Wydawałoby się, że wszystko jest oczywiste…

18. 06. 18 r. Warszawa.

Córka obudziła mnie SMS-em.

A więc i ona zaczyna słyszeć…


Mieliśmy z Ojcem prześmieszną rozmowę.  Nasza córka wybierała się do Warszawy i Piotr zabukował jej hotel, a teraz zabierał się za PKP. Wszystko przez internet.

  • Pamiętaj, że będę z wami.
  • Daj jej co najlepsze.
  • Mam jej dać I klasę PKP ? – Piotr niepewnie.
  • Chcesz ją w luku bagażowym wozić ?
  • Załóż, że ona to Ja.
  • Jak Ty to kupię Ci pierwszą klasę.
  • Kupisz jedynkę ?
  • Tak Ojcze.
  • I kawę dostanę ?
  • Tak Ojcze.
  • Jestem lekko tobą zawiedziony…
  • Chciałeś Mnie posadzić w drugiej klasie….
  • Nieeee, to taki żarcik był.
  • ……. – Piotr odwraca do mnie głowę i robi minę Whoopi Goldberg z filmu „Duch”.

Wyłam ze śmiechu przez pół godziny.


19. 06. 18 r. Warszawa.

Od wielu dni, zgodnie z nakazem Ojca, pracuję nad Apokalipsą. www.rozmowyzniebem.pl/wp/apokalipsa-sw-jana-losy-tego-swiata-sa-przypieczetowane/

Idzie topornie, bo i temat megaciężki. Ciągle zadaję Piotrowi pytania czując ciężar tego tematu dosłownie na swoich barkach. Dzisiaj Piotr gada o zepsutym sedesie, a ja myślę tylko o apokalipsie. W końcu dochodzi między nami do spięcia.

  • Słuchaj jej ! Odcisk pieczęci ma, a nie jestem zwykł składać swoją pieczęć !
  •  – Piotr wybałuszył oczy i się uciszył. Ojciec przywołał go do porządku i mogliśmy rozmawiać już dalej.

Rozmowę spisywałam bezpośrednio do komputera…

  • Ale miałem teraz… – przerywa mi Piotr.
  • Zobaczyłem wielką postać mężczyzny w białej szacie do kostek, usiadł koło mnie i przyłożył mi do serca dłonie.
  • ……. – oderwałam się od komputera, bo to znaczy, że ze zmęczenia mógł mieć nie tyle zawał, co jakieś osłabienie. A ja zajęta komputerem tego po prostu nie zauważyłam. Przestraszyłam się…
  • Uspokój Olę… powiedział mi Ojciec. Nie będę miał zawału.

Po tej szybkiej „reanimacji” Piotr poszedł spać.



Dopisane 03. 03. 2019 r.

Trochę aktualności.

Niedawno umieściłam tu film o Rabbim Kadurim ogłaszającym, że nadchodzący Mesjasz to Jezus. Komuś ewidentnie to się nie spodobało. Zwracam na to uwagę, ponieważ do tego filmu jeszcze powrócę. 


Ostatnio gdzie nie spojrzę to widzę działanie Ojca. To jest tak oczywiste, że aż zatyka.

Jak Dawid stał na podium czekając, czy ktoś go wyprzedzi, wierzyłem, że jest szansa na dziesiątkę, może na szóstkę. Było tam w końcu sporo nazwisk, które wzięły się nie wiadomo skąd. I wtedy przyszedł Piotrek Żyła i powiedział, że Dawid to wygra, a Kamil na pewno będzie na podium – opowiada Małysz. https://sportowefakty.wp.pl/skoki-narciarskie/807957/ms-w-skokach-2019-jednoznaczny-komentarz-adama-malysza-nigdy-nie-widzial-takiego

Z 27 miejsca Polak stał się pierwszym i ktoś to przewidział. O „cudzie na skoczni” trąbi już cała Polska i nie tylko. Czytając ten fragment zdałam sobie sprawę…

  • To Ojciec przemówił przez niego… – śmieję się na głos.
  • Dlaczego tak się stało ?
  • To Moje tajemnice.
  • Hmm…. 
  • Biedny jest ten (Hongacher)  i co ma zrobić ?
  • Był pewny, że odchodzi do Niemiec i teraz bije głową o ścianę i pyta co mam zrobić …
  • Wydawałoby się, że wszystko jest oczywiste…

Ciekawe… Trener miał decyzję już podjętą i miał ją ogłosić w sobotę, wczoraj. Zdaje się, że „cud” miał zamieszać mu w głowie…  Uśmiechnęłam się, gdy godzinę po tej rozmowie przeczytałam… 

Stefan Horngacher zmienił zdanie. Trener polskich skoczków narciarskich od dawna obiecywał, że na zakończenie mistrzostw świata w Seefeld ogłosi czy dalej będzie pracował z naszą kadrą, czy odejdzie do Niemiec. W sobotę Adam Małysz poinformował dziennikarzy, że Austriak nie da teraz odpowiedzi, bo musi wszystko przemyśleć i „poukładać sobie na spokojnie po mistrzostwach”. Czy Horngacher dostał nową, lepszą propozycję od Niemców? http://www.sport.pl/skoki/7,65074,24509671,stefan-horngacher-zmienil-zdanie-zlamal-obietnice-malysz.html

  • To zostanie ?
  • Tak słabo w Ojca wierzysz ?… i nie wiem szczerze mówiąc co Ojciec dla niego zaplanował. Cokolwiek to jest, będzie po Jego myśli.  

Konfliktu Polska – Izrael ciąg dalszy. Kiedy zadajemy sobie pytanie dlaczego tak się dzieje zawsze powtarzam, że warto czasami spróbować patrzeć na świat oczami Ojca. Nic nie dzieje się bez powodu i celu…

Przyznał jednak, że kiedyś sam czuł „silne obrzydzenie” na myśl o Polsce. On i wielu Żydów sądzili, że Niemcy wybudowali obozy w Polsce, bo „wiedzieli”, że Polacy są antysemitami. – Dopiero kryzys, który wybuchł rok temu, zmusił mnie do wsłuchania się w polską narrację. Wtedy po raz pierwszy zacząłem czytać o skali polskiej tragedii, ale też o Polakach, którzy ryzykowali własnym życie, aby ratować Żydów – stwierdził. https://wiadomosci.wp.pl/zdecydowana-wypowiedz-izraelskiego-dziennikarza-katz-jest-przede-wszystkim-idiota-6355037485148289a

Gdyby nie ten konflikt, wielu nadal żyłoby w błędzie. 


Wczoraj  oglądałam brytyjską wersję „Milionerów”. Moją uwagę zwraca mężczyzna, który stracił w wypadku nogę, a podczas operacji 5-krotnie tracił życie. Nie wiem czy jest wierzący, czy nie… Ale to co się stało podczas programu jest zadziwiające… Wygrał już 64 tysięcy funtów, a teraz gra o 125 tys..

  • Już więcej nie wygra. Ojciec mu zwrócił co stracił – powiedział Piotr zamyślony. I tak się stało. Niezwykłe…

Nasze doświadczenia otworzyły mi oczy na świat. Wszędzie dostrzegam rękę Ojca… 

Nie uchronisz się od tego co ma być.

16. 06. 18 r. Warszawa.

Często zastanawiamy się nad tym co nadchodzi, a nie wiemy co…

  • Nie uchronisz się od tego co ma być.
  • Możesz tak bez metafor ? – Piotr myśli, że to Homiel.
  • Nie byłoby ciekawie.
  • ……. – roześmiałam się.
  • Dziękuję wam, że daliście Mnie przez siebie.
  • Jesteście Mnie blisko.
  • Tak Ojcze….
  • Stanie się coś takiego Piotr, co sprawi, że bardzo się zbliżymy do siebie.
  • Możesz być jeszcze bardziej bliżej Ojca ? – pytam zdziwiona. Nie można chyba być bliżej Ojca niż jest Piotr. 
  • Ooooo tak…
  • Na razie twoje modlitwy są z obowiązku i pomocy innym, a Ja bym chciał, żebyś to robił dla Mnie. Z miłości.
  • Cieszę się na tą chwilę.
  • A i ty konkrety zanotujesz.
  • Chciałbym, żebyś to robił z myślą o Mnie i dla Mnie, a wtedy Ja im dam o co prosisz.
  • To nie jest takie łatwe… – Piotr się zamyślił.
  • …….
  • Co się wydarzy ?
  • Będziemy znowu razem spacerować po trawie, po łące, pogadamy.


Po egzorcyzmach….

  • Jezus mi powiedział podczas modlitwy, żebym odpędzał gacki mówiąc…
  • W imię Moje wypędzam was z tego świata.
  • Hmm…
  • Ojciec cię pyta…
  • O co się modliłaś dzisiaj ?
  •  !? – …. „oż ty Karol”… Nie pamiętam.
  • Pamiętaj, że modlisz się cały czas do tego samego krzyża i to jest skuteczne.
  • Kiedy Piotr stąd odejdzie to ty nigdy tu nie wrócisz.
  • Zapisz to wszystko niewiasto.
  • Mam notować o co się modlę ? – nie bardzo rozumiem po co….
  • Pisz to kartka w kartkę.
  • Zobacz co wyjdzie po miesiącu.
  • Really !? – nadal nie rozumiem.
  • Jadwiga była bardzo bogobojna.
  • Odkryjesz swoje tajemnice.
  • Jak ta, która to pisała o co się modliła.
  •  Zobaczyłem dużą książkę i obok małą.
  • Znowu Jadwiga… Młodo umarła… – Nie można chyba być bliżej Ojca niż jest Piotr. 
  • A ile zrobiła !
  • Dzięki niej uniwersytet powstał.
  •  Zobaczyłem jak bierze do ręki skrzynie z kosztownościami, pieniędzmi …

Dzisiaj pisałam tekst o ulepieniu z gliny człowieka.

- Przestań się bać czegoś, co da ci uwolnienie. 
- Chciałbym powiedzieć przestań się bać człowieku, ale ugryzłem się w język. 
- Przecież jestem człowiekiem ! 
- Nie zostałeś zrodzony. 
- ?! Jak to? Przecież normalnie się urodziłem! 
- ... Pokazał mi jak Ojciec wziął glinę i ulepił… kogoś.
- ....... – spojrzeliśmy na siebie nic nie rozumiejąc. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/06/16/
  • A jak stworzyłeś anioła Ojcze ?
  • A co mi dasz za to ?
  • Wszystko.
  • Wszystko to nic. A może Nowenna ?
  • O rany….
  • Dobrze rozmawiam z ludźmi o Tobie ? – włącza się Piotr.
  • Dobrze.
  • Dobrze cię ulepiłem.

Trwały mistrzostwa świata w piłce nożnej i Piotr całkowicie „zszedł na ziemię”. Oglądałam jakiś mecz razem z nim, ale szybko mnie znudził.

  • Ojcze, kto wygra mundial ? – pytam choć obiecałam sobie, że już nigdy więcej o to nie spytam.
  • Nikomu nie powiem ! – zarzekam się. 
  • Ja też nie.
  • . – buchnęłam śmiechem.

17. 06. 18 r. Warszawa.

Dzisiaj niedziela. Idziemy piechotą rano po prawie pustej Warszawie.

  • Sporo ludzi wyjechało, zobacz – Piotr zwraca mi uwagę.
  • Nie będzie to trwało wiecznie.
  • Dlaczego ?
  • Wkrótce się zarybi.
  • Ciekawe…. – pomyślałam. To kolejny dany sygnał, że liczba ludzi wrośnie. Może przez powroty.

Poszliśmy do kościoła św. Krzyża. Wiele było ludzi. Msza zakończyła się pieśnią do Archanioła Michała, co mnie zaskoczyło, ponieważ w Szczecinie tego nie ma w ogóle. Widząc ten tłum śpiewający naszła mnie pewna refleksja….

  • Zobacz… Tyle się modlą, żeby szatan spadł do piekieł, a tu nic – szepczę do Piotra.
  • Tyle się modli, żeby spadł i równie tyle się modli, żeby wrócił odpowiedział natychmiast Ojciec.

Wyjęłam zeszyt i ostentacyjnie przy wszystkich szybko to zapisałam. Niesamowicie mocne i ważne zdanie.

… równie tyle się modli, żeby wróciłNie chodzi dosłownie o satanistów, których jest tak naprawdę garstka zaledwie ( w porównaniu do całej populacji ludzi). Chodzi o tych wszystkich, którzy poprzez swoje działania, wybory sprzeciwiają się Bogu i Jego odwiecznie ustalonym zasadom.


Wieczorem. Siedzimy przed TV i czekamy na kolejny mecz.

  • Dzisiaj nad ranem Edziu mi powiedział…
  • Załatwiaj wszystko co masz i wracaj do Domu, bo jesteś potrzebny.
  • Ciekawe do czego jesteś potrzebny i co ma do tego Edziu ? – dziwię się.
  • A jak myślisz, kto przez niego przemawiał ?

Piotr znowu zaczął wspominać aniołów przy tronie, którzy nie chcieli iść.

  • Tamci wyglądali niesamowicie ! Byli przepiękni, jak arystokracja ! – ciągle jest pod wrażeniem.
  • Zależy ci, żeby być arystokracją ?
  • Mam to w dupie… 
  • …… – ratunku !  Przewracam oczami… On się nigdy nie nauczy. 
  • I takiej odpowiedzi oczekiwałem.
  • ……. – roześmialiśmy się. Bóg musiał się już przyzwyczaić do perlistych odzywek Piotra.
  • Mam naprawdę notować o co się modlę ? – nie mogłam zrozumieć po co.
  • To jest ważne.
  • Nie rozumiem…
  • Dzisiaj tego nie rozumiesz.
  • Przecież mówię „Ojcze nasz”, „Maryjo”, itd…
  • Nie do kogo, ale o co…
  • Hmm…. Dlaczego Ojciec wybierał na proroków tylko mężczyzn ?
  • Kiepsko piszą.
  • ???!!!
  • Wyobrażasz sobie kobietę w roli dyrektora i mężczyznę, który pisze ?
  • Czyli… Gdyby było u nas odwrotnie ?

Nie wyobrażam sobie. Piotr nie umie pisać, a ja zarządzać jego firmą.



Dopisane 01. 03. 2019 r.

  • Dzięki niej uniwersytet powstał – … Jadwiga wraca jak bumerang…

Kazimierz Wielki powołał Studium Generale (taka nazwa wówczas obowiązywała) 12 maja 1364. Do funkcjonowania uniwersytetu potrzebna była jednak zgoda papieża, a potem biskupa gnieźnieńskiego. Faktyczna działalność Akademii Krakowskiej rozpoczęła się jednak dopiero 3 lata po wydaniu papieskiej bulli. Wykłady prowadzono na trzech wydziałach: sztuk wyzwolonych, medycyny i prawa. Po 6 latach od założenia uczelni w 1370 roku król niespodziewanie umarł, a rozwój uczelni został wstrzymany. Ludwik Węgierski nie był zainteresowany rozwojem Akademii Krakowskiej. Dopiero po 30 latach na mocy zapisu królowej Jadwigi Władysław Jagiełło odnawia uniwersytet. Sama królowa ponadto zapisała uczelni w testamencie swój majątek – Akademia Krakowska staje się rzeczywiście jednym z ważniejszych naukowych uniwersyteckich ośrodków Europy. https://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/1214974,Akademia-Krakowska-–-najstarszy-uniwersytet-w-Polsce

W katedrze wawelskiej ustanowiła królowa Jadwiga kolegium szesnastu psałterzystów oddających cześć Bogu nieustannie dniem i nocą. Na dworze papieskim w Rzymie podjęła starania o odnowienie działalności Akademii Krakowskiej. W 1397 roku uzyskała pozwolenie papieskie na otwarcie wydziału teologicznego na Uniwersytecie Krakowskim. W swoim testamencie zapisała uniwersytetowi ogromne sumy (10 kg złota, osobiste klejnoty), dzięki którym wznowił on swoją działalność w 1400 roku. Odnowiony uniwersytet służy podniesieniu kultury umysłowej w Polsce. Kiedy w latach 80. XX wieku otworzono jej grobowiec, znajdujący się w Katedrze Wawelskiej, stwierdzono, że istotnie klejnoty grobowe wykonane były ze skóry i drewna. http://fara.biecz.pl/?page_id=57 Faktycznie, swoje dobra materialne trzymała w skrzyni; https://www.zsp-nowiny.pl/index.php/nasza-szkola/nasza-patronka

Taka zabawa w detektywa  to cudowna rzecz… Gdy wszystko się sprawdza… 

Stachiewicz, Piotr (1853-1938); Jadwiga przekazująca swoje klejnoty.

Bez względu na to i tak będę przy nim.

Dzisiejszy wpis chciałabym poświęcić jednej tylko sprawie. Pewnemu mailowi, który za zgodą autora tutaj w całości przedstawię. Ponieważ jest długi i zrzut screena w pełni tego nie obejmuje, część jest oryginalna, a część do-kopiowana. W treści nie wprowadzałam żadnych poprawek.

15.16. 18 r. Warszawa.

Dostałam bardzo ciekawego maila.

.. I właśnie w VI’17 roku w moim życiu pojawiło się Boże działanie, prawdziwy Różaniec i modlitwa do Matki Bożej, Chrystusa, Ducha Świętego, Michała Archanioła.

#Wizja:

W początkowej fazie odmawiania mego różańca tj. około 2 tygodnia miałem krótką ale znamienną dla mnie wizję. Widziałem w niej jakąś polanę i walkę Aniołów z Demonami, po środku tej polany stał wbity w trawiaste podłoże bardzo wysoki, drewniany pal, ostro zakończony. Nie byłoby w nim nic dziwnego z wyjątkiem tego, że ów pal dzielił się nie jako na dwie równe części odgrodzone dwoma kolorami. W dolnej części było drewno a od połowy w górę był on rdzawo-metalowy. Osobiście dla mnie to trochę dziwna konstrukcja jak na słup i nigdy wcześniej takiego pala w moim, życiu nie widziałem.

Wracając do opisu samej WIZJI:

– zobaczyłem w niej oprócz znamiennego PALA, trzy Demony, dwa z nich trzymały Anioła a trzeci Demon ugodził go śmiertelnie. Miałem niesamowite wrażenie, że to ja jestem tym Aniołem i to ja tracę życie, tak jakbym coś przegrał. Po tym zdarzeniu widziałem też inne Anioły, które się pojawiły nad trawiastym polem/łące i z powietrza wyłapywały Demon. Nadlatując na nich łapały je rękoma i unosiły je w górę w powietrze a następnie zrzucały je na wcześniej opisany PAL. Demony ginęły na tym PALU. I to był koniec mojej wizji. Poczułem lekki niepokój w mojej głowie, szybko jednak skupiłem moje myśli i dalej odmawiałem, jeszcze bardziej gorliwie różaniec w tym dniu. Modląc się do Michała Archanioła o ochronę.

Jak tylko mogłem z całego serca i sił, rzetelnie pomimo pokus – 3 x dziennie odmawiałem Nowennę, przez jej 54 dni. W tym czasie pożegnałem się z Polską i rodziną, ponieważ zostałem zmuszony do wyjazdu za chlebem na emigrację do UK (Wielka Brytania). Dalej ukończyłem zmawianie różańca już w UK. W tym czasie nie odnotowałem żadnych szczególnie ważnych w moim i tak nie kolorowym życiu zdarzeń, oprócz oczywiście samego wyjazdu do UK i wspomnianej wizji.

#Środowisko: Bardzo spodobało mi się to miejsce w którym zamieszkałem na emigracji w UK, wręcz było to dla mnie magiczne miejsce, ale niestety też i nie pozbawione elementu ciemności. Szczególnie mam tu na myśli kobiety upodabniające się do czarownic, wiedźm i mężczyzn o podobnych upodobaniach oraz dziwne, zabobonne obrzędy, które występowały tam w tym mieście tj. – Hastings w UK. [patrz załącznik: witches.jpg].

Mimo tego poznałem w tej bajkowej miejscowości innych katolików, chrześcijan, także moich rodaków ale też i anglików. Uczęszczałem do kościoła [patrz załącznik: church.jpg]. i modliłem się charyzmatycznie z moją nauczycielką j. Angielskiego, która to jest dla mnie Bożym darem a także mocno pobożną kobietą. Dodam, że w trakcie naszych spotkań także jej wspomniałem o mojej różańcowej wizji.

#Objawienia prawdy z WIZJI NOWENNY: W dniu 17 IX’17 roku, zaraz po mszy i po poświęceniu mego nowego krucyfiksa, który otrzymałem od wspomnianej nauczycielki j. angielskiego oraz po otrzymaniu niezbędnych wskazówek od bliskich znajomych chrześcijan bezpośrednio po mszy odprawionej w katolickim kościele – ruszyłem z uśmiechem na twarzy i z Bogiem w sercu na wydawać by się miało wspaniałą krajoznawczą wycieczkę, bliską z naturą i pięknymi widokami. Wszedłem na pierwsze pobliskie wzniesienie z klifem i ku moim oczom ukazał się niesamowity obraz [patrz załącznik: pillar.jpg].

Nie wierzyłem w to co widzę, szybko zadzwoniłem do przyjaciela z Polski i powiedziałem mu, że widzę właśnie teraz PAL z mojej wizji, jedyna różnica jaka była to miał on na samym szczycie metalowy kosz na węgla do rozpalania ognia, służył on jako pochodnia i nie był ostro zakończony jak w mojej wizji. To właśnie on mnie namówił aby do Was napisać i się poradzić.

#Wypełnienie WIZJI: Wycieczka była przepiękna, po opanowaniu emocji i chwili rozmowy z przyjacielem ruszyłem dalej w nieznane i cieszyłem się przyrodą, robiąc zdjęcia i filmy jednak powrót okazał się tragiczny dla mnie w skutkach i do dnia dzisiejszego zastanawiam się co wtedy się stało nie tak jak powinno? Spotkałem na drodze kobietę ubraną na czarno z czarny wilczurem a następnie, w tym dniu straciłem zdrowie w wyniku poważnego upadku i zostałem zmuszony to szybszego niż planowałem powrotu do Polski z UK. Gdy uległem wypadkowi, nie została mi udzielona prawidłowo pomoc angielskim szpitalu i teraz będąc w Polsce będę miał poważną operację. Gdyby mi udzielono pomocy w ciągu 2 tygodni od wypadku to teraz prawdopodobnie byłbym w pełni zdrowym człowiekiem. Od tej pory coś się stało coś się zmieniło i życie stało się bez celowe, pomimo moje wiary w Boga i w Jego miłość i miłosierdzie.

#Pytanie do Was: Czy to co było w mojej wizji, ten czas, miejsce i to, że odmawiałem Nowennę Pompejańską w jakiś sposób lub przyczynę mogą się wiązać z naszą przyszłością. Czy Wasze wizje też mają w sobie taki PAL [patrz załącznik: pillar.jpg]? Czy według Was istnieją Szare Anioły, czy mieliście z nimi kontakt?



Czytając, już pierwsze zdania uzmysłowiły mi, że mam przed sobą coś nietypowego i bardzo ciekawego. Chciałam jak najszybciej przekazać to Piotrowi. Gdy wieczorem pojawił się w domu… zmęczony oczywiście, zjadł najpierw obiad, rozłożył się na kanapie i zastygł w bezruchu. Pogadaliśmy trochę, ale za nic nie chciał wdawać się w głębszą dyskusję. Prawie już zrezygnowałam myśląc, że spróbuję jutro…

  • Ojciec mówi mi teraz…
  • Przeczytaj Małemu wizję.
  •  Oho, to dla Ojca jest ważne ! – pomyślałam i się zdziwiłam.

Po raz pierwszy zdarzyło się, że to sam Ojciec nakazał pochylić się nad czyjąś historią. Czytam więc na głos i powoli cały mail… i teraz słysząc w uszach co czytam, odbieram go całkiem inaczej. Na koniec wiem już o co chodzi. 

  • Próba. Ojcze, to próba – mówię.
  • Próba to dobry początek.
  • Pan Bóg go próbie poddał…

Kiwam głową widząc cały obraz opisanej sytuacji. A Piotr, ponieważ słyszy, robi w tej chwili wyłącznie za pośrednika, za tubę przekazującą słowa Ojca.

  • Jeśli będzie wytrwały, zwycięży.
  • Operacja będzie błahostką.
  • Co zrobić, żeby był jeszcze silniejszy w swoim postanowieniu ?
  • Poddać go próbie – Piotr powtarza.
  • Im trudniejsza próba tym
  • Hmm…. Gdyby tylko odmawiał nowennę i nic by się nie wydarzyło, to byłoby to bez większej nauki.
  • Pan Bóg ma plan wobec niego.
  • Wiara to jedno, a doświadczenie sprawia, że wiara staje się silniejsza.
  • Zapytaj go, czy Mnie kocha ?
  • Gdy Mnie kocha, osobiście będę go operował.
  • Ale chcę Jego szczerości. A wtedy… zoperuję jak Małego.

Muszę przyznać, że byłam pod wrażeniem.  Mogę zaryzykować stwierdzenie, że ten człowiek ewidentnie został przez Ojca wybrany.

  • Zazdrosny jesteś ? – pytam Piotra.
  • Nieeee – … to „nie” przeciąga w nieskończoność.
  • To Twój człowiek Ojcze ? – pytam.
  • Ten aniołek ma…
  • …….. zobaczyłem biały kręgosłup.
  • Czyli ta próba musi ukształtować i wzmocnić mu „kręgosłup” ? Jego wiarę ?
  • A po co ma się próbę ?
  • Żeby jak będzie występ wszystko się poukładało.
  • Jeśli nie zwątpi, będę wiedział, że nie zwątpi.
  • Jeśli zwątpi, będę wiedział, że zwątpi.
  • Ale bez względu na to i tak będę przy nim.
  • Wierzę w niego, więc niech on uwierzy we Mnie.
  • Kiedy spotka tego kogo spotkał, musi wiedzieć co ma czynić.
  • A nie upadać.

Zapisałam skrzętnie wszystko i przekazałam.



Dopisane 27. 02. 2019 r.

Oczywiście historii tej jest ciąg dalszy. Niedawno ponownie dostałam maila.

Kilkanaście dni przed otrzymaniem pierwszego maila mieliśmy ciekawą dyskusję;

- Dlaczego ci co najbardziej wierzą, najbardziej są testowani ? 
- A skąd wiesz, że wierzysz ? ???!!! – pytanie mnie zaskoczyło. 
- Jak pijesz tę kawę to wydaje ci się, że wierzysz. 
– …. niesamowite. I jakie to prawdziwe ! Jak łatwo mówić „wierzę”, kiedy wszystko jest ok. Kiedy się jest zdrowym, szczęśliwym, spokojnym, ma się pieniądze na „przysłowiową kawę”, kiedy słońce świeci, kiedy kochamy lub jesteśmy kochani… Jak łatwo mówić wierzę… Człowiek do końca siebie nie zna, dopóki nie zostanie przygwożdżony do ściany. Wtedy widzi się nagiego. 
- Wiesz kiedy kręgosłup twardnieje ? – …. kształtuje się. 
- Zwycięstwa ? Najbardziej uczą przegrane… 
- Przegrana po stokroć uczy bardziej. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/02/13/przegrana-po-stokroc-uczy-bardziej/

Te maile, ta historia potwierdza tylko tyle i aż tyle, że słowa Ojca to nie teoria, ale fakty. To się dzieje. Każdego niemal dnia doświadczamy próby, jedni w ten, czy inny sposób. Zadajemy sobie pytania… A dlaczego akurat my? A dlaczego tak… A skąd wiesz, że wierzysz ? …. To jest odpowiedź na wszystko.


W mailu pada określenie „szary anioł”. „Czy według Was istnieją Szare Anioły, czy mieliście z nimi kontakt?”. Jeszcze jeden fragment z innego maila;

Niedawno w weekend, będąc pod wpływem alkoholu, po wypiciu kilku piw ze znajomym, szedłem sobie wieczorem po mojej okolicy gdy nagle zobaczyłem siedzącego na ławce człowieka. Spożywał on piwo i miał bardzo zasmuconą minę. Dosiadłem się do niego pomimo jego wielkiej niechęci do mnie i dezaprobaty dla mojego sąsiedztwa. Z początku był nie gościnny i nawet mnie odpędzał. Ja jednak się nie poddawałem i czułem, że muszę tu zostać, posiedzieć, porozmawiać z nim. Wypytywałem go o różne sprawy, aż w końcu stwierdził, że jest bezrobotny i ma problemy z matką. Miałem wtedy papierosa w dłoni. I stało się coś dziwnego dla mnie, bardzo niepokojącego z jednej strony. Właśnie tym samym chodnikiem przechodził inny mężczyzna, potężnej postury, wielki chłopak ubrany w białą koszulę. Zawołałem go i poprosiłem o ognień. Zastanawiające jest to, że zawsze dbałem o zdrowie i z zasady nie palę papierosów, nie lubię ich ale to się zmienia od kilku tygodni u mnie.

Ten wielki chłopak nagle podszedł do mnie i ku mojemu zdziwieniu klęknął przede mną. Następnie podał mi zapaloną zapalniczkę, po tym wstał i z uśmiechem się oddalił od nas. Mój współ-ławkowicz, popatrzył na mnie i w jednej chwili zrobił się bardzo dla mnie życzliwy, chciał abym dłużej z nim został i porozmawiał, wręcz nalegał. Poczułem, że muszę już iść i że to tak jakby czas jego rozmowy ze mną już minął. Wtedy wstałem a i on wstał też razem ze mną. Szedł jeszcze przez jakąś chwilę za mną i mnie zagadywał, wtedy odwróciłem się do niego i zakazałem mu iść za mną. Powiedziałem mu, że musi wrócić do kościoła, musi iść na niedzielną mszę i się modlić za siebie i matkę. Zaakceptował to i już nie szedł dalej za mną – czy tak uczynił jak mu powiedziałem tego nie wiem ale zauważyłem, że już nie miał tego smutku w oczach, że to było mu potrzebne.

Pytałem się Was wcześniej w poprzednim emailu czy coś mówi Wam słowo Szary Anioł, bo kiedy wstawałem i już odchodziłem od mojego kompana z ławki, spytał mnie kim ja jestem, co tu robię a ja mu bezwiednie, bez namysłu i z powagą odparłem, że jestem takim Szarym Aniołem. Sam nie wiem co to oznacza i czy coś ważnego oznacza ale czemu to powiedziałem – czy to było nawiązanie do mojej WIZJI z Nowenny Pompejańskiej, kiedy to czułem w niej jak jestem Aniołem zabijanym przez trzy Demony. Ale tamten Anioł był od Boga i nie jakimś tam Szarym Aniołem. Jak mam to rozumieć?

  • Oni będę chcieli się wyrwać z piekieł ? – pytam. 
  • Raczej z nicości.

Co znaczy szary anioł… Anioł, który nie jest ani biały, ani czarny… Ani dobry, ani zły… Ani z Nieba, ani z piekła… Odpowiedź…

-Miałem dzisiaj dziwną wizję. Byliśmy w urzędzie, płaciłem za coś zaliczką jakiemuś facetowi. Wyszliśmy, ale coś mnie tknęło. Wróciłem i poprosiłem o pokwitowanie za tą zaliczkę. Facet nie chciał mi najpierw dać, a potem narysował na kartce jakieś symbole. Mówię, że to nie jest pokwitowanie, to wtedy narysował mi symbol PSI i wyszedł. Patrzę na to i dziwię się co to jest. Idę za nim, aby dał mi normalne pokwitowanie, a nie jakieś bazgroły. W drugim pokoju nie ma tego faceta, za to stoi jakaś kobieta i mówi… Dam panu właściwy kwitek. Wtedy poczułem, że ten facet potrzebuje pomocy. Odsunąłem kobietę i zacząłem go szukać. Widzę, że za jego biurkiem znajduje się wejście do podziemi.Zajrzałem, a tam jakby otchłań. Wpadam w dziurę i w czasie lotu zaczęły rosnąć mi skrzydła. Leciałem tak szybko, że tego faceta dogoniłem. On też ciągle spadał na dół, więc chwyciłem go za kark i wyciągnąłem na wierzch. Zrozumiałem, że on chciał tymi symbolami zwrócić na siebie moją uwagę. On miał skrzydła popielate, był bezradny, a ja jak kolos, miałem ogromne białe skrzydła… Dziwne to było… 
- Homiel? Co to ma znaczyć? 
- Wielu jest takich tutaj. Wiedzą, że jesteś. Nawet ci z dołu będą chcieli się wyrwać, musisz uważać. 
- On chciał zwrócić uwagę? 
- Wielu będzie chciało zwrócić uwagę. 
 http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/07/08/

Anioł szary, anioł popielaty… Anioł, który walczy o powrót do Domu. Ojciec dał mu wielką szansę i mam nadzieję, że nigdy jej nie zmarnuje, bo nic nie jest przesądzone. Wierzę w niego, więc niech on uwierzy we Mnie. Niech znajdzie w sobie siłę… 

Ten dziennik czyta co najmniej kilka osób, które zostały poddane trudnej próbie. Te słowa są skierowane również do nich… Chciałabym, żeby pamiętali, że niezależnie od wszystkiego…

  • Jeśli zwątpi będę wiedział, że zwątpi.
  • Ale bez względu na to i tak będę przy nim.

Chciałabym podziękować bohaterowi tej historii za to, że przełamał się, aby do nas napisać. Dzięki niemu jeszcze raz mogliśmy zobaczyć jak Wszechmądry jest Ojciec. I że Jest !!!!!!

Dziękuję wszystkim, ponieważ wasze doświadczenia dają na to namacalne dowody.

Jesteś kopią Mnie.

13. 06. 18 r. Warszawa.

Dawno tego nie było…

  • Czuję, że w NIP coś się dzieje, na pewno! Czuję to po głowie.
  • Świetnie to czujesz, diabeł bije na oślep.
  • Taaak ? To może dlatego moi ludzie mają same teraz problemy, sypią się im samochody, maszyny, wszyscy chorują, a jeden miał atak gacka !

Który objawił się nocnym budzeniem i duszeniem. Czasami zastanawiam się, czy gdyby nie Piotr ten człowiek wiedziałby w ogóle co to znaczy diabeł ? Czy bycie w pobliżu Piotra jest dla innych bezpieczne ?

  • Hmm… Były dwie niebezpieczne sytuacje z tobą. Do trzech razy sztuka ? Będzie trzecia próba ?
  • Przekujemy znak diabła V w znak Viktorii … 

Piotr się zamyślił…

  • Jak skończę z remontem, to trzeba uregulować wszystkie notarialne sprawy z domem.
  • I tak zostaniesz z niczym.
  • Ale nie martw się. Twoje kobiety ubierzemy ładnie i zabezpieczymy.
  • A mnie co czeka ? – Piotr zaciekawiony. 
  • Ciebie czeka Ja.
  • Jeśli ty jesteś kim jesteś, to kim jesteś ?
  • ……. – pogubiliśmy się. Powtarzałam to zdanie w głowie z trzy razy, aby zrozumieć.
  • Jesteś kopią Mnie.
  • Więc zrobisz to, co Ja bym zrobił.
  • Ale mocne słowa… – szepcze do mnie.
  • A Ola ?
  • Ostatecznie to auto dowiezie ją do Mnie.
  • Nie może gdzie indziej trafić.
- Szliśmy razem z małym chłopcem, blondynkiem, po ubitej drodze, ja trzymałem go za rękę z jednej strony, a ty z drugiej strony. W prawym ręku trzymam wiaderko, a w nim cały swój dobytek i dokumenty. Przed nami widzę stojącą wywrotkę, pełną śmieci, wielka góra śmieci na wozie była po tysiąc więcej warta niż to, co mam w wiaderku. Podeszliśmy do auta, które było włączone, przerzuciłem z wiaderka wszystko na pakę, wrzuciłem też tam ciebie, potem chciałem rzucić też chłopca, ale nie mogłem. Nie mogłem oderwać go od ziemi, a ponieważ do auta wsiadał właśnie kierowca (w niebieskiej koszuli)… to go zostawiłem. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/03/09/ojciec-silny-przybiera-rozne-postacie/
  • Przyciąganie wzajemne jest zbyt mocne.
  • Tam jest pieczęć Moja, więc muszę odebrać swoje pismo.
  • Zawsze miałam taką pieczęć ? – pytam przez łzy.
  • O statystykę ci chodzi ?

Wieczorem.

  • Miałem wizję. Widziałem ścieżkę wybrukowaną jak w starożytnym Rzymie, prowadziła do tronu. Widziałem setki ludzi w białych kitlach idących do tronu.
  • ……… – skojarzyło mi się to z książką Sigmunda.
  • Machnąłem skrzydłami i sobie poleciałem nad rzekę. Wolałem być sam. Usiadłem nad rzeką, ale raptem dosiadł się do mnie Ojciec.
  • Co tak siedzisz Mały ?… pyta.
  • A tak sobie…
  • Posiedzę z tobą.
  • Ale ludzie czekają.
  • Niech poczekają.
  • ……. – Piotr zamilkł i wzruszył się.
  • Piękna wizja – powiedziałam.
  • A teraz przyznaj się. Powiedz, co twoja dusza chciała ?
  • Eeee… Chciała, żebyś był tylko ze mną.
  • Nie możesz Ojca zawłaszczyć tylko dla siebie.


14. 06. 18 r. Warszawa.

  • Pamiętasz jak Ojciec powiedział, że przywróci mi imię moje ? Kiedy to się stanie ?
  • Naprawdę szybko, czas nadchodzi.
  • Wiesz co znaczy według Nieba „szybko”… Jestem ostrożna z datami – pouczam Piotra. Lepiej nie nastawiać się na żadne daty.
  • Ty też jesteś uczona.
  • A potem co dalej ? – Piotr.
  • Będziemy zamykać teatrzyk.
  • Ten teatrzyk to życie Piotra ?
  • A Ja tak cię wysoko cenię …
  • Czyli nie życie Piotra… – pomyślałam.
  • Jeśli chcesz czasowniki wiedzy…
  • Jeśli stanie się niemiłosiernie bezpiecznie wiedz, że to jest ten czas.
  • I zobaczą to czego nie widzieli.
  • I poczują to, czego nie czuli.
  • Lecz niewielu to zrozumie.
  • …….. – spojrzeliśmy na siebie uważnie.
  • Trzeba gacki niszczyć – Piotr.
  • Trzeba mentalność ludzi zmienić.
  • Kiedy diabły przestaną atakować ?
  • Do kiedy istnieje zło.
  • ……..
  • Masz niewyobrażalne możliwości.
  • Jak to możliwe w ogóle ? – Piotr sam się dziwi.
  • Po prostu śpisz, więc nie wiesz.
  • Myślisz, że każdy może wypędzać wymieniając ich z imienia ?


Dopisane 25. 02. 2019 r.

  • Będziemy zamykać teatrzyk.
  • Jeśli chcesz czasowniki wiedzy…
  • Jeśli stanie się niemiłosiernie bezpiecznie wiedz, że to jest ten czas.
  • I zobaczą to, czego nie widzieli.
  • I poczują to, czego nie czuli.
  • Lecz niewielu to zrozumie.

Czego dotyczą te słowa ? Nasz świat nazwany kiedyś przez Ojca animacją, dość często jest porównywany do teatru, w którym ludzie odgrywają swoją rolę, a reżyserem jest Bóg.

- W jednej sekundzie moglibyśmy ten świat zamknąć, ale to jest… teatr… doświadczeń. 
- Ten świat jest animacją, jest jak boczne pole do ćwiczeń, do uczenia się. 
- Tamten jest realny, ten stworzony. 
- Ukrzyżowanie jest dla tego świata, ma pomóc w uczeniu się. 
 http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/06/17/228/

Niewątpliwie Ojciec mówi o końcu świata, jaki znamy i paruzji, na którą czekamy. Kiedy to będzie ? Bardzo ciekawa wskazówka; Jeśli stanie się niemiłosiernie bezpiecznie wiedz, że to jest ten czas.

Daty powtórnego przyjścia Jezusa i zamykania „teatrzyku” oczywiście nigdy Ojciec nie zdradzi. Wydaje się jednak jasnym, iż mocno nas to zaskoczy. Co zgadzałoby się ze słowami ewangelicznymi ;

Dzień Pański przyjdzie tak, jak złodziej w nocy. Kiedy bowiem będą mówić: «pokój i bezpieczeństwo» – tak niespodziewanie przyjdzie na nich zagłada, jak bóle na brzemienną, i nie ujdą… Ale wy, bracia, nie jesteście w ciemnościach, aby ów dzień miał was zaskoczyć jak złodziej… czuwajmy i bądźmy trzeźwi… odziani w pancerz wiary i miłości oraz hełm nadziei zbawienia… Uważajcie, aby nikt nie odpłacał złem za złe, zawsze usiłujcie czynić dobrze sobie nawzajem i wobec wszystkich. Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie. W każdym położeniu dziękujcie… Ducha nie gaście… Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła (Tes 5,2-4.6.15-19.22).

Ponieważ słowa Ojca mają również wymiar czysto symboliczny, spokój i bezpieczeństwo nie musi oznaczać dosłownie, że dotyczy to czasu bez wojen i konfliktów. Może to równie dobrze oznaczać, że ludzie poczują się pewni, iż Boga po prostu nie ma. Zaczną żyć jak chcą. Poczują się bezpiecznie, bo bezkarnie. Obserwując dzisiejszy świat myślę, że to się już dzieje. Musimy pamiętać, że….. 

2 P 3/9 Nie zwleka Pan z wypełnieniem obietnicy – bo niektórzy są przekonani, że Pan zwleka – ale On jest cierpliwy w stosunku do was.

Pytam się dzisiaj Ojca co to znaczy…

  • Kiedy nikt nie będzie się spodziewał i będzie fajnie.

Kiedy jesteście pewni, to będzie inaczej.

11. 06. 18 r. Warszawa.

Piotr zaczął wspominać prezenty od Boga, a zwłaszcza szczygła.

Jesteśmy u Krysi przygotowując się na święta. Ja siedzę w kuchni, Piotr siedzi w salonie i rozbawia towarzystwo, które na chwilę nawiedziło ten dom. W pewnym momencie przychodzi do kuchni… 
-Zobacz co mam. Ptak uderzył w szybę i teraz ledwo żyje. Nie ruszał się. Wziąłem go do ręki, pochuchałem i żyje – podstawia mi pod nos złączone dłonie, w których ledwo, ledwo widać łepek małego ptaszka. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/12/13/uzbroje-cie-w-siebie/
  • Piękne prezenty robisz Ojcze… Umiesz to robić Ojcze…
  • Inne rzeczy też umiem, ale tego jeszcze nie wiesz.
  • A mogę poznać te inne ?
  • Jak będziesz chciał to czemu nie, ale sam wiesz, że ci się nie chce.
  • Bo słaby jest… – pomyślałam. Nie ma siły się modlić.
  • Twoje serce jest w niezłej kondycji.
  • A żyły ?
  • Utrapienia w tym nie widzę.
  • Czy długo będę żył ?
  • Wiecznie.
  • Czy będę żył długo tutaj ? – doprecyzował.
  • Chcesz powiedzieć, czy długo będziesz tu przebywał ?
  • No właśnie.
  • Nie powiem ci, nie kombinuj.
  • Chcesz ich zostawić ? Wielu chętnych nie było, a widziałeś.
  • Kiedy przyjdzie pora to odejdziesz, ale to jeszcze nie teraz.
  • …….
  • Ojciec pokazał mi gacki w kuli zamknięte, przeklinają…
  • Zabierzcie te kurwę ! To nierówna walka, nieuczciwa !
  • !!!…… – zwykle nie roztrząsam tego co mówi gacek, bo jego chlebem powszednim jest czyste kłamstwo, ale coś mnie zastanowiło…

Jak to nieuczciwa? To oni nie wiedzieli, że Piotr będzie ? Że Bóg pośle kogoś takiego na ziemię ? Gdyby wiedzieli, czy byliby tacy zaskoczeni ? I czy mówiliby to nierówna walka ? 

  • Widzisz to ?
  • Chcesz wracać, czy zostajesz ?
  • Ojcze, niech Twoja wola się dzieje, nie moja.
  • Kawy wam nie zabrałem jeszcze.
  • Jak cię wezmę teraz, zabijesz po drodze wielu ludzi.
  • Tej rany nie da się zaszyć. Po Edziu umiejętnie ją zacerowałeś.

To prawda. Śmierć Edzia nie spowodowała w rodzinie większego spustoszenia. Może dlatego, że Piotr często z nim rozmawia i przekazuje rodzinie o czym rozmawia. Poza tym sama Krysia czuje jego obecność. Jednak gdyby to Piotra zabrakło ta realna nić łącząca ziemię z Niebem zostałaby przerwana. Poza tym… Piotr scala całą rodzinę.

  • Rana po tobie będzie jak otwarcie brzucha.
  • To jakie wyjście widzisz Ojcze ?
  • W czasie przyjdzie rozwiązanie.
  • ……. – spisywałam szybko i cieszyłam się, że mam nowy materiał.
  • Czy nasza Agata Christie zadowolona ?
  • Znowu czyta moje myśli ! – pomyślałam i zapłakałam z radości i wzruszenia.
  • Dodajesz soli i pieprzu do pisania, lepiej się czyta.
  • Nauczyłeś mnie tego Ojcze.
  • …….
  • W piekle rozwieszone są twoje zdjęcia z podobizną i nagroda mówi Ojciec do Piotra.
  • Zobaczyłem taki plakat jaki na westernach pokazują.

  • Grube miliony za twoją głowę.
  • Twoja też tam jest – zwraca się do mnie.
  • A nagrodę wypłaca Belzebub.
  • Muchy ! – prawie krzyknęłam przypominając sobie, jak często mamy z nimi do czynienia w dziwnych sytuacjach. Nawet wtedy, gdy panuje głęboka zima.
  • Pani i Pani Smith – Ojciec się roześmiał. Nawiązał do znanego filmu, który wczoraj oglądaliśmy.
  • Trochę żartu na początek tygodnia się przyda.
  • …….
  • Dlaczego to nierówna walka, Ojcze ? Wskazuje, że zesłanie anioła na ziemię według nich nie jest uczciwie. Nie wiedzieli o tym, że będzie ?… – zawahałam się.
  • Czy to znaczy, że piekło nie wie wszystkiego ?
  • Oni mają swoje manuskrypty, a My swoje księgi.
  • Hmm….
  • Ojcze, chcę u Ciebie schody myć, niż tam być księciem – Piotr się włącza.
  • Masz to załatwione, żebyś nie był zdziwiony – Ojciec się roześmiał, ale nam do śmiechu jakoś nie było.

Codziennie  z gackiem mamy do czynienia. I świadomość, że się jest na ich celowniku wcale nie ułatwia nam życia. Gdyby nie obecność Ojca myślę, że nie dalibyśmy rady.


12. 06. 18 r. Warszawa.

Siedzimy na kawie kompletnie zamyśleni. Dzisiaj mam pustkę w głowie co do pytań. Zdaję się na Ojca…

  • Kończy się twoja sjesta.
  • Sjesta ?
  • Twoja powtarzalność.
  • Będzie miał więcej pracy ? – pytam.
  • Już ci mówiłem, jak długo ma z tą teczką chodzić ?
  • Co sądzisz Ojcze o tym, że jest takie coś jak „książka skarg i zażaleń” ? – Piotr żartuje.
  • Możesz pisać, będę czytał i może się odniosę.
  • …….
  • To nie będziemy chodzić już na kawę ? – pytam. 
  • Co sądzisz o tym, że będziesz siedziała przy stoliku sama…
  • Jak to ! – słabo mi się zrobiło.
  • Niech dokończę… I do twojego ktoś się przysiądzie stolika ? Porozmawiacie sobie…?
  • ?!
  • Musisz wiedzieć, że będziesz czuła z kim rozmawiasz.
  • ?!
  • Pamiętasz burzę z zębem ?
24. 03. 10 r.  Warszawa. Muszę to opisać od początku, ponieważ wszystko ma znaczenie.…. http://osaczenie.pl/wp/2016/04/06/plaszcz-smierci/. 
  • Kiedy obudziło się zło i był pełen atak na Małego ?
  • Daliśmy radę i razem działaliśmy.
  • Klucz by się złamał i drzwi by się nie otworzyły.
  • Hmm… Jakie drzwi ? Jaki klucz ? – pytam zdziwiona.
  • To zadanie dla ciebie.
  • Znowu ? – pomyślałam.
  • To będzie takie samo spotkanie jak tu teraz ? W kawiarni ? – pytam.
  • Na przykład.
  • Tylko nie wypatruj oczami, on cię wypatrzy.
  • Będę płakać.
  • To znaczy, że będziemy razem płakać.
  • ……. – no i się wzruszyłam.
  • Czuję, że teraz Maryja mnie przejmie – Piotr zapatrzył się w dal.
  • Gdy Ją widziałem to miała przepiękne oczy, podziwiałem Jej oczy, niesamowicie niebieskie, błyszczące…
  • A jakie oczy ma Chrystus ? – pytam szybko.
  • Jak spojrzysz to będziesz wiedzieć. Zawsze tego chciałaś.
  • Hmm… – to prawda. Żałowałam, że na zdjęciu ma zamknięte oczy.
  • Jeśli podopieczna prosi, to tak się stanie.
  • On też się cieszy na tą chwilę.
  • ???!!! – czyli to dopiero będzie… !
  • Nie ma daty kiedy, ale to się zdarzy.
  • Niespodziewanie. Ale powinniście się przyzwyczaić, że niespodziewanie.
  • Kiedy jesteście pewni, to będzie inaczej.
  • ……. – … to prawda kolejna. Już się o tym przekonałam.


Dopisane 23. 02. 2019 r.

  • Oni mają swoje manuskrypty, a My swoje księgi.

Manuskrypt – księga napisana ręcznie. Czy diabeł zna przyszłość człowieka ? Wygląda na to, że nie. Może jednak ją przewidywać w dość prosty sposób. Jeśli, dajmy na to, będzie nakłaniał człowieka do alkoholizmu to już mu zaplanował życie. Człowiek zniewolony, który dodatkowo wyraził na to zgodę, stoczy się na samo dno. Łatwo to przewidzieć.


  • Jeśli podopieczna prosi, to tak się stanie… jeszcze się nie stało.

  • Klucz by się złamał i drzwi by się nie otworzyłydostałam od Ojca nowe zadanie. Mam ponownie zgłębić „Apokalipsę”.

Dzisiaj mogę jedynie powiedzieć, że słowa dotyczą tego fragmentu; 20; 1 Potem ujrzałem anioła, zstępującego z nieba, który miał klucz od Czeluści i wielki łańcuch w ręce. 2 I pochwycił Smoka, Węża starodawnego, którym jest diabeł i szatan, i związał go na tysiąc lat. 3 I wtrącił go do Czeluści, i zamknął, i pieczęć nad nim położył, by już nie zwodził narodów, aż tysiąc lat się dopełni. A potem ma być na krótki czas uwolniony.

Biblijna Apokalipsa to nie jakieś konkretne jedno zdarzenie, ale proces trwający wiele lat. Niewielu zdaje sobie sprawę, że jesteśmy w trakcie tego procesu, a apogeum nadchodzi. Zwiastuny już widać. Bardzo ciekawa rzecz wydarzyła się kilka lat temu w Izraelu.

Nie tacy nosili pasy, a teraz są smętni na dole.

06. 06. 18 r. Warszawa.

Dzisiaj pomyślałam, że chyba staję się „moherowym beretem”. Nie potrafię z ludźmi rozmawiać o Bogu na spokojnie. Chciałabym krzyczeć na głos, że jest i kiedy wśród ludzi słyszę, że Boga nie ma… to dostaję „białej gorączki”. Opowiadam o tym Piotrowi, gdy nagle …

  • Patience … Dziwne … Zobaczyłam teraz w głowie swoją kartkę z komputera …

  • Taaak ? – Piotr zaskoczony.
  • No taaak – byłam zdziwiona. I teraz w sekundę zrozumiałam w jaki sposób Piotr widzi.
  • Wiesz co usłyszałem ?
  • Pan Bóg szykuje cię na rozmowy.
  • Ty Mnie zrozumiesz.
  • Najłatwiejsze zostawiłem Sobie na koniec.
  • …. ????!!!! …


07. 06. 18 r. Warszawa.

Bolała mnie głowa, a byliśmy umówieni. Doszłam na miejsce lekko się kiwając. Ucieszyłam się, że Piotr był w dobrej formie mimo nieprzespanej nocy. Liczyłam, że mi teraz pomoże.

  • Ciekawe… Homiel mi pokazał, że jak wciskam w ciebie energię, to ona tylko przelatuje przez ciebie i ucieka.
  • Zrób kostkę i zostaw. Ona zrobi swoje …, głąbie.
  • Głąbie ?! – Piotr zdziwiony, a ja się śmieję na głos. Nie odważyłabym się na „głąba”, ale aniołowi wolno wszystko.
  • Zrobię taką kostkę z mamą – … choruje ostatnio.
  • To już ciebie nie będę nazywał głąbem.
  • Musisz tą kostkę zakotwiczyć.
  • Ale jak to zrobić ?
  • Nauczysz się.
  • Dużo muszę się jeszcze uczyć ?
  • Jeszcze nic nie umiesz …, głąbie.
  • Uważasz, że niemądry jestem ? Głąbem jestem ? – Piotr jeszcze spokojny.
  • Do filozofów nie należysz.
  • Homiel, bądź bardziej sprawiedliwy – wtrącam się ze śmiechem.

Nadzwyczajne, ale mija 5 minut i ból głowy też mija. To niesamowite. Piotr jest coraz lepszy.

  • Głupiego nie ruszy.
  • Co ja Ci takiego zrobiłem ?! – Piotr już się wkurzył.
  • Za tą odzywkę.
  • ……. – Piotr myślał i myślał..
  • Aaaa ! Pokazał mi faceta z auta. Jak jechałem do ciebie, zajechał mi drogę młody facet. Nazwałem go „ty chu…u” !
  • Nazwałeś go … A może to przyjaciel ?
  • … Teraz mi pokazał, że za tym chłopakiem w aucie siedział jego anioł stróż … Jak krzyknąłem, to zrobił minę ostrą i wysłał raport do Góry o moim zachowaniu …
  • … Potem zobaczyłem oczy Ojca, który spojrzał na mnie z Góry. W Jego oczach było tyle dezaprobaty … Był mną zdegustowany … – Piotr mówił patrząc na mnie, ale jakby mnie nie widział. Widział coś innego … Widział Niebo …

Zapatrzyłam się na ten widok. Już się nie śmiałam, bo widziałam w oczach Piotra to, co on widział … To była piękna chwila …

  • Słuchaj ! Nosisz ten pas, ale w każdej chwili mogę go ci zabrać.
  • Nie po to, by zabrać .
  • Ale, aby ci przyłożyć.
  • … ???!!! …
  • Nie tacy nosili pasy, a teraz są smętni na dole.
  • … ???!!!  …. – … upadłe anioły ? Ojciec im zabrał pasy i strącił do piekła ?
Nie wiedziałam w pierwszej chwili o czym on mówi, a mówił o wizji. Kilka miesięcy temu zobaczył siebie wiszącego w powietrzu z rozpostartymi ramiona, jakby gdzieś w kosmosie, przestrzeni kosmicznej. Miał na sobie jasną szatę i szeroki pas. Biały pas z wytłoczonymi białymi napisami. Po środku widniało napisane wyraźnie jedno imię, na prawo od niego inne, na lewo jeszcze inne. Cały pas miał wytłoczone różne imiona. To centralne było najbardziej wyraźne i sprawiało wrażenie, że było najbardziej ważne. Przypominał mi pas góralski – próbował mi wytłumaczyć wtedy Piotr. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/03/08/4216/

  • No to przepraszam.
  • Kogo przepraszasz ?
  • Tego człowieka.
  • A Ojca ! – wtrącam się szybko.
  • I Ciebie Ojcze.
  • Kogo w pierwszej kolejności przepraszasz ?
  • …….. – zrobił wielkie, zmęczone oczy, w których czaiła się panika, nie chciał zrobić kolejnego błędu. Na wszelki wypadek spuściłam wzrok, bo bałam się, że zaraz wybuchnę śmiechem. Piotr w takich sytuacjach swoim zachowaniem jest bardzo komiczny.
  • Tego człowieka, a potem Ciebie.
  • A nie równolegle ?
  • Ups, a jednak błąd … – pomyślałam.
  • I myślisz, że jesteś taki ważny, bo dużo wczoraj zrobiłeś ? – … wczoraj miał mocne egzorcyzmy.
  • A dzisiaj wszystko to zmazałeś.
  • Przepraszam.
  • Panuj nad swoimi nerwami.
  • Wiśta wio łatwo powiedzieć …, pomyślałem i zobaczyłem oczy Ojca. Znowu był mną zdegustowany. Musiał usłyszeć moje myśli.
  • …….. – nie dałam rady, wybuchłam w końcu śmiechem. 
  • Czy mógłbyś nie słuchać moich myśli ?
  • Niestety słyszę.
  • Ale mam baczenie na ciebie jak niesprawnego na umyśle, bo gdybym cię traktował poważnie, to bym się załamał.
  • Uważam się za żywe srebro – Piotr brnie dalej.
  • Ty to masz mniemanie o sobie… 
  • …. Dajesz tyle emocji, jak cię tu nie kochać – wtrącam się. 
  • Pewnie nie raz Ojcu gula skacze, tak jest na mnie wściekły.
  • Ojcze ? Gula Ci czasem skacze ? – pytam.
  • Jak widzę, co wyczynia ?
  • W twoim zachowaniu widzę Siebie w młodości.
  • ??? …Jak to z młodości ? – to mnie zaintrygowało. Bóg Ojciec był kiedyś … młody ?
  • Przyjmij samo zdanie jako zdanie.
  • Nie roztrząsaj, bo nie jesteś w stanie tego zrozumieć.
  • … W naszym interesie jest, żebyś schudł na żywotność, energiczność, przyjmowanie stresów.
  • Trzymany tu będziesz ile będzie potrzeba i znikniesz stąd.
  • …. Zobaczyłem teraz jak ktoś batem strzela … Czyli … Zniknę tak nagle jak uderzenie batem.
  • Ktoś będzie świadkiem twojego zniknięcia ? – spoważniałam.
  • Tatuś.
  • Tatuś Edward ?
  • Tatuś Edward jest twoim tatusiem fizycznym.
  • Jestem tatusiem duchowym … i nie tylko.
  • Jak to ?
  • Nie martw się. Ty nie będziesz musiała go szukać, bo by ci serce pękło.
  • Dlaczego nie będę musiała ?
  • Magic.
  • Będę miała Alzheimera ?! – bo tylko tak mogę nie pamiętać.
  • Ojciec za bardzo cię kocha, by cię tak doświadczyć.
  • Hmm … Zagadka stulecia. Znikniesz, a ja nie będzie cię szukać….
  • Wyobraź sobie, że tak będzie.
  • A rodzina ?
  • Nikt to nikt.
  • Tylko nie pytaj, czy pani księgowa będzie szukać.
  • Czy ludzie to zrozumieją ?
  • Będą się cieszyć tym, co dostaną.
  • To nie będziesz miał miejsca na cmentarzu ?
  • Nie ma ciała, nie ma grobu.
  • Wypożyczyliśmy go na Ziemię.
  • A ja taki kabareciarz …
  • Nie chodzi o twoje wygłupy, chodzi o twoją obecność.
  • Ale jestem taki mały.
  • Wielkość nie ma znaczenia. Będziesz większy od nich – p. s. wizja z aniołami.
  • … Dzisiaj jesteś podwójnie na plusie.
  • Z głową – … bo mi ją „naprawił”.
  • Rozmową…. O przepraszam…. Z materiałem do opracowania.

Kto by pomyślał, że z tak błahej na początku rozmowy wyjdzie taka nauka.


Wieczorem. Piotr poszedł na egzorcyzmy.

  • Obiecałem Ojcu, że nie będę obrażać więcej ludzi.
  • Jak to zrobisz ? – pyta teraz.
  • Będę bić siebie w szczękę zanim zacznę.
  • Nie pozwolę na to, bo głowę stracisz.
  • Ojciec powiedział, abym wprowadził jeszcze jedną modlitwę…

Czytam swoje zapiski jeszcze raz i wyję ze śmiechu.  Przyjaźń i zażyłość między Ojcem i Piotrem jest cudowna i niepowtarzalna. Tu jest wszystko… ironia, śmiech, emocje, naturalność, miłość, a przy tym niesamowita nauka…

 

Jak Mnie kochasz, to czego się bać ?

03. 06. 18 r. Warszawa.

Wszystko wraca do normy. Jesteśmy na kawie. Rozmawiamy o trwającym remoncie i jego kosztach, które ciągle rosną.

  • Odłożyłem trochę pieniędzy i powiedziałem… Ojcze, proszę, nie ruszaj ich.
  • I co ?
  • Roześmiał się. A teraz to co odłożyłem, musiałem sprzedać. Miałem po cichu odłożonych trochę Euro… Koszty remontu są wyższe niż myślałem – Piotr drapie się po głowie.
  • Fajnie się robi z tobą interesy.
  • Chciałbym mieć więcej pieniędzy.
  • Po co, przecież masz.
  • Dla bezpieczeństwa.
  • Bezpieczeństwo to Ja.
  • ……. – śmieję się.
  • To nic nowego, Ojciec nie pozwala ci odłożyć, nie zauważyłeś ? Jak tylko coś masz na boku, od razu masz jakieś dodatkowe koszty. 
  • Na szczęście mamy siebie.
  • I mamy Ojca – przypominam.
  • Chciałeś Mnie przehandlować ? Stawiając Mnie na ostatnim miejscu ?
  • ……. – ucieszyłam się, że naprawdę wszystko wraca do normy. Ojciec rozmawia !
  • Nareszcie jesteśmy bliżej Ciebie, dzisiaj, jutro, pojutrze … – mówię.
  • Zawsze jesteście, tylko nie wiecie.
  • ……
  • Spiesz się, nie czekaj do jesieni.
  • Z remontem mam się spieszyć ?
  • Skończ co masz skończyć.
  • Powoli się spiesz. Latem załatw wszystkie sprawy do końca.
  • A co z przeprowadzką ? – Piotr spytał. Na samą myśl o przeprowadzce zrobiło mi się niedobrze.
  • Nie krzyw się – skarcił mnie Ojciec.
  • Na krzywienie nie ma miejsca.
  • Na zdziwienia nie ma końca.
  • W końcu powtarzasz, że jestem Wszechmądry.
  • O taaak !
  • Wsłuchuj się w siebie, przynajmniej tobie nie muszę tego powtarzać.

Zamyśliłam się… Chyba już rozumiem co znaczy wsłuchuj się w siebie. Kiedy piszę, od jakiegoś czasu wyłączam telewizor, radio, chcę mieć ciszę. Czasami zadaję sobie pytania i o dziwo dostaję odpowiedzi. Nie słyszę głosu męskiego, ale słyszę głos moich myśli. Czasami w ten sposób słyszę całe zdania, które potem tu zapisuję.

  • Coś się ze mną stanie jeśli Ojciec chce, abym się spieszył.
  • Spieszyć powoli, czyli masz robić konsekwentnie, systematycznie, ale powoli do przodu. Zauważ, że facet dostał sen, że ma zająć dla ciebie termin!, a mógł dopiero w przyszłym roku i to w marcu ! To znaczy, że Ojciec faktycznie przyspieszył bieg spraw.
  • Ale dlaczego ?! – Piotr się zafrasował.
  • Nie będziesz miał głowy do remontów.

Poszliśmy do „naszego krzyża”. Trwała msza, nie trafiliśmy na nią od początku, ale byliśmy do końca. Piotr nachylił się do mnie i szeptem…

  • Ojciec mówi znowu…
  • Spiesz się powoli, ale spiesz.
  • Gdy ksiądz powiedział „oto ciało moje” usłyszałem…
  • Ciało Moje w tobie.
  • Gdy powiedział „oto krew moja” usłyszałem…
  • Krew Moja w tobie.
  • A po komunii …
  • A teraz cały jestem w tobie.

Wyjęłam swój zeszyt i nie zważając na innych szybko to zapisałam.


Wieczorem. Po egzorcyzmach…

  • Ojciec powiedział podczas modlitwy dziwną rzecz.
  • Kup synowi różaniec w pudełeczku, żeby wiedział, że jest od ciebie.
  • Kiedy przyjdzie pora, ten różaniec będzie miał wielką siłę.
  • Ma wiedzieć, że jest od ciebie.
  • Rzeczywiście dziwne… – przyznałam.
  • A potem usłyszałem gacki. Krzyczały do mnie …
  • Nie myśl, że wyjdzie ci to na sucho !!!!
  • ……. – spojrzałam na Piotra.
  • Koniecznie kup ten różaniec, to musi być ważne.

Przeczytałam historię Jakuba, który mocował się z aniołem. Próbowałam się dowiedzieć z którym to aniołem tak się siłował….

  • Wkrótce się dowiesz i znacznie więcej, na które nie byłabyś w stanie zadać pytania.
  • To, że nie dostajesz tej odpowiedzi dzisiaj, pojutrze, to dostaniesz za kilka dni.
  • Nie chodzi o dopust do Piotra.
  • Chodzi o to, że to nie pora na to.

05. 06. 18 r. Warszawa.

Piotr ciągle wspomina wizję, którą miał rok temu. Tak mocno wciąż ją przeżywa, jakby to wydarzyło się wczoraj.

- Usłyszałem coś niesamowitego… Zobaczyłem scenę. Widzę Ojca i aniołów, którzy stoją wokół Niego. To cała grupa aniołów, są wysocy i mają po 4 metry, ja stoję za Ojcem, jakby w cieniu i jestem najmniejszy. Bóg pyta ich…  
- A któż pójdzie do tego świata?  
- Widzę, że każdy udaje, że ogląda swoje buty, mają schylone głowy i udają, że nie słyszą, po prostu nikt nie chciał iść. Wtedy ja się wychyliłem i powiedziałem…  
- Oto jestem. 
- Ty…? - Ojciec był zaskoczony i zdziwiony, że taka miernota się zgłosiła, tak mi się wydawało…   
- Więc idź. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/11/02/kiedy-pozadliwosc-oczu-jest-wielka-wtedy-twoja-wiara-jest-zadna/
  • Chciałbyś być taki jak te anioły ?
  • Były przepiękne ! Ale wolę być sobą.
  • Nie pociąga cię to ?
  • Nie pociąga.
  • Nic się nie zmieniłeś. Zawsze byłeś taki.
  • Podziwiasz ich, ale chcesz być sobą.
  • Hmm…. Naprawdę te anioły były przepiękne, a ja przy nich to jak kapiszon – wzruszył się i już nie odezwał.

Wieczorem. Piotr wrócił do domu wkurzony.

  • Marcin odchodzi definitywnie ! – rzucił teczką na podłogę.
- Marcin odchodzi. Dostał nową ofertę pracy, gdzie dają mu służbowy samochód i wyższą pensję.… Mój najlepszy człowiek odchodzi – Piotr był podłamany. 
- ??? – dzwonek zadzwonił mi w głowie. 
- Przypominasz sobie słowa Homiela, że ludzi rozdysponuje przed końcem ? Zaczęło się ?  http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/01/28/bylo-tak-jak-mialo-byc-i-bedzie-jak-ma-byc/
  • Będzie rozważał, aby wrócić, ale wybijemy mu to z głowy.
  • Taaak ? – Piotr zaskoczony.
  • Będzie chciał wrócić ? To nie będzie w nowej firmie idealnie ?
  • Nigdzie nie jest idealnie.
  • ……. – Piotr się cieszy, a mnie zastanowiły słowa wybijemy mu to z głowy. Dlaczego Ojciec nie będzie chciał, aby wrócił ? 
  • Pamiętaj, że podjudzał ludzi.
  • Nie widział firmy, widział tylko siebie.

Piotra zamurowało. Dochodziły do niego głosy, że Marcin namawiał innych do odejścia, ale w to nie wierzył. Wydaje się teraz, że „najlepszy człowiek” taki najlepszy po prostu nie był.

  • Ojcze, dzisiaj opieprzałem ludzi, za wiele mam stresów.
  • Nie narzekaj. Jeszcze trochę, a sobie odpoczniesz.
  • Kiedy ?
  • Do gaju jeszcze trochę.
  • Strach się bać.
  • Jak Mnie kochasz, to czego się bać ?
  • Sumienie cię gryzło ?
  • Gryzło.
  • Jeśli gryzło, to już dobrze.
  • A Ty widzisz sumienie ?
  • Nie zadawaj Mi głupich pytań.
  • …….
  • Pamiętasz co czułaś podczas modlitwy dzisiaj ? nagle zwraca się do mnie.
  • ……. – zgłupiałam z tego zaskoczenia i szukałam w pamięci co czułam..
  • Tylko nie wymyślaj.
  • No to nie pamiętam – przyznałam uczciwie.
  • To jutro pomódl się tak, abyś czuła.
  • Wtedy będziemy czuć razem.

Natychmiast wiedziałam o co chodzi. Nie pamiętałam, bo nie mogłam pamiętać. Co można czuć, gdy się nie czuje co mówi ? Kiedy się modlę naprawdę i kiedy moje myśli krążą wokół Nieba bardzo często czuję na skórze ciarki. Jakaś energia przenika całe ciało i wtedy mam dreszcze lub mrowienie. Dzisiaj gdy się modliłam… myślałam o krawcowej, do której powinnam się zgłosić.   Pod koniec modlitwy pomyślałam, że nic dzisiaj nie czuję. I to teraz przypomniał mi Ojciec. To był pstryczek w nos. Modlitwa bez należnej uwagi jest nic niewarta.

  • Pamiętaj, że masz kupić różaniec w pudełeczku, może pudełko wygrawerować ?
  • Ten będzie jedyny, a Ja go dotknę.

Poczekaj na falę, wymiecie wszystko.

30. 05. 18 r. Warszawa.

Jedziemy do Szczecina samochodem. Mam nadzieję na długą rozmowę widząc, że i Piotr ma wenę na rozmowę…

  • Pan Bóg pewnie myśli, że jestem idiotą.
  • Skąd wiesz co myślę ?
  • Lepiej się skup na jeździe, bo sam nie jedziesz.
  • Nie widzę Cię – Piotr zażartował patrząc we wsteczne lusterko.
  • Ale Ja ciebie widzę.

Ucieszyłam się, ale Piotr zamilkł. Może się przestraszył? Nie wiem o czym myślał, ale w pewnej chwili….

  • Pan Bóg za pierwszym razem zasłonił Chrystusa, zobaczyłem tylko Jego nogę.

Nie wiedziałam o czym mówi. Po dłuższym główkowaniu przypomniałam sobie, to była bardzo dawna wizja. Dzisiaj rozumiem, że wtedy zasłonił, ponieważ Piotr w żaden sposób nie był gotowy na Chrystusa.

- Pan Bóg stanął przed Jezusem i mi Go zasłonił w całości. Bóg nie chciał, żebym na Niego patrzył. Widziałem tylko Jego nogę zza szaty Ojca. I chociaż to noga to i tak czułem niesamowitą miłość. 
  • Powiedz co widziałeś za drugim razem.
  • …….. – Piotr znowu zamilkł.

Po długiej chwili wytłumaczył mi w końcu, że nie było drugiego razu, a ja zdałam sobie sprawę, że Ojcu chodziło o precyzyjność doboru słów. Jeśli ktoś mówi „za pierwszym razem” to znaczy, że musiał być co najmniej i ten drugi raz. Jednak po chwili … albo Piotr zapomniał albo nie chciał mówić. Nie pamiętam, czy było to za drugim razem…

- Dzisiaj na porannej mszy zobaczyłem Ojca i Syna. Ojciec stał za Jezusem i trzymał go za ramiona. Wyglądało to tak, jakby chciał mi Go przedstawić. Zrozumiałem, że Ojciec i Jezus to jedno, poczułem ich nierozłączność. Poczułem, że w ten sposób pojednałem się z Chrystusem, że niepotrzebnie umniejszałem Jego rolę. Zawsze wielką więź czułem z Ojcem, do Niego tęskniłem i wydawało mi się, że Jezus mi nie ufa. A On dzisiaj mi powiedział...
- Ja w tobie, ty we Mnie. 
- Przeprosiłem Go za wszystko. 
- Tak jak My tobie zaufaliśmy, tak ty Nam zaufaj. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/07/05/trwajcie-we-mnie-nie-zatwardzajcie-swoich-serc/ 

Wspominanie takich wizji powoduje, że stajemy się bardzo poważni.

  • Najbardziej mnie denerwuje, kiedy mówisz, że Homiel nie ma racji – przyznaję po namyśle.
  • Jesteś na etapie małpki.

Prawie się roześmiałam. To jak laboratorium. Są naukowcy i są małpki.


Nie miałam pomysłu na pytania, więc Piotr zaczął wspominać Edzia. Jego wspomnienia szybko podsumował Ojciec…

  • Film z życia był nieubłagany. Nadrabia co utracił. Poprosił.
  • Właśnie ! … – przyszło mi coś w końcu do głowy.
  • Każdy ma wybór ? Każdy może być z kimś po śmierci tak jak Edziu przy Krysi ?
  • Oooo, nie.
  • Hmm…. No tak, niektórzy trafiają prosto na dół… – … zapomniałam.

Jedziemy dalej.

  • Czy moja maniana się skończy ?
  • Wkrótce będziesz miała świadome bezpieczeństwo.
  • …….. – ciągle o tym słyszę, ale co to znaczy ?

Jedziemy dalej. Opowiadam Piotrowi o rekolekcjach ks. Glassa, który narzeka, że na Zachodzie Kościół już właściwie upadł.

  • Poczekaj na falę, wymiecie wszystko.

Zastanowiłam się nad tymi słowami. Mogą mieć podwójne znaczenie. Albo dosłownie falę (przecież Wielka Brytania do wyspa) albo chodzi o falę Piotra. Czas pokaże.


Na autostradzie mijaliśmy dziesiątki tirów. I wtedy sobie coś przypomniałam. Rekrutując kilka lat temu kierowców TIR do pracy w Niemczech wśród kandydatów natrafiłam na człowieka, który mnie zadziwił. Już pierwsze trzy zdania przez telefon zwróciły moją na niego uwagę, ponieważ bardzo się spośród innych wyróżniał. Jak się okazało był prawnikiem, znał dobrze niemiecki i chciał pracować jak kierowca TIR-a twierdząc, że zawsze o tym myślał.  Zdębiałam dosłownie, bo zdarza się to raz na tysiąc może przypadków. Trzy razy go pytałam przez telefon, czy się dobrze nad tym zastanowił. Niemieckiej firmie było obojętne kim z wykształcenia jest kandydat, oby miał odpowiednie prawo jazdy i dobry niemiecki, więc szybko został zatrudniony.

Po jakimś czasie zgłasza się do mnie ten człowiek ponownie i opowiada. Firma niemiecka, której siedziba znajdowała się niedaleko granicy zatrudniała bardzo wielu polskich kierowców i miała dyspozytora, rodowitego oczywiście Niemca, który się nimi zajmował. Dyspozytor fatalnie traktował Polaków, między sobą nazywali go nawet „gestapowcem”. Wyzwiska, mobbing, wyzysk i wiele innych nadużyć spowodowało, że pan prawnik-tirowiec w końcu nie wytrzymał i podał jako prawnik  firmę do sądu. Całą firmą wstrząsnęło, a „gestapowiec” został dyscyplinarnie zwolniony.

Wtedy słuchając jego historii pomyślałam, że to niezwykła historia. Ale dzisiaj, po tych wszystkich doświadczeniach jestem pewna, że to historia utkana przez Ojca. Znalazł się jeden sprawiedliwy, który zrobił porządki. Przepiękna koronka. Iluż to prawników pracuje jako kierowca TIR i trafia tam gdzie jest naprawdę potrzebny ? 


01. 06. 18 r. Szczecin.

W Szczecinie jesteśmy oblegani przez rodzinę, zaległe sprawy, toczący się remont, więc właściwie nie rozmawiamy. Raz tylko….

  • Daj mi dwadzieścia złotych, bo mi zabrakło – proszę Piotra.
  • Nie mam.
  • No daj, bo musiałabym pójść do bankomatu.
  • Skubie cię… Co Mały ?
  • No skubie – Piotr wzdycha ze śmiechem.
  • Chciałbyś zwiać do Nieba ?
  • No chciałbym.
  • Marzenie ściętej głowy.

02. 06. 18 r. Warszawa.

Jedziemy z powrotem.

  • Cieszysz się Ojcze, że wracamy ?
  • A jak myślisz ?
  • …….. – myślę, że się cieszy, ponieważ Piotr w ogóle się nie modlił. Nie miał na to siły i nie miał czasu.
  • Nie wiem, może chcesz, abyśmy byli z rodziną ? – pytam jednak.
  • Rodzina to cząstka.

Rodzina to cząstka… Coś zrozumiałam w tej chwili.

ŁK 9; 61 Jeszcze inny rzekł: «Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu!» 62 Jezus mu odpowiedział: «Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego»

Wybór między rodziną a Bogiem wydaje się dla wielu oczywisty. Rodzina pierwsza. Dla mnie jednak… nie jest to już takie oczywiste. Te dwa dni bez rozmów spowodowało, że najnormalniej w świecie bardzo zatęskniłam za Ojcem. Poczułam to wręcz fizycznie i to nagłe uczucie mnie samą mocno zaskoczyło. Bo jak można tęsknić fizycznie za kimś, kogo się nigdy nie widziało ?

  • Pan Bóg mówi do ciebie….
  • Powiedz jej, że ją bardzo kocham i że obiecuję jej stolik.
  • Stolik ? – wzruszyłam się.

Wystarczy rzucić tylko hasło „stolik”, a już wiem o co chodzi.

Dziennik Faustyny; Dziś, gdy wyszłam do ogrodu, rzekł do mnie Pan: Wróć się do swej separatki, bo tam na ciebie czekać będę. Gdy wróciłam, natychmiast ujrzałam Pana Jezusa, który siedział przy stole i czekał na mnie. Z łaskawym spojrzeniem rzekł do mnie: Córko moja, pragnę, abyś pisała teraz, bo spacer ten nie byłby zgodny z wolą moją. Pozostałam sama i wzięłam się zaraz do pisania.

Stół, stolik, przy którym siedział Jezus niezmiennie mnie zadziwia. Jest niezwykły z kilku względów. Stół jako symbol spotkania, rozmowy. Pokazuje też normalność w zachowaniu Chrystusa. Siedział i czekał… a czy nie powinno być odwrotnie ?

Faustyna i Jezus przy stole


Jedziemy dalej.

  • Jak to będzie z naszą przyszłością ? – Piotr próbuje macać.
  • Ja wiem.
  • Powiedz trochę – palnął bez namysłu.
  • A gdzie zabawa ? Przestań się mazgaić.


Dopisane 15. 02. 2019 r.

  • Poczekaj na falę, wymiecie wszystko.

Mój znajomy przebywający od dłuższego czasu w Wielkiej Brytanii jako człowiek mocno wierzący zdruzgotany jest społeczeństwem, w którym dane mu pracować i żyć. Poprosiłam, aby opisał krótko ostatnie wydarzenia, których był świadkiem.

Zacząłem pracę w pewnej firmie, w której pracownicy to imprezowicze i hedoniści. Każde zarobione pieniądze wydają na imprezy, alkohol, marihuanę. Szczególnie taki T. Jego życie to łatwe panienki, piwo, marihuana, imprezowanie na maxa, a przy tym inne narkotyki jak kokaina, extasy, próbował w życiu już prawie każdego narkotyku. Najbardziej irytujące było to, że musiałem go często dowozić i odwozić do/z pracy, a ten nie dokładał się do paliwa, za to najczęściej kończyło się piciem w barze po pracy a często już w drodze do domu w moim samochodzie pił piwo z puszek. Wspominali też o pewnym P. który kiedyś z nimi pracował, miał dziecko, ale dziewczyna go zostawiła i odeszła z dzieckiem. Kilka miesięcy temu P. wrócił do pracy i zrobił na mnie negatywne wrażenie.

Pierwszego dnia odwiozłem P. i T. do domu, po drodze zapalili w moim samochodzie marihuanę, pojechaliśmy do baru, bo to piątek był, na piwo. P. naśmiecił w moim samochodzie, zaczął wygadywać głupoty, a w barze rzucił moim telefonem na podłogę. Natychmiast pojechałem do domu i przypomniałem sobie pewne opowieści, że dziewczyna odeszła od niego bo był idiotą, pijakiem i brał narkotyki. Młody człowiek, a nałogi wzięły nad nim górę, dobry pracownik, ale po pracy pijaństwo i narkotyki. Mieszkał niedaleko mnie i jego ulubiony bar znajdował się tuż obok mojego domu, była to podrzędna spelunka, gdzie policja i pogotowie często przyjeżdżały do awanturujących się klientów. P. miał tam wielu znajomych, w tym barman dawał mu piwo „na kreskę”, gdy ten nie miał pieniędzy.

Raz w niedziele około 11.30 spotkałem go przed tym barem i zapraszał mnie na piwo, ale odmówiłem. Umówiliśmy się, że w poniedziałek odbiorę go do pracy o 6.15. Gdy zajechałem do jego domu, P. leżał na łóżku w butach, ubraniu, bardzo pijany i być może naćpany, że ledwie się ruszał, do pracy oczywiście się nie nadawał w tym stanie. Zadzwoniłem do bossa i powiedziałem, że P napił się, co go bardzo zdenerwowało, bo potrzebny mu był człowiek do pracy. P. wrócił po kilku dniach do pracy i obiecał, że powstrzyma się od picia. Powiedział mi, że wtedy skończył picie w poniedziałek nad ranem około 4 rano i nie miał siły rozbierać się i zdjąć buty. Jednak praca z nimi T. była ciężka, cała masa opowieści o imprezach, ilości wypalonej marihuany, zwidach po LSD, panienkach, ilości wychlanego piwa i innych alkoholi. 2 tyg przed Bożym Narodzeniem zapytałem jak spędza święta, oczywiście święta służą do solidnego nażarcia się, nachlania i naćpania się. Nic więcej, zero modlitwy, skupienia się na tym święcie na pamiątkę czego je obchodzimy.

W tym czasie miałem taką wizję, że obaj stają na krawędzi czarnej dziury i niewiele trzeba, żeby w tą czarną dziurę wpadli i zostali zmieleni i słowo „destrukcja”. Potem druga wizja w ciemności, takie okna na każdego i niewiele trzeba, żeby coś niszczycielskiego do nich się dostało przez te okno i poczucie, że zostało im niewiele czasu. Powiedziałem im, że mają dziadowskie życie, ale się tylko uśmieli.

Przed Bożym Narodzeniem skończyliśmy pracę i już go nie widziałem, ale powiedział mi, że zmienia mieszkanie i wynajmuje po Nowym Roku nowe w pobliżu jego ulubionego baru, a więc dość blisko mnie. Po Nowym Roku dostałem wiadomość, że P powiesił się na pasku od spodni, nad ranem w noworoczny dzień. Cały Sylwester pil z bratem w jego domu, skończyli picie około 4 rano już w Nowy Rok, brat poszedł spać, a jak wstał po 7 rano znalazł P. powieszonego na pasku od spodni gdzieś przy schodach w domu. Już nie żył. Pogrzeb był świecki, celebrant przez pół godziny go wychwalał i skremowali go. Przyczyna śmierci niezbyt znana, był pijany i wciągnął kokainę w tamten dzień. Rzekomo miał depresją, że dziewczyna zabrała mu dziecko i nie chciała, aby się z dzieckiem widywał. Prawda taka, że sędzia nakazał mu zrobić test na narkotyki i zależnie od wyniku będzie mógł się widywać z dzieckiem. P. odmówił poddania się testowi i powiedział w sądzie, że on pali tylko marihuanę. Nie przebadał się, więc sędzia nie pozwolił mu się widywać z dzieckiem. T. mocno tę śmierć kolegi przebolał, pili razem w barze 2 dni przed jego śmiercią, robili sobie wspólne zdjęcia i wrzucali na FB, P. miał plany na pracę po Nowym Roku i przeniesienie się do innego mieszkania. Jak człowiek, który jest mocno pijany, który w takim stanienie zdejmował z siebie ubrania, ani butów, zdjął pasek ze spodni, założył na szyję, drugi koniec zaczepił do czegoś ?  

Życie bez nadziei. W jakim kierunku idzie ten świat…

W Nowym Jorku wprowadzono nowe prawo aborcyjne, które pozwala przerwać ciążę nawet w jej końcowym etapie w przypadku podejrzeń zagrożenia zdrowia i życia matki, a także poważnej choroby płodu – informuje KAI. https://wiadomosci.wp.pl/usa-nowe-radykalnie-liberalne-prawo-aborcyjne-w-nowym-jorku-aborcja-mozliwa-nawet-w-ostatnim-dniu-ciazy-6343825084954753a

Poczekaj na falę, wymiecie wszystko… nie zdziwiłabym się, gdyby miało znaczenie dosłowne.

Przegrana po stokroć uczy bardziej.

28. 05. 18 r. Warszawa.

Po śmierci Edzia rozpoczęliśmy remont domu. Trwa on z przerwami do dzisiaj, ponieważ albo zima, albo jesień, albo pieniędzy nie ma, albo nowy pomysł naszedł, żeby kafelki zmienić. W tym roku w lutym Piotr zaplanował zrobienie garażu, ale zapomniał o pewnym szczególe. Nie uprzedził o swoich planach naszego remonciarza. Bardzo więc wątpiłam, czy uda się go do nas ściągnąć, ponieważ do niego kolejka od roku stoi długa, bo jak wiadomo fachowców w dzisiejszych czasach jak na lekarstwo.

  • Dobra, zadzwoń do niego – śmieję się Piotrowi w twarz – Sezon na remonty trwa, a ty tak na ostatnią chwilę ?

Piotr niezrażony wyciągnął telefon i dzwoni…

  • Wie pan… Wcale mnie to nie dziwi, że pan dzwoni – odzywa się głos po drugiej stronie słuchawki.
  • Taaaak ? – Piotr zdziwiony.
  • Miałem sen. Ktoś we śnie mi powiedział, abym zarezerwował dla pana czas na remont. Mogę zacząć za kilka dni…
  • …….. – Piotr stał w bezruchu z telefonem przy uchu, chyba się zastanawiał, czy mu się to śni…
  • Taaaaak ? – powtórzył zdziwiony kompletnie.
  •   – patrzę na niego.
  • To jakieś…. szaleństwo – kręcę głową z niedowierzaniem.

Przypomniałam sobie tą rozmowę widząc jak już się remont kończy.

  • Sen ! To ci dopiero. Gdyby tylko wiedział… – zamyśliłam się.
  • Dlaczego się tak spieszysz Ojcze ? – przyszło mi do głowy.
  • Żeby zdążyć na czas.
  • Hmm……

Już sama nie wiem czy lepiej wiedzieć od razu wszystko, czy lepiej nie wiedzieć nic. Ojciec przemawia takimi zagadkami….


Wieczorem.

Wczoraj dowiedziałam się, że córka znajomego ma się raz lepiej, raz gorzej. Mimo, że Piotr codziennie nad nią pracuje, nie widać większych postępów albo tak mi się wydaje, że nie widać. Może nasze oczekiwania są zbyt duże… ?

Dostałam SMS od znajomego, który prosił o pomoc w sprawie chorej córki. 
-Wszyscy coś chcą ode mnie, meczą mnie… – Piotr westchnął zrezygnowany. 
Przeczytałam mu maila na głos, Piotr oparł głowę i się zapatrzył… 
-Widzę w niej wszędzie mini krwotoki, widzę wszystko na czerwono, te krwotoki zderzają się ze sobą… Mogę jej pomóc ? 
-Jak ci dam moc uzdrawiania to nikogo w Niebie nie będzie. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/12/11/a-skad-wiesz-jaki-jestem/
  • Dlaczego Ojcze tak jest ?
  • A kto powiedział, że Piotr ma ją uzdrowić ?
  • To fakt, nikt… – … szkoda. Zaczęłam na tym myślę szerzej…
  • Zauważyłeś, że ci co wierzą mają zawsze jakieś… – nie wiedziałam jak to nazwać – … próby swojej wiary ?
  • Dlaczego ci co najbardziej wierzą, najbardziej są testowani ?
  • A skąd wiesz, że wierzysz ?
  • ???!!! – pytanie mnie zaskoczyło.
  • Jak pijesz tę kawę to wydaje ci się, że wierzysz.
  • …. – …. niesamowite.

I jakie to prawdziwe ! Jak łatwo mówić „wierzę”, kiedy wszystko jest ok. Kiedy się jest zdrowym, szczęśliwym, spokojnym, ma się pieniądze na „przysłowiową kawę”, kiedy słońce świeci, kiedy kochamy lub jesteśmy kochani… Jak łatwo mówić wierzę… Człowiek do końca siebie nie zna, dopóki nie zostanie przygwożdżony do ściany. Wtedy widzi się nagiego.

  • Wiesz kiedy kręgosłup twardnieje ? – …. kształtuje się.
  • Zwycięstwa ? Najbardziej uczą przegrane…
  • Przegrana po stokroć uczy bardziej.
  • Niesamowita lekcja – pomyślałam.
  • To NIP przegra ? – Piotr się włącza.
  • Pan Bóg nie potrzebuje przegranej, żeby się uczyć.
  • A poza tym chcesz powiedzieć, że zło ma wygrać ?
  • Nie po to jest taka skomplikowana koronka, żebym miał przegrać.
  • Pan Bóg was ! uczy.
  • Hmm….
  • Czy Ojciec tworzy aniołów dalej ? – pytam.
  • Nie, ma stałą ilość – Piotr pewnie – Musi być równowaga.
  • Ale tych dobrych jest coraz mniej. Więcej jest na dole – przypominam sobie rozmowę.
- Upadek moralny postępuje. 
- To jest nieuniknione. 
- Dużo więcej wierzących jest przychodzących z tobą, niż przy pełnych w niedziele. 
Miał na myśli poranne msze w ciągu tygodnia. Rzeczywiście, przychodzi tam niewielka i ta sama grupa ludzi, mniej więcej średnio 15 osób. Ile trzeba mieć zaparcia w sobie i wiary, by budzić się codziennie o 6.00 rano i biec na 7.00 do kościoła, wiedzą tylko oni sami. 
- Ile jest Czarnych, 3/4 ? 
- Znacznie więcej. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/06/18/choc-nie-ma-mnie-tu-to-jestem-bo-ojciec-jest-tu/
  • Co jest lepsze ?
  • Dwudziestu nijakich, czy jeden konkretny ?

  • Twoja książka pokazuje bliskość Boga. Jego normalność – Piotr zamyślony.
  • Zobaczyłem, że będzie złota i gruba.
  • Przecież rozmawiamy jakbyśmy przy rosole rozmawiali.
  • Dlaczego rosół ? – Piotr zdziwiony.
  • Rosół dla pokrzepienia.
  • Ale numer ! Ja rzeczywiście słyszę ! Bo tego bym nie wymyślił.

Oglądaliśmy film „Ocalony”. https://www.filmweb.pl/film/Ocalony-2013-613320 Film na faktach, więc tym bardziej robił wrażenie. Nie mogłam go oglądać do końca ze względu na drastyczność scen, ale Piotr był w swoim żywiole.

  • Wykończyłbym ich wszystkich. Nie wypuściłbym Talibów…

Za głowę się złapałam co wygaduje. Moja pierwsza myśl…

  • Mam nadzieję, że Ojciec tego nie słyszał…

29. 05. 18 r. Warszawa.

  • Dzisiaj w kościele słyszę „ostatni będą pierwszymi”. Poszedłem do komunii, podchodzi ksiądz i zabrakło dla mnie opłatka. Podchodzi drugi i jemu też zabrakło. Zostałem sam jak palec przed tym ołtarzem i czekałem na opłatek. I tak ostatni staje się pierwszym… – cieszy się zadowolony.
  • A mi się wydaje, że zabrakło dla ciebie za wczorajsze gadanie. Chciałeś ich załatwić, więc opłatek ci się nie należy !
  • Nie chełp się… teraz słyszę.
  • Czyli mam rację ? – cieszę się. Uwielbiam mieć rację.
  • Ojciec jest niesamowity.
  • Czy zaczął się proces podlizywania ?
  • Stwierdzam fakt.
  • A może jednak trochę się podlizujesz ?
  • Może trochę.
  • Mawiasz jak Mickiewicz urodzony w Nowogródku.
  •  Nowogródku ? Urodził się tam ? – pyta mnie Piotr szeptem.
  • Nie wiem.
  • Jesteś pewny, że w Nowogródku ? – Piotr pyta Ojca. 
  • Ja tak, a ty ?
  • Ok, już nic nie mówię.

Sprawdzam oczywiście natychmiast; Adam Mickiewicz ur. 24 grudnia 1798 w Zaosiu lub Nowogródku. (Wiki)

Malutkie słowo „lub” postawiło moje włosy pionowo. Bóg Ojciec naprawdę wie wszystko…


Piotr poszedł się pomodlić. Gdy wrócił…

  • Zobacz, całą koszulkę mam mokrą, tak się modliłem !
  • Nie przesadzaj, z parę miejsc miałeś sucho.
  • ……… – wybuchnęliśmy śmiechem, nigdy nie będzie za mało modlitwy.


Dopisane 13. 02. 2019 r.

  • Mawiasz jak Mickiewicz urodzony w Nowogródku.

Ciekawe… Jeśli wyjdzie ta książka na światło dzienne, czy dane historyczne zastaną skorygowane ?

Obecny Dom – Muzeum Adama Mickiewicza nie jest tamtym, rodzinnym domem poety, lecz jego repliką. Nie zmienia to jednak faktu, że jego historia jest ciekawa. Nasz poeta urodził się, jak wiadomo, 24 grudnia 1798 roku w dworku Mickiewiczów w Zaosiu, odległym od Nowogródka (Навагрудак) o ponad 60 kilometrów. Nie ma to jednak, poza ustnymi zapewnieniami rodziców i położnej, żadnego potwierdzenia w dokumentach. W najważniejszym – akcie chrztu, jest tylko data plus informacje o rodzicach i rodzicach chrzestnych noworodka. Brak natomiast zwyczajowej informacji gdzie i kiedy dziecko urodziło się. Stąd nadal pewne wątpliwości, przypuszczenia, że może jednak poród odbył się w Nowogródku, ewentualnie w innym istniejącym wówczas Zosiu, położonym o7 km od miasta. Jak było na pewno, już się chyba nie dowiemy. Nie ma jednak żadnych niepodważalnych dowodów, że uznana za oficjalną data i miejsce urodzin nie są prawdziwe. http://www.krajoznawcy.info.pl/rodzinny-dom-adama-mickiewicza-26664

Jeśli chcesz zrozumieć wszystko, musisz zrozumieć siebie.

27. 05. 18 r. Warszawa.

Dzień w dzień wstaję o 6.00 i dzisiaj w niedzielę chciałam to sobie odespać, ale oczywiście się nie udało, bo Piotr wparował z samiutkiego rana do pokoju szukając sennika. 

  • Miałem sen ! Zobaczyłem odpływ w morzu. Fala cofnęła się daleko w głąb morza i zobaczyłem piękny piasek, muszle… Ciągnąłem cię za rękę, żeby zobaczyć jak daleko cofnęła się ta fala, a ty szłaś jak kłoda! Pokazywałem ci… Zobacz ja tu pięknie, a ty w dupie to miałaś prawie ! – był oburzony. 

  • Ponieważ poszliśmy za daleko cofnąłem się z powrotem. Co to może znaczyć ?
  • Na moje oko różnie – śmieję się. Piotr wszystko bierze na poważnie i jeszcze mi wleje, że byłam jak kłoda !
  • Może cofnięcie fali przed wielkim tsunami ? Albo może faktycznie tylko cofnięcie się fali i zobaczenie pięknego piasku… Nie wiem – wzruszam ramionami, nie chciało mi się myśleć tak z rana. 
  • No to ja też nie wiem.
  • Jeśli chcesz zrozumieć wszystko, musisz zrozumieć siebie.
  • Wiosną tego roku dowiesz się znacznie więcej.
  • A ty będziesz tylko pisać i pisać.
  • Pan Bóg odsłoni ci pewne tajemnice.
  • Aaaa… Teraz rozumiesz ?! – … że ja na to nie wpadłam !
  • Teraz rozumiesz? Faktycznie morze zakrywa, a kiedy jest odpływ to odkrywa. Czyli odkryjesz jakieś tajemnice ! – byłam pod wrażeniem prostoty tej wizji.
  • Ale dlaczego byłaś tak obojętna ? Jakbyś nie rozumiała ?
  • Bo za duża nas przepaść dzieli. Ty widzisz, słyszysz i ty zobaczysz te tajemnice, nie ja.
  • Mały musi swoje korzenie poodtykać. On to zrozumie w mig.
  • A ja ? – pomyślałam i żal mi się zrobiło.
  • Musisz zrozumieć, że tylko widzisz wierzchołek góry, a reszta skryta jest pod wodą.
  • …….
  • Piotr, kiedy zobaczysz będziesz pewny kim jesteś ?
  • Tak.
  • I będziesz wiedział co robić ?
  • ……. – Piotr spojrzał na mnie szukając pomocy…
  • Wiosna już jest i trwa do 21 czerwca, a już mamy zaraz czerwiec – Piotr zwraca uwagę.
  • Ja już się nie wdaję w te wyliczanki. Właśnie piszę na blogu o październiku i widzę, że wiele miało być w październiku, a było w miarę spokojnie, więc już taka pewna nie jestem niczego.
  • ………. – zamyśliłam się jak trudno wbić się prawidłowo w datowanie.

Mam wrażenie, że to zabawa kotka w myszkę, kiedy my jesteśmy czegoś pewni, to nic się nie dzieje. A kiedy tylko przestajemy liczyć, dzieje się mnóstwo. Jakby ktoś chciał pokazać kto tu rządzi naprawdę…

  • Dlaczego październik nie wypalił ?
  • Może dla ciebie…
  • Ktoś przesunął. Znasz powiedzenie co się odwlecze, to nie uciecze ?
  • Hmm…. – dlaczego mam nieodparte wrażenie, że była to dla mnie zrobione specjalnie jako nauka, a właściwie nauczka…
  • To nauczka ?
  • Sama już wiesz.
  • Niczego nie możemy być pewni, a przede wszystkim dat. Więc nie nastawiaj się na wiosnę, będzie co będzie. Wolę być zaskoczona niż rozczarowana – mówię do Piotra.
  • Racja, racja… Dziękuję za pióro, tak przy okazji.
  • Nie wysilaj się.
  • ……… – buchnęliśmy śmiechem.

Poszliśmy na film „Han Solo”. Wyszliśmy w połowie, a może wcześniej, bo nie wiem ile on w sumie trwał.

  • Nie wiedziałem, że tak można mózg wypalić – odezwał się Homiel. 
  • Tak dobrze aktorom płacą, dlaczego nie grali ?
  • ……. – zaczęłam się śmiać, bo faktycznie, beznadziejna gra aktorska, wszystko było beznadziejne.
  • Nie mogłeś nas uprzedzić ? 70 zł poszło w dym !
  • Dobrze, że poszliście. Piotr miał kontakt.
  • Taaaak ?
  • Wyłączyłem się z tego filmu. Zobaczyłem jak Ojciec wyciąga mnie do innego świata, porozmawialiśmy sobie… – zawstydził się.
  • A o czym ?
  • A nie powiem.
  • To niesprawiedliwe. A bez tego filmu nie dałoby rady ?
  • Co by było, gdyby było w październiku ?
  • …….. – uśmiecham się. Co by było, czyli „gdybanie” nie jest naszą mocną stroną. „Nie znasz dnia ani godziny”… to czysta prawda.

Mt 25, 13: „Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny.”


Wieczorem. Podano w TVP informacje, że zaczęły się powroty z Wielkiej Brytanii. Nastawiłam uszy… 

- Częścią podnoszenia Polski jest czyszczenie jej. 
- Burzą się ci najbardziej, którzy mają najwięcej za pazurami. 
- I tak musi być i tak będzie. 
- Czy PIS odpuści ? 
- Nie odpuści, bo Ja nie odpuszczę. 
- To ma być czysty kraj i będzie taką oazą na tej pustyni. 
- Powroty to się dopiero zaczną do tego kraju. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/10/22/dla-chwaly-ojca-zapanuje-swiatlosc-na-swiecie/
  • Czy to jest to o czym Ojcze mówiłeś ?
  • Tak naprawdę powroty się jeszcze nie zaczęły. Zaczną.
  • Hmm… – ciekawe dlaczego…

Piotr poszedł „na” egzorcyzmy. Po powrocie opowiada…

  • Modliłem się; módl się za nami, którzy się do ciebie uciekamy… i słyszę głos Maryi ! – … robi zdziwione oczy.
  • Nieustająco się modlę… powiedziała.
  • Miałeś rację, dlatego Mnie nie ma.
  • ???!!! Rozumiesz coś z tego ?
  • ……. – szukam w głowie… ! Pytałam dlaczego Sigmund w Niebie nie widział Maryi !
- Dlaczego Richard Sigmund, kiedy był w Niebie to nie widział Maryi ? 
- A widział Mnie ?
… Ojciec pokazał mi, że Maryja nieustająco modli się w swojej świątyni, dlatego nie widział jej. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/11/13/stanie-sie-swiatlo/
  • Pan Bóg powiedział, że muszę zrobić następny krok, że muszę odprawiać różaniec… A wiesz ile to będzie trwało ?!!!!
  • …….. – zaczęłam się śmiać, bo miał taką minę, jakby szedł na rwanie zęba bez znieczulenia.


Dopisane 10. 02. 2019 r.

Pisząc na blogu dzisiaj, nie wiem o czy będę pisać jutro. Po prostu co dwa dni przewracam kolejną kartkę w swoim dzienniku i dopiero wtedy wiem, o czym będzie. Dlatego jestem dzisiaj bardzo zaskoczona.

  • Pan Bóg odsłoni ci pewne tajemnice – wizja z morzem, które odsłania tajemnice mocno mną potrząsnęła. Wczoraj, czyli zanim o niej przeczytałam, dostałam wiadomość od znajomego;

Wygląda na to, że nie przypadkowo otrzymałam tą wiadomość akurat wczoraj, więc oczywiście pytam co to znaczy …

  • To co było ukryte, wypłynęło.
  • Przed II wojną światową też pokazał się krzyż, na niebie…

Tyle na dzisiaj mogę powiedzieć, ale wrócę do tego w odpowiednim czasie.


Dzisiaj ewidentnie wiem co miały znaczyć słowa…

-Twój dziennik to ostatnie zadanie tutaj. 
-Musisz pisać, ale nie spiesz się. 
-Pisząc ten dziennik mam wrażenie, że on już się skończył, że nie ma już nic ciekawego - ja na to. 
-Mylisz się, dopiero się zacznie. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/07/08/353/

Musisz pisać, ale nie spiesz się – zwłoka w pisaniu na tym blogu wynosi na dzień dzisiejszy około 7 miesięcy. Widać jednak, że tak miało właśnie być. Myślę, że to też dowód dla nas, że to wszystko dzieje się naprawdę. Wiele informacji podanych wcześniej sprawdza się na naszych oczach i wiele sytuacji jest kompatybilnych z tym, co przeżywają czytający ten blog. Na przykład dzisiejszy mail…

Ojciec jest naprawdę… niesamowity. Brakuje słów…