo dużego… Ktoś mi właśnie przypomniał moją wizję z dzieciństwa, widziałem jak coś uderza w ziemię… – Piotr się przestraszył.
 MK 13; 14 A gdy ujrzycie ohydę spustoszenia , zalegającą tam, gdzie być nie powinna - kto czyta, niech rozumie - wtedy ci, którzy będą w Judei, niech uciekają w góry. 15 Kto będzie na dachu, niech nie schodzi i nie wchodzi do domu, żeby coś zabrać. 16 A kto będzie na polu, niech nie wraca, żeby wziąć swój płaszcz. 17 Biada zaś brzemiennym i karmiącym w owe dni. 18 A módlcie się, żeby to nie przypadło w zimie. 19 Albowiem dni owe będą czasem ucisku, jakiego nie było od początku stworzenia Bożego aż dotąd i nigdy nie będzie. 20 I gdyby Pan nie skrócił owych dni, nikt by nie ocalał. Ale skróci te dni z powodu wybranych, których sobie obrał. 

Czytając ten fragment…  MK 13 ; 24 W owe dni, po tym ucisku, słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku. 25 Gwiazdy będą padać z nieba i moce na niebie zostaną wstrząśnięte przypomniałam sobie słowa; planety szaleją.

- Wiesz co mówi mi teraz Homiel ? 
- Szał niebieskich ciał. nuci mi tę piosenkę. Wzruszyłam ramionami nie rozumiejąc związku. 
- Co chcesz przez to powiedzieć Homiel ? 
- Przyszłość. Posłuchaj refrenu piosenki. 

A planety szaleją, szaleją, szaleją i śmieją się, śmieją się, śmieją. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/08/24/jestem-aniolem-prowadzenia-a-nie-aniolem-zwiastowania/

Zafrapowała mnie jeszcze jedna rzecz u Marka. Sytuacja z figowcem.

 MK 11; 12 Nazajutrz, gdy wyszli oni z Betanii, uczuł głód. 13 A widząc z daleka drzewo figowe, okryte liśćmi, podszedł ku niemu zobaczyć, czy nie znajdzie czegoś na nim. Lecz przyszedłszy bliżej, nie znalazł nic prócz liści, gdyż nie był to czas na figi. 14 Wtedy rzekł do drzewa: «Niech nikt nigdy nie je owocu z ciebie!» Słyszeli to Jego uczniowie.
  • Przyznam, że nie rozumiem. Jezus przeklął drzewo ? Przeklął ?! To dość niezwykłe…
  • Co ty gadasz, jak mógł przekląć ! – Piotr się obruszył.
  • Sam Piotr użył tego słowa – i czytam mu na głos; 21 Wtedy Piotr przypomniał sobie i rzekł do Niego: «Rabbi, patrz, drzewo figowe, któreś przeklął, uschło».
  • To symbolika.
  • Nie nakarmiło go. Nie pomógł utrudzonemu.
  • Kto sam prosi o pomoc, a nie dostaje… Wiesz jak się kończy.
  • Tak zostało to zapisane i zrozumiane.
  • Pamiętaj, efekt uchylonych drzwi.
  • Taaak, ale jest wyraźnie napisane, że figowiec nie miał fig, bo nie był jego czas. To tak jakby człowiek nie dał nic do jedzenia, bo nie miał co dać. Więc, czy jest winny ?
  • …… – Piotr się żachnął, że za bardzo naciskam, a szkoda. Pomyślałam, że być może ta sytuacja została błędnie opisana.
  • Tutaj widać ewidentnie, że Jezus nie był… – zawahałam się, aby czegoś nie palnąć – … Milutki, jak Go opisuje większość ludzi. Był zdecydowany, stanowczy, konkretny, mocny. Wiedział co robić i kim jest.

Jest wiele śladów w Ewangeliach, które świadczą o stanowczości Jezusa;

 17 Na to Jezus odrzekł: «O plemię niewierne i przewrotne! Jak długo jeszcze mam być z wami; jak długo mam was cierpieć ? Przyprowadźcie Mi go tutaj!» / Jezus rozkazał mu surowo, i zły duch opuścił go. Od owej pory chłopiec odzyskał zdrowie. 2/ 20 Wtedy surowo zabronił uczniom, aby nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem. 3/ 23 Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: «Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo myślisz nie na sposób Boży, lecz na ludzki». MK 9; 47 Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła. M 14; 41 Gdy przyszedł po raz trzeci, rzekł do nich: «Śpicie dalej i odpoczywacie? Dosyć!

Czytam Piotrowi kolejne pytanie;

MK 13; 19 Albowiem dni owe będą czasem ucisku, jakiego nie było od początku stworzenia Bożego aż dotąd i nigdy nie będzie – znaleźć w dzienniku. 
  • Jezus mówi o przyszłości. Mam wrażenie, że mówi o apokalipsie, bo „nigdy więcej później nie będzie”… Nam powiedział podobnie. 
- To inaczej spytam. Czy pojedynczo, pieczęcie 1, 2, 3 i tak dalej były otwierane osobno ? Mieliśmy już i wojny, i głód, i zarazę, śmierć…? 
- Były. 
- … ale nigdy wszystkie razem… prawda? – i nie wiem dlaczego ogarnął mnie smutek. 
- Nigdy. To co się stanie, stanie się pierwszy raz i ostatni. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/apokalipsa-sw-jana-losy-tego-swiata-sa-przypieczetowane/
  • Ciekawe… Co się stanie ? – pyta Piotr.
  • Ratunek dla ludzi.
  • Hmm… Widzisz ? Ojciec ma zupełnie inny punkt widzenia. Dla nas apokalipsa to koniec, według Boga to ratunek.

Wieczorem. Zadzwoniono z kliniki z Bielska-Białej z pytaniem jak Piotr się czuje.

  • To Ojciec kazał im pewnie zadzwonić – ucieszył się, że się nim tak interesują.
  • Żebyś wiedział, że cię nie zostawiłem.
  • Nie tylko cię operowałem, ale i pytam jak się czujesz.
  • Jak przyjdzie czas, upomnę się o Swoje.
  • Swoje ? – dopytuję.
  • O was.
  • O ciebie nie mam co się upominać, nigdy cię nie wypuściłem.
  • Co Moje, wrócić do Mnie musi.

Studiuję dalej Marka i uderzyła mnie pewna nieścisłość.

Pusty grób. 161 Po upływie szabatu Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba, i Salome nakupiły wonności, żeby pójść namaścić Jezusa.2 Wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia przyszły do grobu, gdy słońce wzeszło. 3 A mówiły między sobą: «Kto nam odsunie kamień od wejścia do grobu?» 4 Gdy jednak spojrzały, zauważyły, że kamień był już odsunięty, a był bardzo duży. 5 Weszły więc do grobu i ujrzały młodzieńca siedzącego po prawej stronie, ubranego w białą szatę; i bardzo się przestraszyły. 6 Lecz on rzekł do nich: «Nie bójcie się! Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał, nie ma Go tu. Oto miejsce, gdzie Go złożyli. 7 Lecz idźcie, powiedzcie Jego uczniom i Piotrowi: Idzie przed wami do Galilei, tam Go ujrzycie, jak wam powiedział». 8 One wyszły i uciekły od grobu; ogarnęło je bowiem zdumienie i przestrach. Nikomu też nic nie oznajmiły, bo się bały. 

I później…

9 Po swym zmartwychwstaniu, wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia, Jezus ukazał się najpierw Marii Magdalenie, z której wyrzucił siedem złych duchów.
  • Czy nie ma tutaj pewnej sprzeczności? Wczesnym rankiem w niedzielę  trzy kobiety idą do grobu i w tym w samym czasie Jezus ukazuje się tylko MM ?
  • Czy ten młodzieniec to nie czasami sam Jezus ?
  • Wielu Go nie rozpoznało. Przecież wiesz.
  • Naprawdę ? – pytam niepewnie i rozumiem, że to potwierdzenie.
  • To na pewno był Jezus ? – …. pytam jeszcze raz, ponieważ zauważyłam, że wielu interpretuje młodzieńca jako anioła.
  • Tak.

Właśnie, wielu go nie rozpoznało i od dawno mnie nurtowało. Marek pisał wręcz, że pokazał się w innej postaci…

12 Potem ukazał się w innej postaci dwóm z nich na drodze, gdy szli do wsi. 1 Oni powrócili i oznajmili pozostałym. Lecz im też nie uwierzyli.

Bracia z Emaus;

13 Tego samego dnia dwaj z nich byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. 14 Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. 15 Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. 16 Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali. 

Relacja napisana przez Marka dwom na drodze, gdy szli do wsi ewidentnie przypomina historię opisaną przez Łukasza; dwaj z nich byli w drodze do wsi zwanej Emaus. Różnica jest taka, że Marek nie uważał za ważne, aby wspomnieć nazwę tej miejscowości. Łukasz spisywał to co przekazywał mu Paweł. Paweł zaś musiał to usłyszeć od kogoś jeszcze, przecież nie znał Jezusa osobiście. Ta historia musiała mieć miejsce i była przechowywana w pamięci przez bardzo długi czas. Ciekawe dlaczego… Pewnie ukazanie się Jezusa jako nie Jezus musiało na wszystkich zrobić ogromne wrażenie. Chciałam poprzez Piotra się upewnić, ale szykował się na egzorcyzmy.

  • Spytaj się dlaczego Jezus nie został rozpoznany ?
  • Nie będę pytać ! – i trzasnął drzwiami.

Gdy tylko wyszedł, w duchu poprosiłam Ojca o odpowiedź, bo nie dawało mi to spokoju. Piotr wrócił 5 minut później.

  • Ledwo zacząłem się modlić, a zobaczyłem białą aurę wokół mojej nogi na 5-6 cm. Białą, normalną aurę, iskrzyło z niej ! – był pod wrażeniem, a ja mniej, bo czekałam na odpowiedź, a nie na aurę, choć to też było ciekawe.
  • Dobra, idź dalej się modlić – … byłam trochę zirytowana jego euforią.

Wraca po pół godzinie…

  • Powiedz Oli, że ty też Mnie nie poznałeś, a mówiłem ci językiem, który znałeś.
  • Gdyby ci Ola nie powiedziała, nie wiedziałbyś.
  • ……. szczęka nam opadła.
Wtedy starszy mężczyzna podchodzi do Piotra i głośno mówi 
-… Zrób pan coś z tą pogodą ! 
- Ja ???!!! – Piotr kompletnie zaskoczony prawie krzyknął. 
- No pewnie ! Pan ! 
- No co pan ! Jak to ja ?! – rozejrzał się dookoła, wszyscy patrzyli tylko na nich i się przysłuchiwali. 
- A kto inny ? Przecież pan może. 
- Zmienić pogodę ? No co Pan ! 
- Przecież wiesz. 
Www.rozmowyzniebem.pl/wp/2019/05/22/7780/
  • Ale jestem głupi…
  • Mało spostrzegawczy, zagoniony jesteś.
- Dwa dni temu poprosiłem Ojca, że chciałbym z Nim pogadać tak na żywo, w cztery oczy… Żeby przyszedł tak naprawdę… 
- No nie przesadzaj, Duchem byłem. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/05/22/7780/

Zagadka, dlaczego Jezus w drodze do Emaus nie został rozpoznany drążyła mój umysł od chyba roku. Jak można kogoś nie rozpoznać idąc z nim przez dłuższy czas rozmawiając ? Ale teraz już wiem, teraz rozumiem. Jezus duchem wchodził w ciało wybranego człowieka i przemawiał przez niego. I to jest absolutnie możliwe, bo nie raz sama tego doświadczałam. Mówisz i nie wiesz dlaczego to mówisz. Wszystko stało się jasne. Idący do Emaus rozpoznali Jezusa dopiero po gestach, które czynił podczas wieczerzy.

Jakiś czas temu pytałam już o Emaus.

- Jezus nie chciał być rozpoznany? 
- Nie przyszła odpowiedź na to pytanie – ... a pytałam kilka razy.  
- A  dasz ? - Piotr naciska.
- A ty drugi taki ? - … dociekliwy. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/01/24/moj-dom-nie-tutaj-coz-mi-wiecej-poza-koszula/ 

Widocznie czekano z odpowiedzią na spotkanie w warsztacie, bo jakże łatwiej jest teraz zrozumieć…  

Nie bój się. Ja jestem.

27. 09. 18 r. Warszawa.

Najpierw usłyszałam koło mojej głowy drapanie w ścianie, ale jeszcze myślałam, że to sen, więc nie zareagowałam. Drapanie powtórzyło się po 5 minutach tak wyraźnie, że ciarki mnie przeszły i poderwałam się na równe nogi. Sprawdziłam godzinę i była 3 w nocy. W zupełnej ciemności stojąc po środku pokoju nastawiłam uszy i czekałam na jeszcze, ale zapadła cisza. Może to jednak był sen, myślę od razu… Położyłam się i po chwili znowu mocne powolne drapanie, chrobotanie, trudno to określić. Tym razem wsłuchałam się uważniej, żeby zlokalizować gdzie to się dzieje. Miałam wrażenie, że jakby w środku ściany, która oddziela nasze pokoje. Jakby pazurami ktoś wolno, ale mocno przecinał ścianę. Przyłożyłam ucho do ściany jednocześnie cały czas zastanawiając się, czy mi się to nie przewidziało. Wtedy znowu powtórka. Zerwałam się z łózka i poszłam do Piotra.

  • Słyszysz to !!!
  • Obudziłaś mnie. Nic nie słyszę.
  • To niemożliwe, to bardzo głośne było.
  • ……. – machnął ręką i obrócił się na drugi bok.

Położyłam się z powrotem. Parę minut później znowu to samo drapanie, jeszcze mocniejsze. Leżałam w napięciu czekając na kolejne, ale ze zmęczenia wkrótce zasnęłam.


Nad ranem nie miałam czasu na pytania, bo zbieraliśmy się do wyjazdu, ale już w aucie oczywiście pytam.

  • To jakiś znak dla nas ?
  • Aaaa… Już wiem… Wczoraj się nie modliłem, nie miałem siły.
  • Nie ma słowa zmęczony, a obowiązek.
  • A ty nie jesteś zwykły Kowalski, który nie rozumie.

Wiedziałam, że Ojciec dopuścił gacka do działania. To drapanie przypomniało mi historię znanego przypadku opętania, na podstawie którego nakręcono film „Egzorcysta”. Film jak to zwykle w Hollywood bywa przerysowany kompletnie, ale sama historia jest bardzo ciekawa. Tam zwiastunem obecności diabła w domu było również drapanie w / po ścianie. Tak mocne, że myślano, iż w środku myszy się zalęgły. W moim przypadku o żadnych myszach w środku ściany być mowy nie może, ponieważ tam tylko cegła. Ciągle o tym myślę, ale Piotr jak gdyby nic się nie stało.

  • Jestem zszokowany Ilmetem.
  • W kontekście tego co było drapane… To się dzieje.
  • Czyli mi się nie przewidziało… – ulżyło mi.

Jedziemy w ciszy, myślę o drapaniu, myślę o Jezusie, myślę o Ewangelii…

  • Jak można chodzić po wodzie ! – próbuję zrozumieć to od strony technicznej.
  • Jak można drapać nie widząc tego drapania ?


30. 09. 18 r. Warszawa. 

Wczoraj wracaliśmy do Warszawy i nie rozmawialiśmy w ogóle. Piotr był myślami zanurzony w problemach firmy i nawet słonia na drodze by nie zauważył. Myślę, że Niebo też to widziało i wolało milczeć. Dzisiaj na kawie za to oddało w dwójnasób.

  • Zobaczyłem nad ranem białą postać w długiej szacie… To na pewno był Ojciec. Usiadł na moim łóżku jak robił to Edziu, tak specyficznie. Wysoka postać w długiej niby sukni, czymś takim jak tunika. Pokazał mi kalendarz trójdzielny, widzę jak palcem dotyka na 1, początek miesiąca i od tego miejsca cały miesiąc abo i więcej zostało przykryte jakby mgłą, miało inny kolor. Nie wiem co chciał przez to powiedzieć… Na koniec przytuliłem się do Jego boku. Nic mi nie kazał robić, kazał mi tylko być.
  • ……. – wzruszył się.
  • Pan Bóg uspokoił mnie, teraz powiedział…
  • Nie bój się. Ja jestem.
  • Przyjaciel przyjaciela nie zostawi w potrzebie.
  • Tak jak ty pomagasz wielu ludziom, tak Ja tobie.
  • Ale ja nie pomagam…
  • Ty tego nie widzisz, ale Ja tak.
  • Twoje myśli też.
  • …….. – powiedział do mnie, co mnie natychmiast postawiło na baczność.
  • Ja jestem… – chciałam się tłumaczyć, ale zrezygnowałam. Nie ma sensu, gdy Ojciec zna wszystkie myśli.
  • Co znaczy w ogóle słowo Biblia ?
  • Bi… …blia.
  • Homiel jaja sobie z ciebie robi chyba – Piotr się śmieje.

p.s. Bibliaz greckiego βιβλίον, biblion – zwój papirusu, księga, l.m. βιβλία, biblia – księgi.


Tak nam się dobrze rozmawiało po dwudniowej przerwie, że zaryzykowałam;

  • Dlaczego Jezus spojrzał w Niebo ? Dlaczego ? Słuchał ? – pytam, bo Piotr robi tak prawie codziennie. Gapi się w górę i widzi Niebo. Ja widzę tylko niebo… 
MK 6;41 A wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo, połamał chleby i dawał uczniom, by kładli przed nimi; także dwie ryby rozdzielił między wszystkich. 
MK 7;34 a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: «Effatha», to znaczy: Otwórz się! 
MT 19 Kazał tłumom usiąść na trawie, następnie wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo i połamawszy chleby dał je uczniom, uczniowie zaś tłumom 
ŁK 16 A On wziął te pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo i odmówiwszy nad nimi błogosławieństwo, połamał i dawał uczniom, by podawali ludowi. 
  • To strona techniczna między Ojcem i Synem, więc zostaw to.
  • Ooook. To drugie…. Według obliczeń naukowców Jezus został ukrzyżowany w kwietniu, a dokładnie 7 kwietnia. A może także się urodził 7 kwietnia ? Tak zamknąłby się cykl, bo urodził się też w kwietniu ?
  • Chcesz metrykę Chrystusowi pisać ?
  • Ważne, że był i jest.
  • O ! Słowo „jest… jest kluczowe – …. pomyślałam.
  • To jeszcze jedno pytanie… – trzymałam coś w zanadrzu.
  • Ojciec powiedział mi właśnie po cichu …
  • Uważaj, będzie teraz pytać około MM.
  • ……. – uśmiałam się głośno. Głupio mi się zrobiło, ale oczywiście nie zbiło mnie to z tropu, bo takiej okazji do pytania nie przegapię.
  • Czy rzeczywiście anioł odsunął kamień na oczach Magdaleny ? – … to trzymałam w zanadrzu.
  • ……. – cisza.
 MT 28; 1 Po upływie szabatu, o świcie pierwszego dnia tygodnia przyszła Maria Magdalena i druga Maria obejrzeć grób. 2 A oto powstało wielkie trzęsienie ziemi. Albowiem anioł Pański zstąpił z nieba, podszedł, odsunął kamień i usiadł na nim. 3 Postać jego jaśniała jak błyskawica, a szaty jego były białe jak śnieg. 4 Ze strachu przed nim zadrżeli strażnicy i stali się jakby umarli. 5 Anioł zaś przemówił do niewiast: «Wy się nie bójcie! Gdyż wiem, że szukacie Jezusa Ukrzyżowanego. 6 Nie ma Go tu, bo zmartwychwstał, jak powiedział. Chodźcie, zobaczcie miejsce, gdzie leżał. 7 A idźcie szybko i powiedzcie Jego uczniom: Powstał z martwych i oto udaje się przed wami do Galilei. Tam Go ujrzycie. Oto, co wam powiedziałem». 8 Pośpiesznie więc oddaliły się od grobu, z bojaźnią i wielką radością, i biegły oznajmić to Jego uczniom. 

Miałam wielkie wątpliwości i jednocześnie byłam pewna, że ani MM, ani kilka kobiet naraz przesunąć kamienia raczej nie mogły. Ale czy zrobił to anioł jak pisze Mateusz ?

  • Wydaje mi się ta wersja niemożliwa – ciągnę dalej.
  • Ale jak się czyta !
  • Każda ma swoją magię i o to chodzi.
  • ?! – … byłam kompletnie zaskoczona. 

Dlaczego jest niemożliwa ? Nie o to chodzi, że Anioł nie mógłby tego zrobić, ale chodzi o to, że nikt poza Mateuszem tego nie opisał, a samo wydarzenie byłoby nie mniej niesamowite jak samo zmartwychwstanie. Byłoby tak niesamowite jak przejście Jezusa po wodzie, co odnotowali wszyscy. Według Mateusza widziały to dwie kobiety i strażnicy, a więc kilku świadków, którzy nie potrafiliby solidarnie milczeć i nie rozpowiadać. Zwłaszcza strażnicy byli najmniej skłonni zachować to w tajemnicy. Jako żołnierze rzymscy nie mieli żadnego związku emocjonalnego z Jezusem. O takim wydarzeniu krzyczeliby na całe miasto, a tu cisza. Ewangelie to prawdziwe wydarzenia i o autentyczności tych wydarzeń świadczy psychologia ludzkich zachowań, bo niczym tamci ludzie nie różnili się od nas dzisiaj. W takim razie nasuwa się pytanie… Która z czterech opisanych wersji jest najbliższa prawdy ? 

Szukałam dalszych pytań, ale pustka zapanowała w mojej głowie. Przyszło mi nawet na myśl, że ktoś zrobił to specjalnie.


Jadąc do kościoła Piotr zatankował auto.

  • Gdy sobie przypominam jak kiedyś nie miałem pieniędzy na paliwo… – kręci głową…
  • Dziękuję Ojcu za to, że zalewam do pełna i mnie na to stać.
  • Już nic nie mów, bo będziesz cały dzień dziękował i to mało czasu będzie.

Trafiliśmy akurat na komunię. Na koniec mszy ksiądz mówi…

  • Jutro zaczyna się październik.
  • Żeby oni wszyscy wiedzieli…
  • ……. – spojrzeliśmy na siebie niepewnie.

Wieczorem. Dzwoni córka.

  • Nasz ksiądz powiedział dzisiaj, że anioły lubią jak ich się prosi i jak mają wiele do zrobienia.
  • Naprawdę Homiel ? – pytam.
  • Jak anioły nie robią to tyją.
  • Dlatego twój jest gruby.
  • ……. – wybuchnęliśmy śmiechem.
  • Homiel mnie pochwalił za odzywkę do sąsiadki.

Nasza sąsiadka to kobieta lat około 80, a może i więcej. Chodzi o lasce ledwo, ledwo. Często ją mijam na schodach i za każdym razem pytam, czy jej nie pomóc. Ona za każdym razem kategorycznie mówi nie. Dzisiaj mijaliśmy ją także, Piotr ją zaczepia…

  • Nie pomagamy, nie wolno ! – i zrobił to w sposób bardzo zabawny. Sąsiadka roześmiała się na cały głos.
  • A co Ci się w tym podobało ?
  • Nie widzisz jaka była uradowana ?
  • Była.
  • Hmm… Jak niewiele trzeba, aby kogoś uradować. Wystarczy być sympatycznym.
  • …….
  • Ciekawe co Pan Bóg sobie teraz myśli… – tylko Piotrowi mogło przyjść takie pytanie do głowy.
  • Zapytaj to ci powiem.
  • To o czym myślisz ?
  • Myślę o tobie i o wszystkich.


Dopisane 30. 05. 2019 r.

  • Jak można drapać nie widząc tego drapania ? – choć w filmie główną rolę odgrywała dziewczynka, cała historia dotyczy chłopca.

Dziwne zjawiska zaczęły się 10 stycznia 1949. Rodzina usłyszała jakiś dziwne piski, jakby ktoś robił zarysowania na ścianach. Myślano, że może takie dźwięki wydają jakieś szkodniki, ale jednak nie znaleziono dowodów na obecność myszy, czy czegoś podobnego. Ojciec Rolanda wówczas zdemontował całe ściany w domu, aby odkryć gniazdo tych, jak mniemał, niepokojących dziecko szczurów. Niemniej szczurów nie było. http://www.fronda.pl/a/egzorcyzmy-chlopca-r,25607.html

Nawet ten przypadek był kwestionowany, podważany i degradowany do zera, nie mniej jednak był.

Demoniczne opętania są, a ofiary szukające pomocy egzorcystów powinni być potraktowani poważnie – oświadczył psychiatra światowej sławy dr Richard Gallagher. Naukowiec dodał też, że zjawisko to znane jest na całym świecie. https://edition.cnn.com/2017/08/04/health/exorcism-doctor/index.html

Jeśli chodzi o kwestię opętania, czy też istnienia diabła w naszej rzeczywistości… To co twierdzą sceptycy, czy ludzie zdrowego rozsądku, to nie ma żadnego znaczenia dla prawdy. Bo prawda jest jedna. Prawdziwe opętania są wielką rzadkością, ale obecność Złego jest naszą codziennością. Musimy zdawać sobie z tego sprawę.

Wymagam od ludzi myślenia.

25. 09. 18 r. Warszawa.

  • Wczoraj nie chciało mi się modlić, nie miałem siły. Usłyszałem …
  • Nie pozwól Nam dłużej czekać.
  • Szatan i cała spółka słyszy dokładnie twoją modlitwę.
  • … Wyrzucam ich do piekła…
  • Hmm…. A właściwie kto dał ci taką władzę ? – pytam, bo będąc na bieżąco z Ewangelią wiem, że to Jezus taką władzę dał apostołom.
  • ……. – Piotr się zagapił na mnie zaskoczony.
 MT; 10; 5 Tych to Dwunastu wysłał Jezus, dając im następujące wskazania: «Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego! 6 Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela. 7 Idźcie i głoście: "Bliskie już jest królestwo niebieskie". 8 Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy! Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie! 9 Nie zdobywajcie złota ani srebra, ani miedzi do swych trzosów. 10 Nie bierzcie na drogę torby ani dwóch sukien, ani sandałów, ani laski! Wart jest bowiem robotnik swej strawy. 
  • Czuję przez skórę, że mogę to robić.
  • Sam Jezus namaścił do tego zadania swoich ludzi.
  • Taaak ? Ja też raz w kościele usłyszałem „namaszczam cię”.
25. 01. 07 r. Warszawa. Piotr był chory przez tydzień i nie miał siły chodzić codziennie do kościoła, ale dzisiaj zmuszony jakąś wewnętrzną siłą poszedł na poranną mszę. Wszystko przebiegało jak zwykle, ale na koniec, tym razem w głowie usłyszał mocny, silny i stanowczy głos. 
- Namaszczam i błogosławie cię. 
- Zło jest coraz silniejsze, jesteś nam potrzebny. 
p. s. „Jesteś nam potrzebny”…co miał na myśli? Kto mógłby powiedzieć; namaszczam cię i błogosławię…? 
http://osaczenie.pl/wp/2016/03/23/duch-stasia/

Wczoraj pisząc na blogu zamyśliłam się nad tymi słowami;

- Wywalałem ich po imieniu. W imieniu Jezusa Chrystusa nakazuję Belzebubie… Lucyferze… Wracajcie do piekła… Ogromna energia się wytworzyła… 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/09/24/tylko-bog-zna-daty/

Zamyśliłam się nad tym, że dawno dzwonka w uszach nie słyszałam. I kiedy tylko to pomyślałam rozbrzmiał za moimi plecami mocny huk, jakby ktoś młotkiem stanowczo uderzył w stół. Zamarłam analizując jednocześnie czy traktować to jako potwierdzenie, czy mi się jednak przewidziało. To było wczoraj w południe.

A dzisiaj w nocy miałam pobudkę. Dzwonek w głowie, a mówiąc precyzyjniej w głębi ucha. Brzmienie dzwonka do wejściowych drzwi bim bam, który w przeciwieństwie do wcześniejszych był w swojej wymowie dość łagodny. Sprawdziłam też godzinę, było przed 2 w nocy.

  • Co to było to uderzenie w stół ? Jak mam to interpretować ? – pytam teraz.
  • Jako Potwierdzenie.
  • A kto to potwierdza ?
  • Na pewno przyjaciel.
  • Nieprzyjaciel rzuciłby wazonem.

To, że dawno nie słyszałam dzwonka nie znaczy, że „nieprzyjaciela” już nie ma. 



26. 09.18 r. Warszawa.

Jedziemy na kawę. Piotr jest po naprawie BMW, więc autko chodzi jak marzenie.

  • Jak ci padnie BMW to kupię ci Toyotę.
  • A zdążysz ? – pytam ze śmiechem. Czekamy na wielkie zmiany, więc nic nie wiadomo co dalej.
  • A w jakim jesteś stopniu ?
  • Wojskowym ? … Podchorąży.
  • Podchorąży zawsze zdąży.
  • ……. – roześmiałam się.

Przeczytałam w Ewangelii fajną rzecz.

 MK; 27 Słyszała ona o Jezusie, więc przyszła od tyłu, między tłumem, i dotknęła się Jego płaszcza. 28 Mówiła bowiem: «Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa». 29 Zaraz też ustał jej krwotok i poczuła w ciele, że jest uzdrowiona z dolegliwości. 30 A Jezus natychmiast uświadomił sobie, że moc wyszła od Niego. Obrócił się w tłumie i zapytał: «Kto się dotknął mojego płaszcza?» 31 Odpowiedzieli Mu uczniowie: «Widzisz, że tłum zewsząd Cię ściska, a pytasz: Kto się Mnie dotknął». 32 On jednak rozglądał się, by ujrzeć tę, która to uczyniła. 33 Wtedy kobieta przyszła zalękniona i drżąca, gdyż wiedziała, co się z nią stało, upadła przed Nim i wyznała Mu całą prawdę. 34 On zaś rzekł do niej: «Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź uzdrowiona ze swej dolegliwości!». 
  • Jakim cudem Jezus mógł to poczuć ? Przecież dotknęła tylko jego płaszcza.
  • Cudem.
  • ……. – uśmiechnęłam się. Wiedziałam, że na nic dzisiaj moje pytania.


Wieczorem.

Piotr ma ogromne problemy z realizacją jednego, dużego kontraktu. Podwykonawca nawalił totalnie i kilka tirów sprzętu zostało cofnięte, co prawdopodobnie spowoduje daleko idące konsekwencje, bo zerwanie umowy, kary i kontrole. Piotr chodzi podminowany, rozmawiać mu się nie chce. Ogląda jakiś film, aby się nieco uspokoić…

  • Zobaczyłem teraz dwie świetliste kule i usłyszałem …
  • Twoje życie to próba ciemności.
  • … Zobaczyłem starodawną łódź, taką wygiętą…
  • Ona cię wyciągnie z ciemności.
  • …… – nie odezwałam się, bo też nie wiedziałam co to znaczy.
  • Jak Ty Ojcze zrobisz z moją firmą ? Jak to zrobisz, bo ja nie wiem… – wzdycha.
  • Ty nigdy nic nie wiesz.

Piotr przeglądał internet i w pewnej chwili…

  • To niemożliwe… ! Chodź zobacz !

Pokazał mi artykuł; Szykuje się spektakularna rozbiórka wieżowca w centrum Warszawy. Pod kilof trafić ma 103-metrowy Ilmet. http://eurobuildcee.com/?page=news&id=30198

  • Noooo i ? – pytam, bo nie rozumiem.
  • 15 lat temu wyposażałem w części ten budynek i wtedy usłyszałem …
  • Kiedy będą go burzyć, tak i ty odejdziesz.
  • Pamiętam to do dzisiaj…Piotr zbladł jak biała kartka papieru wciąż gapiąc się w monitor. 
  • Myślałem, że to jakaś bzdura, przecież ledwo go wybudowali i nigdy nie będą burzyć ! – był w szoku.
  • Wiecznie z teczką nie będziesz chodził.

Sprawdziłam najnowsze wieści dotyczące tego budynku; Ilmet, jeden z najbardziej rozpoznawalnych biurowców w Warszawie zostanie zburzony. – Posiadamy pozwolenie na rozbiórkę wieżowca, który znajduje się na działce przy Rondzie ONZ. Termin rozbiórki zależy jednak od wielu czynników, w tym przede wszystkim od sytuacji na rynku. Dalej toczą się pozostałe procedury i prace nad projektem wieżowca, który stanie na wspomnianej działce. Aktualnie skupieni jesteśmy na budowie Generation Park – potwierdza dla Wprost.pl Krzysztof Wilczek, dyrektor regionalny w spółce biurowej Skanska.  




Dopisane 28. 05. 2019 r.

  • Ona cię wyciągnie z ciemności.

Nie zagłębiałam się wówczas zbytnio w symbolikę tego, co widział Piotr. Dzisiaj pomogła mi Biblia;

Księga Mądrości 14;3 ale steruje nim Opatrzność Twa, Ojcze! Bo i na morzu wytyczyłeś drogę, wśród bałwanów ścieżkę bezpieczną, 4 wskazując, że zewsząd możesz wybawić, by i niedoświadczony mógł wsiąść na okręt.

W trudnych chwilach zawsze można liczyć na Ojca.

https://www.meisterdrucke.com/kunstdrucke/Phoenician/355832/Detail-des-Schiffssarkophags,-von-Sidon-Stein.html

Otrzymałam wczoraj maila. 

We wtorek Waszyngton stał się pierwszym stanem USA legalizującym kompostowanie ludzi, oferując mieszkańcom bardziej przyjazny dla środowiska sposób pozbywania się ich pozostałości, poinformował AFP. Ustawa, podpisana przez gubernatora i kandydata na prezydenta Jay’a Inslee’a, skupiającego się na klimacie, pozwoliłaby osobom umierającym w Waszyngtonie po maju 2020 r. Zrezygnować z pochówku lub kremacji i przekształcić ich ciała w glebę w procesie zwanym rekompozycją. Rekompozycja stanowi alternatywę dla balsamowania i pochówku lub kremacji, która jest naturalna, bezpieczna, trwała i spowoduje znaczne oszczędności w emisji dwutlenku węgla i użytkowaniu gruntów”, powiedziała Katrina Spade, która pracowała nad rozwojem procesu i lobbowała za ustawą, powiedziała AFP .

  • Ojcze, co Ty na to ?
  • Co wy! na to ?
  • Bo Ja mam swoje zdecydowane zdanie na ten temat, ale wymagam od ludzi myślenia.
  • Nie szanują swoich szczątków.
  • Dokąd się jeszcze ludzie posuną ?
  • Są granice przyzwoitości, a Amerykanie posuwają się za daleko.
  • Co jeszcze wymyśli ? Dlaczego nie wykorzystać tłuszczu na mydło ?
  • Tak robili Naziści z diabłem na czele.

Jesteśmy po wyborach.

  • Ojcze, dziękuję Ci za wygraną PIS.
  • Nie było innego wyjścia.

Mam nadzieję, że ten podesłany artykuł daje ogólny pogląd w jakim kierunku zmierza dzisiejszy świat. Mam nadzieję, że ucząc się i lepiej poznając Boga Ojca sami przyznamy, że nie było innego wyjścia.

Nie mogę Siebie zabić.

13. 09. 18 r. Szczecin.

Jedziemy do Szczecina. Piotr wspomina nasze początki, kiedy to byliśmy naprawdę biedni.

  • Homiel, jak Ty to zrobiłeś, że dałeś mi te 50 zł ? – … Piotr ciągle pamięta pewne wydarzenie z dawnych lat.
Fragment z dziennika; Któregoś dnia Piotr jak co dzień odprowadzał synka do przedszkola. Był wyjątkowo zamyślony, bo nie miał pieniędzy, aby chleb nawet kupić. „Zrób coś” prosił w myślach kogokolwiek, kto mógłby go usłyszeć. Idąc tak ze spuszczoną głową zauważył za ogrodzeniem na trawie leżący banknot. Niewiele myśląc przeskoczył płot. Po chwili był naprawdę szczęśliwy. Mógł zrobić zakupy. Niesamowite! 
  • Tak to zrobiłem – … i pstryknął palcami.
  • Musieliście komuś zabrać, żeby dać ? – pytam z ciekawości.
  • Sam je produkuję.
  • ……. – śmiejemy się.
  • Czasami sobie tak myślę… O czym Ojciec sobie myśli ?…
  • Chciałbyś Mi do głowy zajrzeć ?
  • Chciałbyś zobaczyć jak wyprowadzić z sytuacji, które stwarzasz ?
  • Jak ty to robisz Ojcze, że wszystkich ogarniasz ?
  • Przecież widziałeś.
  • A widziałeś ? – pytam Piotra.
  • Zobaczyłem jak spojrzałem Ojcu w oczy, zobaczyłem w sekundę, zrozumiałem…

Jedziemy przez jakiś czas w milczeniu, ponieważ Piotr na samo tylko wspomnienie bardzo się wzruszył… Łapię się na tym, że raz mówimy Homiel, raz Ojcze. Chyba dlatego, że już nie jesteśmy pewni kiedy Ojciec, a kiedy Homiel. Ta granica się zaciera. 

  • Słuchaj ! Przyszło mi coś do głowy… Było wielu proroków w Biblii, ale dlaczego to Eliasza wziął Ojciec do nieba ? Dlaczego Eliasz nie umarł jak człowiek ?
  • ……. – Piotrowi się oczy zaszkliły. 
  • Nie powiem ci.
  • No powiedz !
  • Nie…
  • No powiedz ! – nalegam bardziej.
  • Ojciec powiedział…
  • Nie mogę Siebie zabić.
  • ……. 
  • Jak to zabić … – patrzyłam na Piotra przez długą chwilę próbując zrozumieć sens tych słów.
  • Przecież Chrystus zginął, a był Twoim synem – Piotr też nie mógł zrozumieć.
  • Ale zmartwychwstał.
  • Chcesz, abym uśmiercał swoją kopię ?
  • ?! … – niesamowite…

Teraz zrozumiałam. „Mały Jahwe”… , a więc to prawda… Wszystko ma swój głęboki sens i to jest naprawdę wyższa matematyka i to rabinistyczna.

  • Dlaczego Jezus wołał Eliasza ? – Piotr przerywa moje zamyślenie.
 45 Od godziny szóstej mrok ogarnął całą ziemię, aż do godziny dziewiątej. 46 Około godziny dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: «Eli, Eli, lema sabachthani?», to znaczy Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? 47 Słysząc to, niektórzy ze stojących tam mówili: «On Eliasza woła». 48 Zaraz też jeden z nich pobiegł i wziąwszy gąbkę, napełnił ją octem, włożył na trzcinę i dawał Mu pić. 49 Lecz inni mówili: «Poczekaj! Zobaczymy, czy przyjdzie Eliasz, aby Go wybawić». 50 A Jezus raz jeszcze zawołał donośnym głosem i wyzionął ducha.
  • Nie wołał Eliasza, wołał Ojca, ale ludzie myśleli, że woła Eliasza.
  • Co ma to wspólnego ?
  • Więcej niż myślisz.

W świadomości ówczesnych Izraelitów powrót Eliasza był ciągle aktualny. Jest aktualny do dzisiaj. 


Jedziemy oboje kompletnie zamyśleni. Może mniej więcej godzinę później…

  • Ojciec mówi…
  • Ola to towarzysz twojego życia.
  • Towarzysz ?
  • Ona nie prowadzi swojego życia, ona ci towarzyszy.
  • …… – ręce mi opadły. Nie można ująć tego lepiej. Nie mam swojego życia, wszystko się kręci wokół Piotra.
  • Ale nie zawsze tak było, miałam swoją firmę i miałam swoje życie – zaczynam się tłumaczyć, aby nie czuć się takim już zupełnym zerem.
  • To czemu coraz gorzej ci szło ?
  • Czemu opuszczałaś obowiązki ?
  • Booo… – zawahałam się – Zrozumiałam co jest ważniejsze.
  • Wędrujecie razem.
  • Za każdym razem tak było ?
  • Czasami towarzyszyłaś inaczej.

W radio głośno o akcji Franciszka; Papież Franciszek zwołuje szczyt ws. pedofilii w Kościele. Wezwano przewodniczących episkopatu. Po kolejnych doniesieniach o pedofilii w Kościele papież Franciszek zwołał szczyt na temat zapobiegania nadużyciom duchowieństwa. Mają w nim uczestniczyć przewodniczący episkopatów z całego świata. http://wiadomo

  • Co taki ksiądz sobie myśli, który atakuje dzieci ! – Piotr się wkurzył.
  • Gdyby wierzył, to by tego nie zrobił.
  • Jest tam dla innych celów i nie nazywaj go księdzem.

16. 09. 18 r. Warszawa.

Wracamy do Warszawy. Dwa dni nie-rozmów robi swoje. Nie wiem od czego zacząć.

  • Nasza córka boi się, że będziesz znany.
  • Będziesz mogła sprzedawać po mnie skarpetki i zarabiać. Nareszcie się dorobisz – Piotr kpi sobie na całego.
  • Żadna jego rzecz, żadna jego czynność nie jest na sprzedaż.
  • Hmm….
  • Ciekawe, o czym Ojciec teraz myśli – Piotr znowu swoje.
  • Ważne, że myślę.
  • Ale o czym ?
  • O wszystkim i o wszystkich.
  • Jak Ty to robisz Ojcze ?
  • Jest tylko jeden Jahwe.

Godzina później. Jedziemy autostradą kolejny raz, ponieważ znam ją już na pamięć rozglądam się po krajobrazie znudzonym wzrokiem. W oddali na tle nieba zauważam wiszący metaliczny obiekt odbijający się w słońcu. Był to wielki balon turystyczny i w tym momencie przypomniałam sobie doświadczenie Krzysztofa Jackowskiego, który jak twierdzi jadąc autem spotkał UFO. Zaczęłam o tym opowiadać Piotrowi, bo naprawdę wierzę w jego relację …

  • Ścigali go, żeby mieć jego autograf.
  • ……. – wybuchłam śmiechem, łzy mi poleciały po polikach, wiele w tym było humoru.
  • Ale Jackowski pomaga wielu ludziom.
  • Uzdrawiajcie, a będziecie uzdrowieni.
  • Pomagajcie, a i wam pomogą.
  • Hmm… – zamyśliłam się.

Mam wrażenie od jakiegoś czasu, że nasz słynny jasnowidz jest mocno na cenzurowanym. I zaczynam rozumieć dlaczego. W którymś z licznych wywiadów przyznaje sam zaskoczony, że swój dar ma dzięki Bogu. Zadziwiające jak szybko o tym zapomniał.


  • Czy ja nie jestem za normalna ? Czy nie powinnam mówić jak Faustyna, a nie tak… normalnie ? – nurtuje mnie to od dawna.
  • Nie naśladuj jej, bo kto ciebie będzie naśladować ?
  • ……. – Piotr spojrzał na mnie pytająco.
  • Rozumiesz coś z tego ?
  • ……. – roześmiałam się. Zrozumiałam tylko tyle, że mam być sobą.

Zaczęliśmy słuchać wiadomości w radio o relacjach Polski z Niemcami.

  • Polska znowu staje okoniem Niemcom.
  • Ale teraz Polska ma sprzymierzeńca.
  • Orbana ?
  • Piotra.

Wieczorem. Oglądamy naszego ulubionego  porucznika Colombo.

  • Ja też się tak czepiam jak on ? Czy jestem jak Colombo ?
  • Nie, ty jesteś jak Kojak.
  • …. – roześmiałam się.
  • Jesteś tu na chwilę, ale nie przez przypadek.
  • Nie ma przypadków ?
  • W naszym fachu nie istnieją.

Piotr poszedł na egzorcyzmy.

  • Zaczynam modlitwę, ale najpierw chciałem poprawić obrazek na ścianie, bo wisiał krzywo. Kiedy chciałem go powiesić poleciał mi gwoźdź, więc poszedłem po młotek. Słyszę w głowie…
  • Jaką masz kondycję ? Masz werwę ?
  • Mam.
  • To może pomodlimy się razem ? Będę cię dokładnie słuchał.
  • Nie ma problemu.
  • …….
  • Powiem ci tak między nami, Pan Bóg jest rewelacja – … prawie się rozpłakał. 


Dopisane 18. 05. 2019 r.

  • Chcesz, abym uśmiercał swoją kopię ?

Żeby zrozumieć Ojca, trzeba sięgnąć do wiedzy przekazywanej dawnym prorokom żydowskim lub rabinom, której nie znajdzie się w Biblii. Powtarzam to wielokrotnie, ale naprawdę nie ma innego wyjścia. 

- Czy Enoch, Eliasz, Melchizedek to jedna dusza? - To jeden prorok.  http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/08/12/ludzie-musza-wybrac-a-nie-miec-od-razu/

Napiszę otwartym testem dla pełnego zrozumienia słów Ojca. Eliasz i Henoch to jedna dusza ! Z osobą Henocha ścisłe powiązany jest Metatron. Ponieważ dzisiaj mam pełniejszą wiedzę skoryguję niektóre dane, które można znaleźć w Wikipedii. Www.pl.wikipedia.org/wiki/Metatron/

1.Często utożsamiany z biblijnym Henochem, który za życia został wzięty do nieba, tam został przemieniony w anioła i pełni funkcję boskiego pisarza, zapisującego ludzkie czyny – jest odwrotnie. Metatron był Metatronem przed wszystkimi wiekami. Na długo przed Henochem. To nie człowiek stał się aniołem, ale anioł człowiekiem.

2.Według niektórych tradycji jego inkarnacją ma być także Mesjasz – Mesjasz był i jest tylko jeden.

3.Etymologia imienia tego anioła jest niejasna, być może pochodzi od słowa matara – „pełniący straż”; lub metator – „przewodnik, posłaniec” – głównym znaczeniem tego imienia jest jednak; Ten, który mierzy, co jest bardzo istotne.

Kościół Chrześcijański nie zna Metatrona, kapłani o nim niewiele wiedzą, choć Metatron występuje kilkukrotnie w Biblii. Anioł, który mierzy Nowe Jeruzalem w Apokalipsie Jana to właśnie Metatron.

9 I przyszedł jeden z siedmiu aniołów, co trzymają siedem czasz pełnych siedmiu plag ostatecznych, i tak się do mnie odezwał: «Chodź, ukażę ci Oblubienicę, Małżonkę Baranka». 15 A ten, który mówił ze mną, miał złotą trzcinę jako miarę, by zmierzyć Miasto i jego bramy, i jego mur. 16 A Miasto układa się w czworobok i długość jego tak wielka jest, jak i szerokość. I zmierzył Miasto trzciną poprzez dwanaście tysięcy stadiów: długość, szerokość i wysokość jego są równe. 17 I zmierzył jego mur - sto czterdzieści cztery łokcie: miara, którą ma anioł, jest miarą człowieka.

Bóg nazywa Metatrona Swoją kopią; Mały Jahwe. Mały Jahwe lub Mniejszy Jahwe to jedno z imion Metatrona.

Jeśli więc Henoch i Eliasz to Metatron czyli Mały Jahwe, to dlatego Ojciec powiedział;

  • Chcesz, abym uśmiercał swoją kopię ?
  • Nie mogę Siebie zabić.

Ta ziemia to permanentne pole walki.

11. 09. 18 r. Warszawa.

Czytam ewangelie bardzo dokładnie. Zapisuję sobie fragmenty, które mnie zainteresowały szczególnie i zbieram je do kupy, żeby w odpowiednim momencie spytać raz, a dobrze. Trafiają jednak się takie zdania, takie słowa, które wiercą mi dziurę w mózgu już teraz i nie dają spać. Siedzimy dzisiaj na kawie, kręcę się nerwowo, bo nie wiem jak zacząć…

  • Czy mogę spytać Homiela… Ojca… Jeszua… – już sama nie wiem do kogo powinnam się zwrócić. Obawiam się, że nie dostanę odpowiedzi i nie chcę dostać po uszach. Biorę głęboki wdech w końcu…
  • Jezus powiedział … Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz… Co miał na myśli ?
  • Powinnaś sama wiedzieć.
  • Ta ziemia to permanentne pole walki.
  • Miecz, aby walczyć ze złem. To jest ten miecz.
  • Wspomnij swojego Nautilusa, przyniosłaś im pokój, a oni cię zaatakowali.
- Zobaczyłem cztery, może pięć osób, w tym jedną małą kobietę. Stałaś prawie w kręgu w kształcie U, a oni cię otaczali. Szydzili z ciebie i śmiali się, ale to kobieta ich do tego namawiała. Oni się jej słuchali. Zerwali z ciebie niebieską marynarkę, a ten najgorszy, który cię atakował nałożył ją na siebie i lał na nią brudną wodę. Wielu stało w kręgu i ze śmiechem to obserwowało – Piotr był naprawdę wkurzony. 
- Co robiłam w tym kręgu ? – chciałam dowiedzieć się więcej. 
- Pokazywałaś swoje dłonie rozłożone jak do modlitwy, jakbyś coś tłumaczyła. 
- Hmm…. Rozłożone dłonie to w mowie ciała znaczy „nie mam nic do ukrycia” – co było zgodnie z prawdą. 
- Niebieska marynarka; niebieski to symbol Nieba, marynarka – to jak ubiór urzędowy. 
Homiel czasami nazywa mnie adwokatem Nieba, bo ciągle Ich bronię. Lanie brudnej wody – szydzenie, brukanie, wyśmiewanie, czasami mówi się „wylać wiadro pomyj komuś na głowę”. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/03/23/nigdy-nie-jest-tak-ze-jest-idealnie-dla-ludzkosci/
  • Spójrz na tego, który namalował ci obraz.
  • Zobacz jego zmienność.
  • Raz jest zły, raz dobry.
  • …….. – szczęka zjechała mi do samej ziemi. Ja już tego nie pamiętałam.

Rzeczywiście, obraz namalował jeden z tych atakujących. Chwilowo się wtedy nawrócił, ale co się dzieje z nim teraz ? Nie mam pojęcia.

Spojrzałam na ten tekst i coś mnie tknęło. Od kilku tygodni szukam grafika komputerowego, malarza, który przygotowałby na podstawie zdjęcia odpowiedni, wyraźny rysunek Jezusa. Wszyscy mi odmówili, ale autor powyższego tekstu jest też rysownikiem, grafikiem komputerowym. Niedawno Ojciec powiedział... 
- Walcz do końca, w końcu trafisz na właściwą ścieżkę. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/03/18/jezus-umarl-za-wszystkich-i-ma-lekko-uchylone-drzwi/
  • Na to pytanie już sama znasz odpowiedź.
  • Na każdym miejscu, każdym kroku jest pole walki.
  • Nawet z mamą twoją walczysz.
  • Czasami wychodzi prawdziwa Ola, bo znasz słowa czcij Ojca i Matkę swoją.
  • Oddziel kłótnię od walki.
  • Oddziel spieranie się od walki.
  • …….. – dech mi zaparło.

Niedawna rozmowa telefoniczna z moją mamą spowodowała, że na długo nie chciało mi się  z nią rozmawiać. Opowiedziała, że spotkała swoją znajomą, która stwierdziła w przypływie jakiegoś impulsu, iż Polska jest narodem wybranym przez Boga.

  • Wyobrażasz sobie ?! Co za wariatka… Idiotka !

Potrząsnęło mną, ale się nie odezwałam. Niestety nie stanęłam też w obronie tej kobiety, choć wiem, że ma rację. Wolałam się wycofać, aby nie podsycać agresji. Teraz nie wiem czy dobrze zrobiłam, ale teraz przynajmniej zrozumiałam dalsze słowa Jezusa…

34 Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. 35 Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy. 37 Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. 38 Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. 39 Kto chce znaleźć swe życie, straci je. a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. 
LK; 12; 49 Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął 50 Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. 51 Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. 52 Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; 53 ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej». 

Jezus nie chce poróżniać ludzi celowo jakby to wynikało z Jego słów. To się dzieje niejako automatycznie. Dlaczego ? Dlatego, że kto wierzy „na przepadłe” zaczyna spostrzegać ten świat i ludzi zupełnie inaczej. Pozostali, najczęściej najbliższa rodzina, znajomi, przyjaciele po prostu tego nie są w stanie zrozumieć i bardzo często nawet zaakceptować, więc konflikty rodzinne są niemal na porządku dziennym. 

A tak poza tym… Szczerze mówiąc… Ludzie, którzy wierzą „na przepadłe” nie potrzebują już innych ludzi, aby żyć. Wystarczy im Bóg. I to jest naprawdę bardzo trudne do zrozumienia. Ludzie Boga w gruncie rzeczy stają się ludźmi samotnymi. 


Widząc, że dostałam tak wyczerpującą odpowiedź chciałam zadać kolejne pytanie…

  • Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak jesteś naumiana, tylko nie pamiętasz.
  • Wracaj do swoich zapisków…
  • Pokazał mi twoje zeszyty w szufladzie… Masz tam ich kilka! – Piotr zdziwiony… ja także. Nie miał pojęcia gdzie trzymam zapisane zeszyty. Rzeczywiście trzymam jej w nocnej szufladzie, ale w Szczecinie.
  • Cieszymy się, że czytasz Biblię. Zastanawiasz się.
  • Hmm… Mogę zadać pytanie dotyczące Eliasza ?
  • Nie wiem, czy będę znał odpowiedź.
  • Nie wierzę, na pewno znasz – śmieję się.
  • Nie wiem, czy będę znał odpowiedź dla ciebie.
  • …. – natychmiast spoważniałam.
  • Znasz powiedzenie co jest lepsze dla człowieka ? Dać wędkę, czy dać rybę ?
  • Masz głowę nie tylko do czesania na Wilczejp.s. tam chodzę do fryzjera.
  • Niech te twoje zwoje pracują, bo przecież masz te zwoje – … mózgowe.
  • Ale się często mylę.
  • …….
  • Wygląda na to, że Jezus uzdrowił setki ludzi.
  • Uzdrawiał nie tylko na ciele, ale i na duszy.
  • Czy Jan Chrzciciel to rzeczywiście Eliasz ? – ryzykuję, bo ciągle mnie to męczy.
  • Za daleko sięgasz.
  • Hmm…. – no i nie wiem.

I nie wiem, czy znaczy to; 1) za daleko się posuwasz? 2) za daleko sięgasz, bo jest ktoś bliżej Jezusa, kto był Eliaszem ?

  • Do Jana Chrzciciela przychodziło mnóstwo ludzi.
5 Wówczas ciągnęły do niego Jerozolima oraz cała Judea i cała okolica nad Jordanem. 6 Przyjmowano od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając przy tym swe grzechy.
  • Kiedy pojawił się Jezus w tłumie, a zakładam, że był tam jednym z wielu ludzi… Skąd Jan wiedział, że Jezus to Ten jedyny ?
13 Wtedy przyszedł Jezus z Galilei nad Jordan do Jana, żeby przyjąć chrzest od niego. 14 Lecz Jan powstrzymywał Go, mówiąc: «To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?» 15 Jezus mu odpowiedział: «Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe». Wtedy Mu ustąpił. 
  • Skąd wiedziałaś, że Piotr jest ten właściwy ?
  • ?! – musiałam zacząć sobie na gwałt przypominać nasze pierwsze spotkania.
  • U ciebie trwało to 2 tygodnie, u niego 2 sekundy.
  • Skąd wiedziałaś ?
  • …… – Ojciec mnie zaskoczył. Kiedy spotkałam Piotra po prostu wiedziałam, a właściwie…
  • Przypominasz sobie ? – zwracam się do Piotra.
  • Jak mi się oświadczałeś to mówiłeś mi później wielokrotnie, że nie wiedziałeś co mówisz, jakby ktoś za ciebie to mówił.
  • On był w świadomości.
  • Dlaczego chcesz to wiedzieć ?
  • Dlaczego nie chcesz tego przyjąć ?
  • To nie taaak – zawahałam się.
  • Chcę, aby ludzie zrozumieli jak to działa, jak działa Ojciec.

Zamyśliłam się. Skąd wiedziałaś ? Trudno to wyjaśnić. Pewne rzeczy się po prostu wie, wie gdzieś głęboko w duszy. Stuprocentowa pewność. I żadna logika, żaden rozum nie ma tu nic do rzeczy. To dusza pamięta, ma coś zakodowane w sobie i w ważnych chwilach się odzywa.

  • Czytam te ewangelie i jestem pewna, że ludzie, którzy słuchali Jezusa na żywo niewiele z tego rozumieli. Nie rozumieli Go. Nie mogli Go zrozumieć – przyszła do mnie taka refleksja. 
  • ……..
  • Ojciec mówi do mnie… 
  • Jesteś złotem, który się formuje pokazał mi takie surowe złoto jak z lawy.


Późnym wieczorem zadzwoniła Krysia z wiadomością, że w sobotę ma drobny chirurgiczny zabieg na dłoni, którą z powodu zapalenia ścięgna przestała ruszać. Piotr się mocno przestraszył, że będzie jak z Edziem. Musiałam go uspakajać, że nic na to nie wskazuje, ale tak naprawdę podczas egzorcyzmów uspokoił go dopiero sam Ojciec…

  • Zamiast myśleć o chorobie chodź do Mnie, przytulę cię.
  • Chodź, będę cię słuchać i ci pomogę się pomodlić.
  • Mogę się położyć na chwilę na poduszce ?
  • Weź sobie Moją.
- Modliłem się… Boli mnie kolano, więc podłożyłem sobie pod kolana tę poduszkę. Usłyszałem głos Jezusa… 
- Uczysz i chronisz ludzi Moich, a Ja uczę i chronię ciebie. 
- Dochodzisz do kresu tej drogi i przyjmij to, co nadejdzie. 
- Zaufaj Mi do końca, bo innej drogi dla ciebie nie ma. 
- Spójrz na dół. 
- Schyliłem głowę i pierwsze co widzę to oczywiście poduszka. Nie wiedziałem czego mam szukać, po chwili zobaczyłem na niej dwa motyle, czerwonego i niebieskiego. 
- A teraz dokończ modlitwę. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/05/20/dawac-nie-tym-co-placza-a-co-potrzebuja/

 



Dopisane 14. 05. 2019 r.

  • Czy Jan Chrzciciel to rzeczywiście Eliasz ?
  • Za daleko sięgasz. Wracaj do swoich zapisków...

Trzecia opcja, że za daleko sięgam jest taka, że rzeczywiście powtarzam niektóre pytania, a odpowiedź już padła.

- To powiedz Homiel, czy Eliasz był Janem Chrzcicielem ? 
- … Uśmiecha się, ale nic nie mówi. Powtarzam to samo pytanie godzinę później, gdy Piotr leżał już na kanapie. 
- No Homiel, powiedz wprost. To jest za poważna sprawa na nie-wprost. 
- Nie ma przypadkowości. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/09/28/eliasz-jest-jeden/

Czy Polska jest przez Ojca wybrana ? Iskra będzie dowodem, że tak właśnie jest.

Czy trzeba być zaślubionym, żeby być oddanym ?

08. 09.18 r. Ustroń.

Fatalna pogoda dzisiaj, więc zamiast w góry to jedziemy do Wadowic. Jedziemy prawie w ciszy, ale wkrótce tę ciszę przerywa Ojciec …

  • Jak film wczorajszy ?
  • Ciężki – mówię otwarcie. Ciągle o nim myślę i być może dlatego padło to pytanie.
  • Czy kochając Chrystusa nie powinna kochać drugiego człowieka ?
  • Właśnie !

A właśnie myślałam o tym jak to możliwe, że zakonnica, przełożona wszystkich zakonnic była tak okrutna i czyniła okrutnie w imię miłości do Kościoła i do Boga ? Im bardziej była surowa, tym bardziej wydawało się jej, że jest bliżej Nieba. Choć to tylko film i niby fikcja, to jednak ten błąd powtarza także w realnym życiu. 

  • Ojcze, wytłumacz proszę… W tym filmie zakonnice brały normalny ślub z Jezusem. O co chodzi z tymi ślubami? Czy one muszą ? To nie jest dla mnie… normalne – na końcu się zająknęłam.
  • Czy jesteś oddana Chrystusowi ?
  • Tak.
  • Czy jesteś oddana Piotrowi ?
  • No wiadomo…
  • Czy trzeba być zaślubionym, żeby być oddanym ?
  • Nie.

Oczy mi się otworzyły z zachwytu. Zadając pytania Ojciec zmusza mnie do myślenia, a kiedy sama myślę, to i sama wyciągam wnioski.


W Wadowicach zdecydowaliśmy się na godzinny obchód w muzeum Karola Wojtyły. Krótka recenzja; wspaniale urządzone i zorganizowane miejsce. Obejrzeliśmy tam między innymi dokładną replikę księgi, która zamknęła się podczas pogrzebu. Patrząc na nią zastanawiałam się jak to możliwe, że tak ciężka księga mogła się sama zamknąć.

Replika księgi + odbijające się z sufitu światełka 🙂
- Dlaczego Jezus na zdjęciu ma oczy zamknięte? 
- Pokazał mi, że kiedy umierają ludzie, to zamyka im się oczy, a potem zobaczyłem księgę, którą zamknęła się podczas pogrzebu Jan Pawła II… Zamknięcie oczu to jak zamknięcie pewnej drogi… 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/03/26/u-was-szczescie-u-nas-wszystko-zaplanowane/

09. 09. 18 r. Warszawa.

Wracamy do Warszawy. I nawet się z tego cieszę. 

  • To muzeum mnie dobiło. Strasznie się tam zmęczyłem, wyeksploatowałem emocjonalnie. Papież jest taki doskonały, najlepszy uczeń i w ogóle, a ja taka miernota… Bóg chyba się pomylił… – Piotr zaczyna.
  • To co zrobisz, aby się zmienić ?
  • Smakowały ci te naleśniczki ?
  • Wiesz co znaczy umiar ?
  • ……. – uśmiałam się teraz.

Piotr na śniadaniu w hotelu napasł się za miesiąc, bo zawsze ma ekonomiczne wytłumaczenie; zapłacone to trzeba korzystać. Teraz się ledwo rusza.

  • Dziękuję ci Ojcze za ten wyjazd, był świetny.
  • A ja dziękuję ci Homiel, że nie musiałem w Oświęcimiu płacić 100 złotych.
  • Nie można płacić za swoje miejsce pracy.
  • ???!!! – Piotrowi mina zrzedła.
  • Dziękuję ci za to.
  • Za co jeszcze ?
  • Za wszystko.
  • …… – bał się już odezwać.
  • Co w tym muzeum jest takiego, że ja autentycznie poczułam się duchowo najedzona dosłownie „po pachy” ?
  • Mówiłaś, że Pan Bóg ma swoje biuro w Częstochowie…
  • To tam ma swój oddział.

Roześmiałam się, ponieważ będąc w klasztorze w Częstochowie faktycznie powiedziałam do Piotra, że energia Boga jest tu wszechobecna i bardzo mocna. To tak jakby miał tutaj swoją centralę, swoje główne biuro w Polsce,  w którym przesiaduje, pracuje, zawiaduje, kontroluje. Powiedziałam obrazowo, aby do biznesowej głowy Piotra łatwiej to dotarło. 

  • Czy ta książka mogła się tak sama zamknąć ?
  • Oczywiście, że mogła. To zależy od siły wiatru.
  • Ale nie w tym momencie i nie w tym miejscu.
  • Jego droga się skończyła.
  • Pan Bóg ją zamknął.
  • Czułaś powiew w Kazimierzu ?
  • Taaaak – pytanie mnie zaskoczyło.

W kaplicy, za każdym razem kiedy tylko jesteśmy w Kazimierskim klasztorze, przy ołtarzu czujemy bardzo silny powiew wiatru. Wbrew temu co mówił Piotr, który zawsze był pewny, że to znak od Ojca, ja sobie tłumaczyłam, że to tylko przeciąg.

  • Przecież trzeba ci dać jakoś znak, że jesteśmy.
  • ……. – wzruszyłam się.

 

Co nieuchronne to Ja.

06. 09. 18 r. Ustroń

Postanowiliśmy pojechać do Oświęcimia. Byłam tam jako dzieciak i uznałam, że po latach muszę pojechać jeszcze raz. Inne doświadczenie i inna świadomość. Na miejscu dowiedzieliśmy się, że do 10.00 można wejść indywidualnie i za darmo, a potem tylko w grupach i bilety po 50 zł od osoby. Trafiliśmy do kasy biletowej 5 minut po 10.00. Piotr do kasjerki…

  • Skierował mnie tutaj profesor historii Seroczyński i mówił, że mogę wejść za darmo… – wymyślił na poczekaniu.

Był tak przekonywający, że i ja bym uwierzyła. Kasjerka nie miała pojęcia co za Seroczyński, ja nie miałam pojęcia, ani tym bardziej Piotr, bo wziął to nazwisko kompletnie „z sufitu”. Kasjerka nie będąc pewna z kim ma do czynienia wydała Piotrowi ostatnie darmowe wejściówki.

  • To Homiel mi podrzucił to nazwisko i mnie nakręcił do gadania. Nie wiem skąd mi to przyszło do głowy ! – był cały uradowany.
  • 100 złotych za bilety ? Pióro mi zwiędło z wrażenia.
  • Zarabiać na śmierci jest gorsze niż zarabiać w synagodze.

Wow ! A myślałam, że będzie wielkie Jego zniesmaczenie. Homiel przypomniał nam chwilę, kiedy to my byliśmy bardzo zniesmaczeni. Długo przed „erą Homiela” będąc w Krakowie zwiedzaliśmy stary Kazimierz. Chodząc tak od domu do domu natrafiliśmy na synagogę. Ponieważ nigdy w synagodze nie byliśmy, postanowiliśmy ją dogłębnie obejrzeć. Wchodzimy do środka, a na dzień dobry wita nas żydowski kapłan, czy administrator… nie wiem, zażądał za wejście odpowiedniej opłaty. Stanęliśmy jak wryci nie rozumiejąc co on do nas w ogóle mówi, choć mówił płynnie po polsku. Po prostu trudno nam było zrozumieć, że za wejście do świątyni ktoś mógłby zażądać pieniędzy. Spojrzeliśmy na siebie, spojrzeliśmy na tego człowieka i wyszliśmy nie oglądając nic. No i proszę, Homiel o tym wiedział i pamiętał.

Nasze wejściówki pozwoliły nam na swobodne zwiedzanie Ausschwitz, a potem Birkenau. Blok za blokiem, metr za metrem.

Mnóstwo ludzi z całego świata, dookoła wiele różnych języków, świetni tłumacze, świetna organizacja i wszechobecna kontrola. Duże wrażenie robiły grupy Żydów starych i młodych modlących się na każdym kroku. Jednak największe wrażenie zrobiła na mnie jedna Żydówka w średnim wieku, którą mijałam w korytarzu jednego z bloku. Była wstrząśnięta tak bardzo, że chodziła głośno szlochając. Nie mogła się powstrzymać i to jej ta rozpacz poruszyła mnie bardzo i uzmysłowiła ogrom cierpienia, jakim przesiąknięte jest to miejsce. Oczywiście widząc ją we łzach i ja się popłakałam. Beznadzieja…


Natrafiliśmy na blok, w którym było bardzo mało ludzi i w którym pokazywano w kilku językach archiwalne, pełne egzaltacji przemówienia Goebbelsa, Hitlera, Goeringa o potrzebie likwidowania narodu żydowskiego. 

  • No i co ty na to Homiel ? – Piotr pyta szeptem.
  • Też się tak udzielałeś. Może nie tu… panie doktorze.
  • Uszanuj tych, do których się przyczyniłeś.
  • Jak ?
  • Szkoliłeś.
  • ?! – rany ! Przypomniał Deisenhofera ! Był doktorem ekonomii!

Widząc co się dzieje wyjęłam szybko swój zeszyt, aby notować.

  • Odpowiedz Mi szczerze…
  • Kto był ci bliższy ?
  • Czy ten co krzyczał po niemiecku, czy ten, który z bólu ? Powiedz szczerze.
  • …… – Piotra zamurowało.
  • No…. niestety… – zaczął się jąkać.
  • ……. – patrzę na niego i nie wierzę.
  • Poczułem przywiązanie jak usłyszałem niemiecki. Ja to podświadomie pamiętam, słuchałem tych przemówień na własne oczy – rozkłada ręce bezradnie i ze wstydem.
  • Jest bardzo dobre to, że jesteś szczery.
  • Łatwiej ci będzie zwalczyć, kiedy wiesz.

Kilka godzin później przepisując ten tekst do komputera zauważyłam, że Ojciec (a nie Homiel)  używa jakby skrótów myślowych.

  • Uszanuj tych, do których się przyczyniłeś. Szkoliłeśczyli uszanuj tych, którzy zginęli przez tych, których szkolił do zabijania. Jest też w tym zdaniu coś głębszego. Kto jest bardziej winny… Ten, który zabija, czy ten który uczy zabijać ? 11 Jezus odpowiedział: «Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci jej nie dano z góry. Dlatego większy grzech ma ten, który Mnie wydał tobie». 

07. 09. 18 r. Ustroń.

Odwiedziliśmy ten sam co ostatnio urokliwy kościołek. Byliśmy kompletnie sami, więc Piotr mógł się nazwiedzać do syta. Skupił się na figurze Jezusa w złotej szacie, który stał za ołtarzem. Patrzy się i patrzy…

  • Rany, kto Mu robił te ręce ! Przecież są za duże ! – powiedział dokładnie to co pomyślałam 3 sekundy wcześniej.
  • Nie mówmy jak wyglądam.
  • Pomyślmy, że Jestem.

Przestaliśmy oceniać cokolwiek w tym kościele, usiedliśmy tylko w ławce i się pomodliliśmy.


Poszliśmy na kawę i rozmawialiśmy o wczorajszym dniu, który zrobił na nas tak mocne wrażenie.

  • Miałem dzisiaj sen. Byłem jednym z więźniów i to ja zabijałem esesmanów. Nie mogłem się powstrzymać.
  • Musisz zdać sobie sprawę, że w każdej sekundzie jesteście słyszeni i oceniani.
  • A dlaczego tak ? – pytam.
  • Bo tak.
  • Każdy włos, który wypadł Łysemu też był liczony.

p. s. Wieczorem studiując ewangelie natrafiłam na słowa, które mnie zaskoczyły. Liczony wypadający każdy włos uznałam za żart, a to słowa Jezusa;

28 Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle. 29 Czyż nie sprzedają dwóch wróbli za asa? A przecież żaden z nich bez woli Ojca waszego nie spadnie na ziemię. 30 U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. 31 Dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli.


Rozmawiamy dalej.

  • Gdy kolejka liniowa stanęła w miejscu.. – a stanęła jadąc dzisiaj na górę Czantorię – … Pierwsze co powiedziałam to Ojcze ratuj ! Mam już to chyba w podświadomości – przyznałam.
  • Ojciec cieszy się, kiedy człowiek Go prosi. Bardzo to lubi, kiedy może pomóc. To wiara – tłumaczy Piotr.
  • I tu się nie mylisz ani w słowie w każdym zdaniu. To prawda.
  • …… – ucieszyłam się, że Ojciec jest teraz z nami i się odezwał.
  • W tej wizji ze śmieciami zostawiłaś mnie, zabrałaś wszystko i sobie pojechałaś ! – miał do mnie wyrzuty, a przecież to wizja ! Tego nawet jeszcze nie było !
    - Szliśmy razem z małym chłopcem, blondynkiem, po ubitej drodze, ja trzymałem go za rękę z jednej strony, a ty z drugiej strony. W prawym ręku trzymam wiaderko, a w nim cały swój dobytek i dokumenty. Przed nami widzę stojącą wywrotkę, pełną śmieci, wielka góra śmieci na wozie była po tysiąc więcej warta niż to, co mam w wiaderku. Podeszliśmy do auta, które było włączone, przerzuciłem z wiaderka wszystko na pakę, wrzuciłem też tam ciebie, potem chciałem rzucić też chłopca, ale nie mogłem. Nie mogłem oderwać go od ziemi, a ponieważ do auta wsiadał właśnie kierowca (w niebieskiej koszuli)… to go zostawiłem. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/03/09/ojciec-silny-przybiera-rozne-postacie/
  • Musiałem się zająć chłopcem, bo on płakał !
  • Czyżbyś bał się zostać ze Mną ?
  • Nie bój się tego, co nieuchronne.
  • Co nieuchronne to ,Ja.

Wieczorem.

Obejrzeliśmy film „Nowicjat”.  Film poruszał baaaardzo ciężki temat. Im dłużej oglądałam, tym bardziej nie mogłam się zgodzić z obrazem zakonu, jaki jest tam przedstawiany. A już słowa filmowej przełożonej zakonu; musisz okazać, czy warta jesteś miłości Chrystusa... wkurzyły mnie na maksa. Co pięć minut pytałam Homiela czy tak powinno to wyglądać. Umartwianie się, biczowanie, czy to wszystko jest naprawdę potrzebne, aby być bliżej Boga, ale On milczał…

  • Wyobrażasz sobie, żebym był księdzem ? – pyta mnie Piotr w pewnym momencie.
  • W Niebie też sobie tego nie wyobrażają.

Pod koniec filmu siostra przełożona czyta najważniejsze postanowienia soboru, między innymi i to, które uzmysłowiło mi istotę rzeczy; W oczach zarówno kościoła jak i w oczach Boga status wszystkich zakonnic będzie równy statusowi każdego praktykującego katolika.

To zdanie sprawiło, że przyjrzałam się postanowieniom II Soboru bliżej. http://archwwa.pl/wiadomosci/co-sobor-watykanski-ii-wniosl-w-zycie-kosciola/ Kiedy przeanalizuje się je głębiej aż trudno sobie wyobrazić, że Kościół Katolicki  był kiedyś tak odseparowany od zwykłego człowieka i uważał się za coś nietykalnego. 

  • Hmm… Teraz rozumiem… – mówię do Piotra.
  • I teraz masz już odpowiedź.
  • Teraz rozumiem. 
  • Nie taki zakon Nam się podoba.

Duch Święty to też Ja.

04. 09. 18 r. Warszawa.

Wizja o dwóch falach, które ledwo dotykają stóp Piotra sprawdza się idealnie. Spiętrzają się problemy, ale jakoś tak się dzieje z czasem, że same się rozwiązują.

  • Pomagamy ci, żebyś nie podupadł na zdrowiu.
  • Jesteś nam potrzebny, musisz być w pełni sił.
- Rano miałem wizję; stoimy oboje u ujścia rzeki do morza. Stoimy na brzegu, widzę piasek, krzewy i takie tam…. Ty stoisz za mną jak przyklejona. Widzę dwie fale w oddali, które się zbliżają. Są coraz większe. Już zaczynam zastanawiać się czy nie uciekać. Odwracam głowę i widzę za sobą białe, otwarte drzwi i małe światło w środku. Przed sobą mam fale, które się zbliżają, a za sobą białe drzwi. Spoglądam jeszcze raz na fale i postanawiam zostać. Kiedy pierwsza fala dobija do brzegu, to ledwo moczy mi stopy. Okazała się niegroźna. Druga też, choć zmoczyła mnie bardziej. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/04/16/nie-zdajesz-sobie-sprawy-co-nadchodzi/

musisz być w pełni sił ? Do czego ? Jeśli Piotr ma być zdrowy to znaczy, że przyszłość może być pełna emocji, wyczerpujących emocji.

  • Potrzebny jesteś Nam zdrowy.
  • Poruszyło mnie to.
  • A co w tym dziwnego ?
  • To nie My tobie, a ty Nam musisz pomóc, więc musisz być zdrowy i silny.
  • ????!!!! – Piotr spojrzał na mnie zagadkowo.
  • Niczym się nie przejmuj.
  • Pamiętaj, że ta fala cię nie dotknęła.
  • Dzięki Homiel.
  • Tym razem to Ja, ale wszystko to Pan zrobił.
  • Wiesz kto jest Panem.
  • Dlaczego będzie potrzebne ci zdrowie ? – pytam.
  • Ta fala była ogromna – Piotr wspomina wizję z wielką falą sięgającą kilometra, na którą ciągle czekamy. 
  • Z punktu widzenia człowieka to cię rozumiem.
  • Meta już blisko.
  • Dobiegasz do mety.
  • Jesteś zwykłym człowiekiem, jak napisał Adam i niech tak zostanie.
  • A Ola ?
  • Ola pisze. Ma burzę w mózgu, to jej przyzwyczajenie – … rzeczywiście, skrupulatnie wszystko notowałam zastanawiając się dlaczego i dlaczego.
  • Druga natura człowieka to przyzwyczajenie.

05. 09. 18 r. Ustroń.

Jedziemy do Ustronia na kilka zaledwie dni, bo nie stać nas na więcej.

  • Jestem biedny jak mysz kościelna – Piotr się użala.
  • Od kiedy mysz kościelna remonty robi ?
  • Butki sobie kupiłeś ? – wczoraj.
  • Ktoś skrzętnie notuje ile nam wykradłeś.
  • …….. – śmieję się.

Wszystko co mamy, mamy od Ojca, ciągle o tym musimy pamiętać. Jeśli Piotr kupuje sobie butki… to tylko dzięki Ojcu. Mówi się, że człowiek jest panem swego losu… Może inni, ale nie my.

  • Ale Homiel z tą kartką patience powiedział… – przypomniałam sobie.
  • Ludzie tyle prawd zapisują i nie pamiętają.
  • Jasne…
  • Prawda w oczy kole.
  • ……. – roześmiałam się.
  • No kole…

Do Ustronia jedziemy przez Częstochowę. Oczywiście skręcamy prosto do klasztoru, gdyż nie wyobrażamy sobie inaczej. Wchodząc do kaplicy, gdzie jest obraz Częstochowskiej Maryi, trafiliśmy dokładnie na rozdanie komunii. Było bardzo wcześnie, w kaplicy z 50 osób, w tym grupa Włochów, która w pewnej chwili zaczęła śpiewać na cały głos. I to było przepiękne, ponieważ siła tego chóru robiła piorunujące wrażenie. Piotr nachylił się szepcząc…

  • Zrozumiałem, że gacek nie ma takiej siły, aby uderzyć w grupę. Dlatego rozbija grupę, aby zaatakować każdego z osobna. W jedności siła.
  • Hmm… Dlatego rozbija Kościół, żeby zaatakować ? – przyszło mi do głowy.

Msza odbywała się po łacinie, ale mimo tego wszyscy doskonale wiedzieli co mają robić. Kiedy padło hasło po łacinie „przekażcie sobie znak pokoju” wszyscy łącznie z Włochami śmiało wyciągali do siebie ręce. Wszyscy w tej kapicy stali się jednością, wszyscy byli równi, nie było podziału, połączyła wszystkich łacina, której nikt nie rozumiał i Bóg, którego wszyscy kochali. Kiedy przekazywali w ten sposób swój znak pokoju przypomniały mi się słowa pewnej wizjonerki czy świętej nawet, że podczas mszy nie można podawać sobie rąk, ponieważ wtedy odwraca się uwagę od Boga. Pomyślałam teraz, że musi się kompletnie mylić, bo właśnie zdałam sobie sprawę, że na chwilę, na moment wszystkie granice między ludźmi po prostu runęły. A przecież chyba o to Bogu Ojcu chodzi, aby runęły. I powiem szczerze wzruszyłam się.


Po skończonej mszy w klasztornym sklepiku kupiliśmy dla syna różaniec, tak jak nakazał nam kiedyś Ojciec.

  • Muszę poświęcić ten różaniec – przypomniał Piotr.
  • Moim zdaniem Ojciec to już zrobił.
  • Taaak, ale na wszelki wypadek muszę go poświęcić.
  • Ojcze, on Ci nie wierzy ! – żartuję.
  • To taki agent Tomek.

Usiedliśmy tuż przed głównym ołtarzem.

  • O! Duch Święty! – Piotr krzyknął na widok białego gołębia.
  • A gdzie Ja ?
  • Duch Święty to też Ja.
  • ……. – siedzieliśmy zaskoczeni.
  • Ojciec cię pyta…
  • Co czułaś ?
  • ……. – gorączkowo szukałam odpowiedzi co czułam, ale miałam prawdziwy mętlik w głowie. Musiałam się skupić, żeby złapać tą jedną myśl.
  • Że na to początek drogi.
  • To chciałem usłyszeć.
  • Tam słyszałaś pożegnanie – … w Kazimierzu.
  • Jak połączysz jedno z drugim jest to prawda.

Jedziemy do Ustronia dalej. Myślę nad słowami Ojca…

  • Błogosławieństwo na nowy początek… – zamyśliłam się.
  • Zmiany będą diametralne.
  • Zostanie twoje nazwisko, bo jakoś musisz się tutaj nazywać.
  • A żona ?
  • Żona też.
  • A dzieci ?
  • Ich się nie wyprzesz.
  • Hmm… Jestem bardzo ciekawa jak Wy to zrobicie… Z firmą, z wszystkim – trudno mi to pojąć.
  • Zdziwisz się. To musi być mistrzostwo inżynieryjne.
  • No, ba! – inżynieryjne, czyli precyzyjne.
  • Homiel, masz przewagę. Ty mnie widzisz, a Ja Cię nie.
  • A kto powiedział, że ma być sprawiedliwie ?
  • Ciesz się, że słyszysz. Inni tego nie mają.
  • To prawda… – Piotr się tak już przyzwyczaił, że uważa to za normalne.
  • Wczoraj byłeś bardzo zmęczony. W skali 1- 10 przekroczyłeś 10.
  • Zgadza się.
  • …….
  • Homiel mówi teraz, że…
  • … to pożegnanie z miejscami, w których byłeś.
  • Tak ? Międzyzdroje też ? – zdziwiłam się, gdyż tam jeździmy częściej niż gdzie indziej.
  • Tam to zawsze możesz pojechać, ale do wody już nie wejdziesz.
  • Dlaczego ?
  • Spójrz na kalendarz i powiedz kiedy… – … rzeczywiście nie ma kiedy.
  • Zapominasz o październiku.
  • A potem obudzisz się w dziwnej, nowej rzeczywistości.
  • Homiel się myli, to potrwa jeszcze.
  • Nie mam siły…  – i powiedział to takim tonem, że wybuchnęliśmy śmiechem.

Piotr zawsze wie lepiej kiedy i co…



Dopisane 08. 05. 2019 r.

  • Pamiętaj, że ta fala cię nie dotknęłabardzo wielu ludzi otrzymuje wizje z falą w roli głównej. Jak zauważyłam interpretują ją dosłownie, a wcale dosłownie zazwyczaj nie znaczy. My jak dotąd mieliśmy 4 różne wizje z falą i zawsze oznaczały one wydarzenia, który mają większy lub mniejszy wpływ na nasze życie. Pierwsza wizja to wielka fala zalewająca miasto co było ostrzeżeniem przed utratą życia (atak anafilaktyczny). Druga wizja; pływanie w morzu i nadchodząca fala było ostrzeżeniem przed zawałem. Trzecia fala wielkości kilometra jest ciągle przed nami i ma oznaczać bardzo ważne wydarzenie związane z kompletną zmianą naszego życia. Czwarta wizja z dwiema falami ostrzegały nas przez poważnymi problemami w firmie.

Tak więc wizja z falą wcale nie musi oznaczać, że dojdzie do naturalnego kataklizmu. Pamiętam pewne dość głośne wydarzenie;

W ubiegły piątek do Urzędu Miasta w Ustce i Kołobrzegu trafiło oficjalne pismo od dwóch wróżek z Łodzi Bożena Pazik, wróżka, oraz Anna Bator, jasnowidz i wizjonerka ostrzegają w nim przed olbrzymimi falami, które w połowie kwietnia mają zalać nadmorskie kurorty. Olbrzymia fala ma powstać po podwodnym trzęsieniu ziemi. Samorządowcy nie zbagatelizowali informacji i kopię listu wysłali do wydziału bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego w starostwie powiatowym w Słupsku. Podobny dokument trafił również do wojewódzkiego sztabu kryzysowego w Gdańsku. Możliwość wystąpienia takiego zjawiska potwierdzają również naukowcy.

Nie wiesz którymi drogami może Ojciec trafić do ciebie.

03. 09. 18 r. Warszawa.

Do kawy siedliśmy w doskonałych humorach.

  • Imię Homiel w Niebie ma już swoje stałe miejsce.
  • A właściwie co to za tajemnica ukrywać swoje imię ?
  • Strach podawać rozgłośni Wolna Europa.
  • Że niby od razu rozpowiem ? No i racja… – roześmiałam się.
  • …….
  • Już zapomniałaś co się stało wczoraj ? – Piotr mnie uspakaja.
  • Nieee… – mina mi zgasła, ale może po prostu nie chciałam pamiętać ?
  • Ciekawe… Czy nasz wyjazd do Ustronia też będzie ostatni ? – wybieramy się we wrześniu.
  • A dlaczego ma być ?
  • …….
  • Pogoda jest na zamówienie.
  • Prosiliśmy o to – rzeczywiście dzisiaj się rozpogodziło.
  • Nawet gdybyś nie prosiła, jest na zamówienie. Tak chciałem.
  • Do Kazimierza na dobrą sprawę mogliśmy jechać też w sobotę – Piotr się przekomarza.
  • Wszystkie chwyty dozwolone.
  • Dlaczego ?
  • Mieliście jechać w niedzielę.
  • Czyż nie było pięknie ?
  • To były nasze chwile.
  • A jakie mogłyby być jak nie w niedzielę, w dzień święty…
  • ……. – nie da rady z Nimi wygrać. Kręcę głową, że ma absolutnie rację.
  • Homiel cię pyta…
  • Czy jesteś gotowa na to co ma przyjść do ciebie ?
  • ?! 
  • Musisz być rozważna.
  • Kup co masz kupić, daj co masz dać i zrób co masz zrobić.
  • …… – właśnie zdałam sobie sprawę, że mówi o pieniądzach. Kup, daj, zrób…
  • Bądź rozważna i wsłuchaj się w siebie. Nie ulegaj wpływom.
  • Jasny gwint…. – pomyślałam. Słabo mi się zrobiło.
  • Mam nawet nie słuchać Piotra ?
  • A będziesz go słyszeć ?
  • ?! Co to ma znaczyć ? – pomyślałam.
  • Widzę Homiela jak skacze, śmieje się, lata góra – dól jak koło młyńskie… Z Jego skrzydeł światło iskrzy, energia, cały jest uchachany…. – Piotr jest aż zażenowany tym co widzi, ale nagle zrobił wielkie oczy i patrzy gdzieś przed siebie…
  • Widzę wielką bramę z klepek jak deski, ale to nie deski, ona jest cała ze złota… Światło na nią pada…. Jest w chmurach, wchodzę teraz przez bramę i widzę przepiękne domy, jak z bajki… Widzę ludzi pracujących… To znaczy oni coś robią. Ten, kto lubi kopać w ziemi to sobie kopie… Oni to robią z przyjemnością, są w bieli… Widziałem światło od Ojca złote, przeogromne… Wszędzie jest światło, ale bardzo przyjemne, nie razi…. Widzę Chrystusa pośród ludzi, widzę Ojca, jak odbiera swoją chwałę… – zapatrzył się w zachwycie jak małe dziecko przed choinką z tysiącami świecących prezentów.
  • A jak wyglądał Jezus ? – przerywam mu bycie w tej ekstazie, a on patrzy na mnie jakby nie do końca mnie widział.
  • W białej szacie do łydek, chodził pośród dzieci…

  • Dużo ludzi ?
  • Rzeka do Ojca… Pan Bóg jest naprawdę super, taki w porządku….
  • ……. – roześmiałam się.
  • No co…! Mówię normalnie… Zielona trawa i ciągle widzę jedno drzewo na polanie, lubię to drzewo, jest ono mi dziwnie znajome…
  • A Homiel ciągle lata i się cieszy… Uspokój się chłopie ! – Piotr jest już zdegustowany.
  • Co ty wiesz o lataniu ?!
  • Gada jak Linda ! – Piotr zdziwiony.
  • Gdybyś wiedział to co ja wiem, też byś latał.
  • To podziel się.
  • Nie mogę.
  • Jak się tak cieszy to niech wyjaśni co znaczy „żywych i umarłych” – wtrącam się.
  • Nie mam głowy do tego.
  • Cieszę się. Muszę się nacieszyć chwilą.
  • Którą chwilą ? Przecież jeszcze nie nadeszła… – miałam na myśli falę.
  • Pan Bóg dopuścił do Mnie wiedzę.
  • ……. – zdziwiłam się przeogromnie. Myślałam, że akurat On wie wszystko.

Do wieczora byłam ciężko zamyślona, poirytowana. Omijaliśmy temat Homiela podświadomie bojąc się nowych rewelacji. Ale na dłuższą metę nie dało się o tym nie myśleć.

  • Chciałabym raz zobaczyć jak lata.
  • I zobaczysz.
  • Po śmierci ?
  • Po śmierci zobaczyłaś okno ?
  • Mało w tobie wiary, a innych uczysz.
  • To tobie daliśmy odpowiedź, nie Piotrowi.
  • Nie bądź jak ci nienasyceni.
  • Jak ci, którym ciągle mało.
  • ……. – no i Homiel zirytował mnie na całego.
  • A czy ja jestem nienasycony ? – Piotr się podlizuje.
  • Spokojnie czekasz.
  • Hmm… – poczułam się nieswojo.
  • Homiel pyta …
  • Brakuje ci kartki ?
  • ……. – ramiona opadły mi z niemocy. Dwa dni temu usunęłam kartkę z komputera z napisem patience myśląc, że nie będzie mi już potrzebna.

  • Wybiórczo traktujesz to słowo.
  • Dla niektórych masz, dla niektórych nie masz.
  • …… – głupio mi się zrobiło. I ciężko, że nie mogę sobie pozwolić na żaden błąd.
  • To jest lekcja, o którą nie pytałaś.
  • …… – jeszcze trochę, a się rozbeczę. Z Ojcem rozmawiam, to sobie teraz uświadomiłam.
  • I co teraz zrobisz ?
  • Dziękuję za lekcję – powiedziałam szczerze. Było mi to potrzebne.
  • Nie wtedy kiedy ty chcesz, lecz wtedy, gdy cię uczymy.

Wstałam z kanapy i zrobiłam karteczkę od nowa.

  • Dobrze zrobiłam ?
  • Richtig – przekazał Piotr.
  • To po niemiecku prawidłowo – tłumaczę mu, bo widzę, że nie ma pojęcia co mówi.
  • Poważnie ?!
  • Kartkę wyrzuciłam ze względu na to, że mi była już niepotrzebna.
  • Ze względu na Dusię, bo przyjdą ci, którzy będą szukali pomocy, a nie będziesz miała czasu dla nich.
  • Nie wiesz którymi drogami może Ojciec trafić do ciebie.
  • Każdy ma swoją rolę, ciebie przygotowuję do twojej.
  • Rozumiem…

Wiedziałam, że to nie Homiel, ale jakoś czułam się w środku skarcona niesłusznie.

  • Chcesz powiedzieć, że czujesz się urażona ?
  • Nieeee…
  • Bo na taką wyglądasz.

Schowałam się ze wstydu do łazienki, oby tylko nie słuchać i nie dawać Piotrowi satysfakcji, gdyż  cały czas miał niezły ubaw, że to w końcu ja dostaję po uszach. Zamykając za sobą drzwi zaczęłam się śmiać i cieszyć zarazem, bo to cudowny dowód na to, że Piotr faktycznie słyszy. Nagle gwałtownie otwierają się drzwi …

  • Ojciec pyta…
  • Dlaczego się śmiejesz ?
  • Bo ma rację ! – i teraz już śmieję się głośno… ze szczęścia. Ta lekcja naprawdę była mi potrzebna.

Poszłam spać, a Piotr na egzorcyzmy. Wpada po 10 minutach…

  • Ojciec kazał mi przerwać i iść do ciebie. Mam ci przekazać…
  • Bardzo cię kocham.
  • Nie bierz tak wszystkiego bardzo do siebie.

No i nie mogłam już zasnąć. 

Nie płacz, tylko się ciesz.

02. 09. 18 r. Warszawa.

Jedziemy do Kazimierza. Liczyłam na dłuższą pogawędkę, a tu cisza.

  • Homiel, powiedz coś – nie wytrzymałam.
  • Masz złe pojęcie o aniołach.
  • Myślisz, że tylko gadają ?
  • Twój Gruby jak widzisz ciągle milczy.
  • Ale wiesz, że to okazja.
  • Zawsze jest okazja.
  • No to jest teraz.
  • A teraz to nie ta okazja.
  • Czy ten wyjazd będzie udany chociaż ? – Piotr ciągłe spogląda na niebo, które chmurzy się od rana.
  • Robię wszystko, aby tak było.

Byliśmy na miejscu już o 10 rano i od razu skierowaliśmy się do zakonu. Rozpoczęła się msza, pełno ludzi, ale mimo to przecisnęliśmy się prosto do naszej małej kapliczki. Nie byliśmy tam sami. Piotr usiadł dokładnie naprzeciwko obrazu Jezusa. Ksiądz rozpoczął kazanie, a mówił o nieczystych myślach, które zatruwają dusze. Pomyślałam, że kazanie idealnie dla nas.

  • Jezus mi powiedział… – nachylił się do mnie.
  • Czyszczę cię i wysłał promień światła, który mnie przeszył na wylot.

Spojrzałam na ludzi siedzących obok, aby sprawdzić czy słyszą. I wtedy ogarnęło mnie dziwne uczucie, bardzo mocne uczucie, że to ostatni raz tu jesteśmy, usłyszałam w swoich myślach słowo „pożegnanie”. A kiedy zaczęłam wątpić w to co usłyszałam, przeszła mnie na wskroś taka energia, że włosy stanęły mi dęba. To nie mogło być ot tak sobie. Zrozumiałam, że to pożegnanie albo z tym miejscem albo z Jezusem z tego miejsca. Że coś się skończyło. To było tak przygniatające uczucie, że beczeć mi się chciało.


Godzinę później pytam…

  • Czy dobrze to czułam ? – bo nie byłam pewna.
  • To było prawdziwe.
  • Zawsze twoje przeczucia są prawdziwe.
  • Jesteś tym obdarowana.
  • Nie obdarzona, a obdarowana.
  • Jaka to różnica ? – spytałam, bo na pierwszy rzut oka wydaje się bez różnicy.
  • W niektórych językach jest to równoważne, ale to nie jest równoważne.
  • Może być obdarzona równoważne z obdarowaną, ale to nie jest prawda.
  • Muszę to sprawdzić – pomyślałam. 

Wydaje się, że obdarzona znaczy  otrzymać coś na stałe, jak np. obdarzona urodą, mądrością, rodziną. Obdarowana to otrzymywać co jakiś czas, na przykład obdarowana prezentami. Moje przeczucia się zdarzają od czasu do czasu i nie są stałą częścią mnie.


Wracamy do domu. Milczymy.

  • Dzisiejszy dzień był dniem magicznym.
  • Były to wspaniałe chwile, bo ty już wiesz.
  • ……. – oczywiście pochlipuję, bo wiem.
  • Nie płacz, tylko się ciesz.
  • Zacznie się dziać w tym roku ? – Piotr zaczyna.
  • Piotr, prawdę mówisz.

Utknęliśmy w małym korku. Piotr się wnerwił, że stać musi i ani w tył, ani w przód.

  • Czyż nie warto było ?
  • Spokojnie. Dojedziesz bez swojego szaleństwa.

Tkwiąc z bezruchu Piotr znowu zaczął wspominać swój zawał. Im dłużej o tym mówił, tym bardziej byłam przerażona, że tak było blisko.

  • Zabrakło właściwie kilka minut i byłoby po mnie. 
  • No właśnie… Dlaczego Ojciec czekał do ostatniej chwili ?
  • Czemu czekałem do ostatniej chwili ?
  • Żeby słuchać tych opowieści.
  • Zobacz jak wiele dramatyzmu było i ile to dało.
  • Czy bylibyście w Bielsku Białej ? W Ustroniu ?
  • No tak Homiel… – Piotr wzdycha.
  • Tu tatuś.
  • …… – zaczęłam się śmiać na głos, to było cudowne.
  • Nie będzie okazji jechać do Kazimierza ? Dlatego ostatni raz ? – pytam. 
  • To zdanie jest źle złożone.
  • To jak powinno być złożone ? – pytam.
  • Jak złożę, to będziesz miała odpowiedź, a tego nie chcę.
  • Już zapomnieliście o tej ścianie ? – kryształowej. Ciekawe, bo jadąc do Kazimierza właśnie sobie o niej przypomniałam.
- Zaczynasz dotykać ściany – … kryształowej. 
- Tą ścianą jestem Ja. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/07/14/poswiec-sie-dla-tego-swiata-i-wroc-do-mnie/
  • A co to ma do rzeczy ? – Piotr
  • Przypominam o niej.
  • A kiedy przypomina się ?
  • Kiedy coś zaczyna w życie wchodzić.
  • …….
  • Ten Adam się nie odezwał.
  • Nie ty dla niego, a on dla ciebie.

Korek się rozluźnił i Piotr postanowił nadrobić zaległości, czyli jechał maksymalnie szybko. Ktoś mu zajechał drogę, więc nerwy mu puściły no i poszła wiącha soczysta …

  • Mówisz, że boisz się Mnie to dlaczego w czynach tego nie pokazujesz ?
  • Niejednego byś załatwił, a przecież w każdym jest cząstka Mnie.
  • Bo się uczę.
  • Długo będziesz się uczyć ?
  • …… – nie wiedział co powiedzieć.
  • Rzeczywiście, chyba ostatni raz byliśmy.
  • Przecież wiecznie z tą teczką nie będziesz chodzić. Już ci to mówiłem.
  • To powinno potrwać szybko w takim razie.
  • Chwilę.


Dopisane 04. 05. 2019 r.

W Kazimierzu byliśmy wczoraj, ale już nie spotkaliśmy Jezusa „osobiście”.