Diabeł też potrafi płakać.

18. 12. 16 r. Warszawa.

Pojechaliśmy do „naszego krzyża”. Organizowano przedświąteczną żywą szopkę, więc kręciło się sporo ludzi, nawet pojawiła się lokalna telewizja. No!… Na pewno nic się tym razem nie wydarzy, pomyślałam. Zauważyłam cygankę, która biadoliła na cały głos, ale kompletnie nikt nie zwracał na nią uwagi i każdy omijał jak trędowatą. Nawet Piotr do kościoła wszedł innym wejściem, oby jej tylko nie spotkać. Zrobiło mi się jej bardzo żal nie dlatego, że wyglądała nędznie, ale dlatego, że była tak lekceważona. 

Stanęliśmy pod krzyżem, ale ja ciągle myślałam o cygance. Zaczęłam macać się po kieszeniach w poszukiwaniu jakichkolwiek pieniędzy. Piotrowi musiało się głupio zrobić widząc moje starania, bo zaraz poszedł w moje ślady. Znalazłam dla niej 5 zł i a Piotr 2 zł.

  • Daj jej – i chciał mi wcisnąć 2 zł do ręki.
  • Sam jej daj !

Wkurzył mnie, że nie chciał jej dać osobiście, jakby miał się od niej zarazić. Westchnął tylko i zastygł na chwilę… Wyszliśmy i daliśmy cygance pieniądze, każdy osobno. W aucie Piotr zaczął opowiadać.

  • Kiedy mi to powiedziałaś, usłyszałem …
  • Serce bije, cierń Mój wzmaga.

Para ze mnie zeszła, bo nie zrozumiałam słów, ale poczułam ich wielką żałość.

  • O czym wtedy myślałeś ? To musi być odpowiedź na twoje myśli !
  • Zastanawiałem się czy dać cygance pieniądze.
  • No jasne ! Chciał ci powiedzieć …
  • Ty żyjesz, a ciągle Mnie ranisz.
  • Ale ja wiem co ona jest!  Naciągaczka i udaje ! – Piotr już prawie z płaczem.
  • Jest potrzebująca, ma rodzinę – Homiel na to.
  • Nie rozgraniczaj ludzi, nie oceniaj, nie jesteś sędzią.
  • Kiedy wchodzisz do kościoła, wyłącz komputer …
  • To prawda, ty ciągle kalkulujesz ! – mówię.
  • Jesteś wrażliwy na łzy, bądź wrażliwy na człowieka.
  • Diabeł też potrafi płakać.
  • Trzeba było dać jejpokazał 10 zł.
  • …, które miałeś schowane, lepiej by się się spodnie nosiło.
  • Miałeś 10 zł ? – spytałam z niedowierzaniem.
  • …… – Piotr wzruszył ramionami zrezygnowany.

Kupił wczoraj spodnie, które ledwo zapiął mimo, że sporo schudł. Danie parę groszy go nie zubożeje, a komuś pomoże. Jadąc autem prawie się nie odzywaliśmy do siebie. Ja ciągle myślałam o tym, że nauki „spod krzyża” idą na marne, a Piotr narzekał na kręgosłup.

  • Pojedziemy na chwilę do domu, podgrzeję sobie plecy.
  • Jak już pojedziemy, to nie wyjdziemy … – pomyślałam natychmiast.
  • Nie martw się, wyjdziemy – mówi mi na to Piotr – Usłyszałem twoje myśli.
  • … ??? 
  • To chyba Homiel sam ci je podsuwa – mówię z żalem, że współpracują ze sobą za moimi plecami. 
  • Ty ją słyszysz, a ona ciebie … jeśli ja słyszę, to tylko intuicyjnie.
  • A Ty nie podsłuchuj ! – Piotr do Homiela.
  • Będę !
  • ………. – i ta najprostsza z możliwych odpowiedź bardzo mnie rozśmieszyła. 
  • … Pamiętasz, jak Bóg Ojciec spytał cię, czy jesteś gotowy do drogi ? – pytam. 
  • Po dzisiejszym myślę, że nie jestem gotowy do drogi – Piotr kiwa głową w zamyśleniu.
  • Nie zawsze byłeś, ale już jesteś.


19. 12. 16 r.  Warszawa.

Siedzimy na kanapie wieczorem i oglądamy po kolei wszystkie programy informacyjne w TV. Wszędzie to samo; ciągła wojna między PIS a resztą świata.

  • Czy PIS przetrwa ? – pytam.
  • Spytaj raczej, czy przetrwa świat … 
  • ???!!!
  • A przetrwa ?
  • Nie może.
  • Wow … ??? !!! – nie takiej odpowiedzi się spodziewałam.

Piotr przełączył się na kanał rozrywkowy i zaczęliśmy oglądać jeden z odcinków „Gwiazdy lombardu”. Lubimy ten cykl, ponieważ wiele można się dowiedzieć i nauczyć przy okazji.

  • Ładna ta broń – mówi Piotr, gdy ktoś do sprzedaży przyniósł stary pistolet.
  • Ale to ciągle broń siejąca śmierć.
  • Broń to broń – podsumowałam odkrywczo zadowolona ze swojej wątpliwej mądrości.
  • Nie, może być też broń pokoju.
  • A co to ?
  • Gołąbek. Każdy gołąbek kruszy najtwardsze serca.

  • Homiel, Twoje informacje dotyczące przyszłości są wyjątkowe konkretne – Piotr z przekąsem.
  • Nadchodzą zdarzenia, które wiele zmienią.
  • …… – spojrzeliśmy na siebie w milczeniu, bo powtarza to ostatnio niemal codziennie.
  • Ten rok to spokój ?
  • A ile go jeszcze zostało ?
  • ……… – jasny gwint ! Dzisiaj 19, rzeczywiście do nowego roku już niewiele zostało.
  • Ale na szczęście jeszcze święta przed nami.
  • To będą ostatnie święta w tym składzie.
  • Twoja dusza wróci do macierzy.
  • …….. – spojrzeliśmy na siebie znowu, tym razem z lekkim strachem w oczach.
  • Co jeszcze się wydarzy…?
  • Niektóre rzeczy przyspieszają.
  • Pięć minut od Nas dla Was. 
  • Jak to się stanie …,  do świtu niedaleko.

Słysząc o świcie przypomniało mi się jedno wydarzenie sprzed roku.

- Usłyszałem w głowie muzykę, którą znam z filmu, przejmująca i nie wiem co to znaczy. Całą drogę brzmiała mi w mózgu. Odyseja kosmiczna 2001” i czołówka muzyczna, którą nazwano „The Dawn of man” „Świt ludzkości”.   http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/11/18/ojciec-prowadzi-taka-droga-ze-nie-musisz-sie-niczego-bac/



Dopisane 22. 08. 2017 r. 

  • To będą ostatnie święta w tym składzie – i tak się stało.

  • Pięć minut od Nas dla Was, jak to się stanie… do świtu niedaleko – trudno mi wyjaśnić w tej chwili z wyprzedzaniem te zagadkowe słowa. Bardzo ciekawie o „świcie” mówi Jezus Alicji Lenczewskiej.

Ludzkość czekają wielkie wydarzenia, upadek Kościoła, jakiego znamy i jego odrodzenie. Powyższe słowa były przekazane około 20 lat temu i czy można w tej chwili powiedzieć, że jesteśmy świadkami powolnego upadku Kościoła nie tyle jako instytucji, co religii? Ilu jeszcze tak naprawdę wierzy w Boga? 

Nie jesteś Moim sługą, jesteś Moim przyjacielem.

16. 12. 16 r. Warszawa.

Wieczorem. 

Piotr zastanawia się ciągle nad wizją z dwiema falami. Jest przekonany, że pierwsza fala to pierwszy zawał, a druga fala to operacja. Mam jednak nadal wielkie wątpliwości, a ponieważ nie mam pomysłu jak można zinterpretować „drugą falę”, powoli sama zaczynam się przekonywać, że może mieć rację. I teraz się zastanawiam… Jeśli Piotr się tak zmienił po pierwszej fali, to co będzie po drugiej ? 

  • Nie będziesz szukał manowców, których nie ma, będziesz wiedział.
  • A nie możesz tak coś szepnąć ?
  • Nie będziesz widział przyszłości, Ojciec celowo zakrył ją dla twojego dobra.
  • Dlaczego ?
  • Wyobraź sobie człowieka, który widzi tylko cel na końcu drogi.
  • Nie patrzy na bok, a ty musisz patrzyć na bok.
  • Czy chcesz, żeby tacy z NIP byli ?
  • Czy będę miał chociaż na życie ?
  • Chodzi ci o bułkę z masłem ? Na szynkę też będzie.
  • A kawior będzie ? – Piotr zażartował.
  • A smakuje ci ?

Piotr mówiąc „kawior” miał na myśli dodatkowy luksus, lepsze życie, coś extra, piękny dom, auto itd. Czy smakuje nam takie życie ? Mówiąc szczerze… już nie.

  • Będę dalej w Warszawie ?
  • Tu zabijałeś, tu się odradzasz.
  • … ???!!! …
  • Za dużo by płakało po tobie.
  • Nawet twoi wrogowie o tobie myślą, a chłopcy z NIP przebierają nogami.

Zrobiliśmy przerwę, by odetchnąć z wrażenia. W kilku słowach wiele informacji naraz. Precyzyjność i rzeczowość Homiela jest powalająca.

  • Dzisiaj przeczytałam, że w grobie Jezusa w Jeruzalem … – … i nie zdążyłam dokończyć.
  • Lilie ... słyszę.
  • jak odkopywano czuć było słodki zapach – dokończyłam już zdziwiona.
  • Odpowiedział ci, czuć było lilie.

https://pl.aleteia.org/2016/11/18/tajemnicze-zjawiska-towarzyszace-otwarciu-grobu-chrystusa/

  • Czy to jest prawdziwe miejsce pochowku Jezusa ?
  • Noś w sercu zmartwychwstanie, to wszędzie On będzie.
  • Szkoda, że nie możesz powiedzieć tak lub nie … 
  • Statystyka jest nieistotna, ważne co czujesz …
  • Pięć metrów w tą, czy w tamtą nie czyni różnicy.
  • Wielu ludzi tam pielgrzymuje, zabrać im nadzieję ? – pytam dalej.
  • Nigdy.
  • Hmm …
  • Wiele jest dróg do Góry – pokazał jak ktoś idzie, jedzie rowerem, leci samolotem …

Człowiek idący dojdzie do Ojca później niż ten, który leci samolotem, bo być może i jego wiara jest znacznie słabsza. Czasami jedno życie nie wystarczy, by „lecieć samolotem”.

  • Ważne, by dążyć do Niego.

Niedawno przeczytałam proroctwa Zofii Nosko – „Centuria”: http://prorocykatolik.pl/Zofia-Nosko.php Poza orędziami Maryjnymi, które opisywała ze szczegółami, zwróciłam uwagę na jedno zdanie.

  • Dlaczego Maryja powiedziała; raz się żyje, raz się umiera … ?
  • Bo dla jednych tak jest, dla drugich tak nie jest.

Piotr ciągle jest słaby, mimo pobytu w sanatorium.

  • Tak naprawdę to nie był zawał, to droga.
  • Po to, żebyś drzwi otworzył.
  • Jakie drzwi ?
  • I tak już dużo powiedziałem, za dużo.
  • To powiedz … Drzwi do czego ?
  • ……… – nie odpowiedział.

Oglądaliśmy „Exodus; bogowie i królowie”. Padło tam zdanie; Generale prowadź !

  • Chciałbym zasłużyć na bycie chociaż sierżantem – powiedział Piotr w zamyśleniu.
  • Przewodniczący zakonu, a jaki skromny …
  • Po co masz zasłużyć ?
  • Po prostu bądź …


17. 12. 16 r. Warszawa.

Po dłuższej przerwie „nie bycia”, pojechaliśmy do „naszego krzyża”. Byliśmy sami. Chrystus przemówił niemal natychmiast po naszym wejściu do kościoła.

  • To serce biło jak biło i będzie biło jak biło.
  • Już na swojej drodze występnych nie znajdziesz.
  • Nie lękaj się drogi, która jest przed tobą, idź śmiało.
  • Ojciec ci ją wybrał przed wszystkimi wiekami.
  • Będę ci służył Jezu.
  • Nie jesteś Moim sługą, jesteś Moim przyjacielem.
  • Razem będziemy walczyć.

Tak byłam skołowana, że ledwo nadążałam pisać. Uderzyły mnie słowa; … wybrał przed wszystkimi wiekami… Zrozumiałam w tej jednej chwili jak wielkim i wszechmądrym strategiem jest Bóg Ojciec. Zaplanować to wszystko … ???


Pół godziny później rozmawialiśmy przy kawie.

  • Jeśli jedna operacja tak mocno cię zmieniła, to co się stanie po drugiej operacji ? Będziesz innym człowiekiem ?
  • Nie rozważaj, przyjmij.
  • A czy mamy inne wyjście ? – pytam.
  • Nic się nie stanie, wiem lepiej – Piotr pewny siebie jak zawsze. 
  • Dobrze, że Nam nie doradzasz.
  • Skrzydła nigdy nie byłyby zbyt białe, musielibyśmy je ciągle malować.

Homiel tym słowami rozbawił mnie na całego, bo ma absolutnie rację. Taki jest właśnie Piotr … Zawsze wie lepiej i zawsze niezadowolony, że coś nie jest zbyt dobre.


Ostatnio przeczytałam ciekawą rzecz.

Kodeks Bezy – rękopis Nowego Testamentu pisany uncjałą na pergaminie, w językach greckim i łacińskim, pochodzi z roku ok. 400. Od czterech wieków poddawany jest badaniom biblistów oraz krytyków tekstu. Powstało wiele obszernych opracowań kodeksu (nawet dwutomowe). Kodeks zawiera Ewangelie oraz Dzieje w języku greckim i łacińskim (lewa strona po grecku, prawa po łacinie). Ewangelie zestawione w kolejności: Mateusz, Jan, Łukasz, Marek (tzw. „zachodni porządek”). Kompletny jest tylko Łk, brakuje: Mt 1,1-20; 6,20 – 9,2; 27,2-12; J 1,16 – 3,26; Dz 8,29 – 10,14; 21,2-10.16-18; 22,10-20.29 – 28,31; Listów powszechnych. Ponadto ma trzy uzupełnienia w: Mt 3,7-16; Mk 16,15-20; J 18,14 – 20,13. Wiersz J 21,25 umieszczony jest przed 21,24. Zawiera także 3 Jana 11-15 w łacińskim przekładzie, co oznacza, że pierwotnie zawierał również tekst Listów powszechnych. https://pl.wikipedia.org/wiki/Kodeks_Bezy

Według tego kodeksu Marek 16,4 nadmienia, że kamień zamykający grób Jezusa nie mógł być ruszony przez dwudziestu mężczyzn. Opowiadam o tym Piotrowi …

  • Jak w takim razie Magdalena mogła iść tam sama ? – ciągle mnie to zastanawia.
  • Musiała przecież wiedzieć, że nie zdoła tego kamienia sama przesunąć.
  • Jest pióro i nie ma pióra – Homiel na to.
  • ???

Efekt pióra” !!!


Wczoraj Piotr został ugryziony dwukrotnie.

  • Dlaczego jestem tak gryziony ?
  • Za przykazania, otaczasz ziemię przykazaniami, a przykazanie to życie bez grzechu.

Rzeczywiście, Piotr modląc się wieczorami w swoich wizjach widzi spadające na ziemię kamienne tablice z przykazaniami. Zrozumiałam, że ciągle nie zdajemy sobie sprawy z siły jego wizji.


Oglądaliśmy wiadomości w TV. Krew i wszechobecne zło leje się na świecie strumieniami, takie miałam wrażenie oglądając pierwsze 10 minut.

  • Dlaczego Pan Bóg tak kocha ludzi ? – spytałam, bo trudno zrozumieć, tak zupełnie po ludzku, że można jeszcze nas kochać. 
  • Widzi w nich Siebie.



Dopisane 20. 08. 2017 r.

  • Raz się żyje, raz się umiera…? – podobne zdanie pada w Biblii i jest głównym argumentem przeciwników idei ponownego narodzenia. Postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd (Hbr 9, 27).

Odpowiedź Homiela; Bo dla jednych tak jest, dla drugich tak nie jest… wydaje się wręcz idealna i rozwiązuje wszelkie wątpliwości.


  • Liliewedług świadków przy otwarciu grobu Chrystusa czuć było słodki zapach. Lilia to rodzaj bylin cebulowych z rodziny liliowatych, w których skład wchodzi około 75 gatunków. Najbardziej znanym jest lilia biała ( p.s. uprawiana na terenie Izraela https://pl.wikipedia.org/wiki/Lilia_biała). Kwiaty lilii mają intensywny zapach, który może czasem powodować alergie. Lilia jest rośliną niebezpieczną — spożycie przez ludzi czy zwierzęta może prowadzić do silnego, zatrucia zakończonego nawet zgonem. Lilia chętnie wykorzystywana jest w branży perfumeryjnej, ze względu na charakterystyczny, słodki aromat. http://www.trustedcosmetics.pl/biale-kwiaty-wystepujace-w-perfumach/

  • Jest pióro i nie ma pióra – najbardziej irracjonalna dla przeciętnego człowieka wersja otwarcia grobu Chrystusa jest… prawdziwa!

Święte niewiasty udały się następnego dnia po szabacie, wcześnie rano, do grobu z wonnymi ziołami. Zastanawiają się, kto im pomoże odsunąć kamień. (Mt 28,1-3, Mk 16,1-3, Łk 24,1, J 20,1)

  • Anioł na oczach niewiast przestraszył strażników stojących przy grobie, odsunął kamień i usiadł powyżej kamienia (Mt 28,2-4).
  • Maria Magdalena, Maria Matka Jakuba (Kleofasowa) i Salome zbliżyły się do grobu i ujrzały odsunięty kamień. Maria Magdalena natychmiast udała się do apostołów, aby ich powiadomić. (Mk 16,4, Łk 24,2, J 20,1-2).
  • Pozostałe dwie kobiety weszły do grobu i ujrzały anioła siedzącego, który wskazał im na pusty grób, prawdę o zmartwychwstaniu i polecił by udały się do uczniów i Piotra i powiedziały, że zobaczą oni Jezusa w Galilei. (Mt 28,5-7, Mk 16,5-7)
  • Druga grupa świętych niewiast, składająca się z Joanny (żony Chuzy) i jej towarzyszek, przybyły do grobu, gdzie miały się spotkać z pierwszą grupą kobiet. Weszły do pustego grobu i zostały powiadomione przez dwóch aniołów, że zmartwychwstał jak powiedział. (Łk 24,10) https://pl.wikipedia.org/wiki/Zmartwychwstanie_Jezusa

W tym świecie wiecznie żyć nie będziesz.

08. 12. 16 r. Szczecin.

Rano zadzwonił Piotr.

  • Myłem się dzisiaj w łazience, położyłem mydło na umywalce, namydliłem twarz, ale okazało się, że za mało. Ręką sięgam po mydło …, a mydła nie ma. Szukam na podłodze, bo myślałem, że spadło, szukam pod szafką, w umywalce, pod prysznicem, poszedłem nawet do pokoju, bo już zgłupiałem. Może wyszedłem i nie pamiętam, że wyszedłem ? A mydła ciągle nie ma. Znowu podchodzę do umywalki, opieram się ręką o umywalkę i zaczynam główkować, gdzie te cholerne mydło się podziało. Nagle czuję pod ręką, że ktoś mi wsuwa mydło … Wyobrażasz to sobie ?!!! W rękę włożyli mi mydło !
  • Spytaj się Homiela, czy to On – już się śmiałam na całego, bo przypomniałam sobie o znikającym piórze.
  • Stagnacja zabija – powiedział ze śmiechem. Homielowi się chyba nudzi ! 

Ponieważ jestem ciągle w Szczecinie, Piotr dzwoni i opowiada co się dzieje w sanatorium. Znajomi, z którymi ćwiczy, zaczęli nazywać go „wielebny”. Zaczęło się od kobiety, która stwierdziła, że wygląda na księdza i zamiast „dzień dobry” wita go …

  • Cześć wielebny !

To już kolejna osoba, która całkowicie podświadomie bierze Piotra za księdza.

  • Ale się porobiło – Piotr nie może wyjść ze zdziwienia, że przebywa w sanatorium.
  • Zmiany dopiero przed wami – Homiel się wtrącił nawet przez telefon.
  • I co będzie ?
  • Cuda bracie.
  • Możesz powiedzieć jakie ?
  • To co się dzieje, dzieje się ponad wszelkie ludzkie postrzegania, lecz naprawdę się dzieje.
  • Pan Bóg na ciebie patrzy i kibicuje.
  • Nie wiem co znaczy kibicuje u Nich, to samo co u nas ? – pyta mnie Piotr.
  • Dokładnie tak.
  • Zauważyłaś, że mówi niekonkretnie ?
  • Mam taką naturę.
  • A nie możesz inaczej ?
  • Nie spiesz się, bo mała już notuje.

Dostałam spazmów ze śmiechu. Piotr mi opowiadał, a ja oczywiście starałam się zapisać każde słowo. Problem w tym, że Piotr nie wiedział, iż notowałam i opowiadał dosyć szybko. Nie nadążałam spisywać i w końcu zaczęłam pisać skrótami. 



15. 12. 16 r.  Warszawa.

Przyjechałam w końcu do Warszawy. Piotra wypisali z sanatorium na jego prośbę nieco wcześniej i cieszy mnie to bardzo. Jak dobrze wrócić do Piotra i… Homiela… Oboje się bardzo wzruszyliśmy jakby rozumiejąc, że nam niewiele czasu pozostało. Oczywiście od razu idziemy na kawę…

  • Co u ciebie biznesowo ?
  • Mailem przychodzą tylko same reklamy, żaden biznes. To moja wina, powinnam się bardziej starać – przyznałam całkowicie szczerze.
  • Nie ma w tym żadnej twojej winy – pocieszył mnie Homiel.
  • No tak … Jeśli nie moja to wina, znaczy, że to Oni przykrócili mi wszystko.
  • ….. Czy mam jej coś przekazać na pocieszenie ? – Piotr pyta Homiela.
  • Powiedz jej, że jej powiesz.
  • Ale co ?
  • Przecież nie masz głowy do czesania … Myśl ! 
  • ……… – zaczęłam się śmiać, uświadomiłam sobie jak bardzo mi tych rozmów brakowało. Tego ciętego Homiela humoru i nauki jednocześnie.
  • To co mam jej powiedzieć ?
  • Informacje w toku.
  • …….. – jeśli w toku, to nie ma sensu naciskać.
  • Jak tam w sanatorium ? – pytam.
  • Gdy dzisiaj wychodziłem, jeden z kuracjuszy na pożegnanie powiedział mi, że przychodził na śniadanie specjalnie wcześniej, by zjeść ze mną przy jednym stole. Powiedział mi to dopiero na koniec. Powiedział …
  • Ma pan tak pozytywną energię, że przy panu czuję się dużo lepiej.
  • Hmm …. Wcale mnie to nie dziwi – bo rzeczywiście ją ma.

Wieczorem siedzieliśmy po staremu na naszej wysłużonej kanapie i oglądaliśmy TV.

  • Jestem tak zmęczony, że nie mam siły się modlić wieczorami. Powiedziałem to Homielowi, a wtedy zobaczyłem Boga, który pracował na polu. Orał i orał, siał, orał, wyrywał perzyny … To praca bez końca …

  • Rozmawiałem dzisiaj z Ojcem – Piotr się przyznał.
  • Co będzie dalej ? … Spytałem …
  • W tym świecie wiecznie żyć nie będziesz.
  • Spojrzałem na samolot lecący wysoko.
  • Gdzie ty chcesz Mały lecieć ?… Spytał mnie …
  • Mały ?
  • Bo jesteś mały.
  • …. Hmm … Piękne masz te rozmowy … – uśmiechnęłam się.
  • Ojciec jest taką mądrością, że aż trudno uwierzyć ! – mówi Piotr do bólu szczerze, aż zaczynam się obawiać, czy nie posuwa się za daleko.
  • Ta mądrość, kiedy patrzy na ciebie, też nie może uwierzyć – odpowiada teraz Bóg Ojciec.
  • A w co nie może uwierzyć ?
  • Brak Mi słów.

Mi też brakuje słów, gdy Piotr zadaje takie pytanie. Milczeliśmy przez kilkanaście minut.

  • Gacek ciągle mnie atakuje, nawet w sanatorium nie miałem spokoju – narzeka Piotr. Widzę, że nagle sztywnieje i nastawia ucha …
  • … Gdybym mógł, to bym ci kark skręcił, ale nie mogę.
  • Za to wszystko !
  • Bo ta gra nie toczy się według naszych zasad.
  • …… ?! – Piotr powtórzył słowa i jednocześnie ścisnął pięści. Gdyby go widział, to pewnie by mu przyłożył.
  • Liczę na twoje potknięcie.
  • Pamiętaj ! Nic nie zostało zakończone. Chciałbym cię dopaść i pożreć.
  • A udław się !
  • … Tak, jak pożeram ich dziesiątki tysięcy …
  • …… – te słowa przyprawiły mnie o dreszcze…
  • Czy przejąłeś się tym, co powiedział ? – Homiel.
  • …….. – Piotr nie odpowiedział, bo mimo tylu doświadczeń takie bezpośrednie zetknięcie ciągle robi  ogromne na nim wrażenie.
  • Pamiętaj ! To siewca kłamstwa.

Piotr się uspokoił, ale nie miał ochoty już rozmawiać, więc i ja nie nalegałam. Siedzieliśmy zamyśleni przez dłuższą chwilę …

  • Czy serce wróci do pełnej sprawności ?
  • Nie będzie ci potrzebne do tego, co robić będziesz.
  • Co takiego będę robić ?
  • Patrz na zegar.

I w tym momencie w telewizyjnej reklamie pokazano zegar i wskazówkę, która do chodzi do godziny 12.00.

  • Nie powiem, co będziesz robić, ale do końca szczęście cię nie opuści.

Będziecie razem walczyć przeciwko występnym.

27. 11. 16 r. Szczecin. 

Piotr przed wyjazdem zjadł ostatnie, normalne śniadanie. Piszę ostatnie, bo podejrzewam, że w sanatorium dla świeżych zawałowców normalnie to raczej nie będzie.

  • Podróżny w drodze je to, co mu wpadnie w ręce.

Homiel chce powiedzieć, że Piotr jako wieczny wędrowiec niech się cieszy, że ma cokolwiek do jedzenia.

  • Ta wasza codzienność odchodzi w niepamięć.
  • Już nam zabrałeś przecież trochę … 

Zaczęliśmy się natychmiast zastanawiać, co w takim razie stracimy jeszcze.

  • Czy chcesz tam się zestarzeć ?
  • Tam ? – nie zrozumieliśmy, co ma na myśli.
  • Pokazał mi warszawskie mieszkanie, jak ściany się kurczą …
  • Niech ten łabądź też ma.

Uśmiechnęłam się, bo od razu wiedziałam co Homiel miał na myśli. Ostatnim czasy coraz częściej mawiam do Piotra, że w tym mieszkaniu zaczynam się dusić. I kurczące się ściany były tego symbolem.

  • Dlaczego mówi łabądź, a nie łabędź ? – pyta mnie Piotr.

Wzruszyłam ramionami, pomyślałam, że Piotr po prostu źle usłyszał. Nie było to ważne w tej chwili.

  • Przecież ona to jest jastrząb … Tak pokazaliście Olę w mojej wizji …
  • Dla kogo jastrząb to jastrząb, dla mnie łabądź powtórzył.
  • A ja się nie liczę ? – Piotr spytał, że coś mi szykują, a jego pomijają.
  • Nie rozśmieszaj mnie acan.
  • W takim razie kiedy kolejna przeprowadzka ? – Piotr spytał.
  • Już nie wkrótce, a szybko.
  • … Mam grać na loterii ? – zażartowałam, bo nijak nie mogłam sobie tego wyobrazić.
  • Loteria sama przyjdzie do ciebie.
  • Ale sam mówiłeś, że trzeba mieć nic, by być blisko Chrystusa …
  • Zaufaj Nauczycielowi.
  • ……. – czyli zaufaj Bogu.
  • Poznajecie świat dla wielu zakazany.
  • Wiedza bezcenna.
  • Cóż ci dadzą te domy …
  •  A tam życie wieczne …

Gdy Piotr wyjechał, zaczęłam oczywiście sprawdzać, dlaczego „łąbądź” a nie „łabędź” i co znaczy acan.

Wygląda na to, że pierwotnie mieliśmy łabędzia z „ą” w mianowniku i „ę” w przypadkach zależnych. Jako że jednak rozwój języka postępuje w kierunku eliminacji oboczności, w literackiej polszczyźnie „wygrał” łabędź, a forma łabądź będzie gwarowa, regionalna, archaiczna (niepotrzebne, skreślić – jak mawiał Tomasz Baranowski), a do tego zwalczana przez wąskich purystów. Nazwa gatunkowa to łabędź, łabądź jest ryzykowny w wypracowaniu domowym, ale nie widzę powodu, by zwalczać go w mowie potocznej. Kiedyś i tak zniknie, zostanie tylko w starej literaturze. http://sjp.pl/łabądź

http://www.sxvii.pl/index.php?strona=haslo&id_hasla=3778&forma=ŁABĄDŹ#3778

Przed paroma dniami pewien bardzo znany dziennikarz wyraźnie upajał się w swym telewizyjnym reportażu mianownikowym brzmieniem „łabądź”. Powtarzał je z wyraźnym upodobaniem kilka razy. Niestety, nie był w zgodzie z obowiązującym dziś kształtem tego rzeczownika, a jest nim łabędź.
Czytaj więcej: http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/704181,jan-miodek-krolowa-labedz-i-zoladz,id,t.html

Współczesne słowniki jednoznacznie określają formę łabądź jako błędną. Pod tym linkiem (http://sxvii.pl/index.php?strona=haslo&id_hasla=3778) znajdzie Pani słownik z XVII wieku. Używano wówczas formy łabęć, drugorzędnie łabędź, a łabądź był wariantem fonetycznym. Być może taka forma funkcjonowała lub funkcjonuje w dialektach. W każdym razie trzeba powiedzieć, że kierunek ewolucji wyrazu był inny: łabęć → łabędź.

Acan; dawniej: staropolski zwrot grzecznościowy tytuł grzecznościowy, skrót od wyrażenia „waszmość pan”, zwykle jako zwrot kierowany wprost do rozmówcy, odpowiadający dzisiejszemu „pan”, „wy” (zwykle z odcieniem lekceważenia); aćpan, acpan, aspan, waćpan, waćpan, waspan, acan.

Homiel dzisiaj pobawił się staropolszczyzną, o której nikt już nie pamięta.



29. 11. 16 r.  Szczecin. 

Piotr zadzwonił z sanatorium i zaczął opowiadać. W pokoju jest sam, łóżko obok jest wolne. Na razie wśród kuracjuszy jest najmłodszy. Gdy zaczął relacjonować, że musi ćwiczyć ze staruszkami trzymając się za ręce,  ryknęłam śmiechem. On wielki prezes …  Niewątpliwie będzie to dla niego spora lekcja pokory. Na koniec spytałam …

  • A co słychać u Homiela ?
  • Leżę na drugim łóżku – … i znowu ryknęłam śmiechem.


03. 12. 16 r.  Szczecin. 

Homiel obiecał Piotrowi, że w pokoju będzie mieszkać sami i tak było, ale przez jeden dzień. Dokooptowali mu mężczyznę, który strasznie chrapał. Piotr po drugiej nieprzespanej nocy wkurzył się i poprosił o przeniesienie …, i znowu jest sam. Trafił do nowo wyremontowanego budynku i dostał nieużywany jeszcze apartament. Zadzwonił rano …

  • Byłem tak zmęczony, że zasnąłem wczoraj już o 20.00. Obudziłem się o drugiej w nocy i przypomniałem sobie … Boże ! Nie pomodliłem się !
  • … Jeszcze będę cię słuchał … Usłyszałem natychmiast.
  • Więc pomodliłem się krótko i powiedziałem na koniec … Dziękuję ci Ojcze, że żyję, a wtedy przypomniał mi Chrystusa jak w kościele dotknął mojego serca … Chrystus to mój przyjaciel, powiedziałem … Jest dla mnie największym przyjacielem i mówiłem to absolutnie szczerze i wtedy usłyszałem bicie dzwonów, ogromnych dzwonów. Widziałem jak biły … I wtedy Ojciec powiedział do mnie. ..
  • Teraz jesteś gotowy, będziecie razem walczyć przeciwko występnym.


06. 12. 16 r.  Szczecin. 

Kiedy nie ma Piotra, mam czas na zgłębianie lektury, między innymi czytam „Dzienniczek Faustyny”. Jestem pewna, że przeżyła spotkania dokładnie tak, jak to opisała. Wiele widzę wspólnych cech z naszymi rozmowami i przeżyciami. Widzenie diabła, wizje, no i rozmowy. Bardzo zainteresował mnie fragment z dzienniczka

Pisz o mojej dobroci, co ci przyjdzie na myśl. — Odpowiedziałam: Jak to, Panie, a jak napiszę za wiele? — I odpowiedział mi Pan: Córko moja, chociażbyś mówiła naraz wszystkimi językami ludzkimi i anielskimi, to i tak nie wypowiedziałabyś za wiele, ale owszem, dopiero byś w cząstce wysławiła dobroć moją — moje niezgłębione miłosierdzie. O mój Jezu, wkładaj sam słowa w usta moje, abym mogła Cię godnie uwielbiać. Córko moja, bądź spokojna, czyń, co ci każę. Myśl twoja jest złączona z myślą moją, więc pisz, co ci na myśl przyjdzie. Jesteś sekretarką mojego miłosierdzia, wybrałem cię na ten urząd w tym i przyszłym życiu. Tak chcę, pomimo wszystkich przeciwności, jakie ci stawiać będą; wiedz, że upodobanie moje nie zmieni się.

Uderzyły mnie słowa przyszłym życiu… O jakim / którym życiu mówi Jezus ? 

Wysłałam to pytanie do Zakonu św. Faustyny z prośbą o interpretacje i po dwóch dniach otrzymałam odpowiedź; Pan Bóg wybrał s. Faustynę i dał jej szczególną misję głoszenia całemu światu orędzia o Jego miłosierdziu. Święta już za życia robiła wszystko, aby każdy człowiek uwierzył w Boże miłosierdzie i Mu zaufał, ale i teraz, po śmierci, cały czas to robi.

Jezus wyraźnie mówi, że ma być sekretarką, ma spisywać Jego słowa i przekazać je ludziom. Mówiąc o przyszłym życiu (w „Dzienniczku” określenie „w przyszłym życiu” występuje 7 razy) bierze się pod uwagę tylko dwie możliwości; życie po śmierci w Niebie lub kolejne życie na ziemi. Czytając tą odpowiedź natychmiast nasuwa mi się kolejne pytanie;

  • Jaki sens miałoby spisywanie słów Jezusa po śmierci w Niebie ? Dla kogo ? Dla ludzi w Niebie ?… Przecież to bezsensu … 

Akurat zadzwonił Piotr z sanatorium i przy okazji pytam o to Homiela …

  • Jej droga na ziemi się nie kończy.
  • ???!!!

O kurcze ! A więc Jezus mówiąc o przyszłym życiu Faustyny …, mówił dosłownie ! Opowiadam Piotrowi przez telefon o Faustynie, o której właściwie nic nie wie.

  • Faustyna widziała Jezusa w pełnej okazałości, rozmawiała z nim oko w oko !
  • Hmm …
  • Też byś tak chciał ?
  • A nie ?
  • To tak będzie.

  • Gdy się modliłem dzisiaj, usłyszałem Ojca …
  • Poniszczą ci to ciało trochę, ale Duch jest silny.
  • Będą cię kaleczyć, ale to tylko chwila.



Dopisane 16. 08. 2017 r.

Teraz jesteś gotowy, będziecie razem walczyć przeciwko występnym – Ks. Daniela (23); A przy końcu ich panowania, gdy występni dopełnią swej miary, powstanie król o okrutnym obliczu, zdolny rozumieć rzeczy tajemne.

Jeśli chcesz żyć, chodź ze Mną.

26. 11. 16 r. Szczecin.

Nie myślałam, że dzisiaj sobie porozmawiamy z Homielem. To dzień rodzinny, z rana pojechaliśmy po wielkie zakupy. Dzieciaki odkryły nowe hobby, uwielbiają kupować zdrapki. Mam takie wrażenie, że to nie potencjalna wygrana daje im radość, a same zdrapywanie. Czasami coś wygrywają, a wtedy znowu kupują zdrapki. Homiel się uśmiechnął …

  • Sport dla naiwnych. Złoto głupców.
  • Ale to jest też dobre, daje nadzieję.
  • W tym doszukujesz się nadziei ? A gdzie wiara ?

Wychodząc z galerii  niemal zderzyliśmy się w drzwiach z naszym prawnikiem. Byliśmy oboje tak zamyśleni, że go nawet nie zauważyliśmy, a on krzyknął w radości. Od razu nas poinformował, że dostał pismo z sądu, ale jeszcze go nie czytał. Pewnie to NIP odnosi się do ekspertyzy rzeczoznawcy. 

Idąc do auta stojącego na parkingu …

  • Gdy prawnik mi o tym mówił, zobaczyłem sowę, która siedziała i się rozglądała. W pewnym momencie zobaczyła pod nogami pełzającego węża, dziobem zrobiła szybki ruch, wbiła mu się w kark i zabiła. Po czym powoli zaczęła go zjadać, kawałek po kawałku.
  • Jeśli sowa to sędzina, to według tego jej decyzja powinna być jednoznaczna –  po tej wizji byłam tego pewna.

Reszta rodziny gdzieś nam się zapodziała, więc czekaliśmy na nią cierpliwie w samochodzie. Nie spodziewałam się, że Homiel wykorzysta i tą chwilę.

  • Ruszasz w drogę bracie.
  •  Zobaczyłem znowu przesłonę z kryształu i byłem do niej już w połowie drogi.
- Zobaczyłem drogę polną, a na niej ścianę z kryształów poukładanych jak mozaika… – opisuje Piotr w zamyśleniu 
– Wyszedłem zza zakrętu i zobaczyłem ścianę z kryształów… Świeci na biało, ale poświatę ma niebieską. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/05/24/ja-nie-jestem-twoim-celem-jestem-twoja-droga/

Po raz pierwszy ścianę kryształową widział we wrześniu. Dzisiaj odległość do niej znacznie się skróciła.  Nadal nie wiem co to oznacza, ale musi być ważne. Pamiętam, że Homiel był bardzo smutny ostatnim razem.

  • Dlaczego byłeś smutny, kiedy widziałeś kryształową ścianę ?
  • Bo Moja droga razem się kończy, tam wejść nie mogę.
  • ???
  • A co tam jest ?
  • ………. – nie odpowiedział.

Znowu zrobiło się nam bardzo smutno …, bardzo.


Wieczorem.

Po zawale i pobycie w szpitalu Piotr otrzymał skierowanie do sanatorium w Konstancinie. To jest tak blisko, jakby w ogóle nie wyjeżdżał. Bierze ze sobą komputer, dokumenty i biuro będzie prowadził w sanatorium, a ja zostaję w Szczecinie. Tak mocno byliśmy razem ostatnio, że trudno nam się rozstać. Piotr ciągle kombinuje jak się z tego wymigać.

  • Homiel, pomóż.
  • Co ty chcesz, a czego nie chcesz …, jakie to ma znaczenie ?
  • Jeśli chcesz żyć, chodź ze Mną.
  • A jeśli będę mało jeść ?
  • To za mało.
  • Stenty nie wystarczą ?
  • To jedna strona medalu.
  • A druga strona medalu ?
  • To luty.
  • Operacja wystarczy na parę lat ?
  • Parę lat ?! Do spełnienia misji.
  • Nie możesz odejść – mówię do Piotra, jestem przerażona, gdyby coś się stało.
  • Może, ale w odpowiednim czasie.
  • Muszą być spełnione warunki.
  • Warunki ? – pytam
  • Ty do nich należysz. Du ! powiedział po niemiecku, żebym wiedziała, że to mówi Homiel. Du znaczy ty.
  • Jaaaa ?! – zaczęłam się zastanawiać o jaki warunek ze mną związany Homielowi chodzi.
  • Trzy tygodnie przerwy bez pisania to marnotrawstwo – ciągnę dalej. 
  • Może ktoś cię nawiedzi ? Nie orzekaj. 

Siedzieliśmy oboje w zamyśleniu.

  • Zastanów się, dlaczego chcą cię podreperować ? spytał nagle Homiel.
  • Co znaczy podreperować ? – mówi się podreperować zdrowie, czyli wzmocnić.
  • Widzę miecz, jak ktoś go ostrzy na osełce …

  • Żebyś był miecz, musisz mieć moc.
  • Fizyczną ?
  • Gdyby fizyczną, zgłosilibyśmy się do restlera … – … a nie do ciebie chciałby pewnie powiedzieć. 

Piotr przypomniał teraz sobie wizję, która go męczy od kilku dni.

  • Gdy odmawiam modlitwę Ojcze przywróć ustalony porządek i na koniec wołam Archaniele Michale stań na czele swego wojska …, widzę archanioła Michała. Stoi nad diabłem i nogą przytrzymuje jego ciało … To wszystko jest podobne do tego znanego obrazu …

  • Widzę jak nogą dociska go do ziemi, a miecz przystawia mu do karku … Ale jego miecz na końcu nagle się rozdziela na trzy części, końcówka miecza wygląda jak trójjząb … – ciągle mi tłumaczy z przejęciem.
  • Środkowy szpikulec wbija mu się w kark, ale dwa boczne ostrza blokują mu po bokach głowę, żeby się nie ruszał, zablokował go ! – ciągle opisywał z przejęciem.
  • To specjalny miecz … Oni muszą mieć tam też jakąś technologię … Zrobić taki miecz ?! – zakończył podekscytowany.
  • Rozgadałeś się dzisiaj …
  • Masz Dusia na koniec.

Na koniec przed rozłąką Homiel mnie rozbawił i rozczulił jednocześnie. Piotr wyjeżdża jutro o 8.00 rano i nie będę go widzieć prawie miesiąc. 

  • Jesteś kochany Homiel, tego będzie mi brakować … Właśnie tej Dusi …
  • ………. – pomyślałam, że z nowym nauczycielem tak wesoło to już nie będzie.
  • Sposób się do narodzenia Chrystusa, świętuj to radosne wydarzenie.

Święta Bożego Narodzenia już niedługo.

 

Ludzie muszą wybrać, a nie mieć od razu.

25. 11. 16 r. Szczecin.

Jechaliśmy pociągiem. Wciąż pamiętając o wczorajszych słowach liczyłam na ciekawą rozmowę, zwłaszcza teraz, kiedy Homiel zapowiedział swoje odejście. Piotra męczyła wizja z dwiema falami, ciągle się zastanawia, co może to oznaczać. Po doświadczeniach z NIP wiemy, że jego wizje to zaszyfrowane wiadomości dotyczące zdarzeń w przyszłości i z tego względu musimy traktować je z największą uwagą. Każdy szczegół wydaje się ważny, a wiele z nich są dla nas niezrozumiałe. 

  • Dlaczego ja dopływam do brzegu ?
  • Człowiek nie ryba, przeznaczony jest do chodzenia, a ty ciągle pływasz.

Wow… Homiel jak zwykle niezawodny. Piotr wielokrotnie opowiadając o biznesie, o swoim życiu używa powiedzenia; żeby móc połączyć wszystko i jakoś żyć, muszę ciągle „pływać”. Mówiąc „pływać” ma na myśli kombinować, działać wielotorowo, nie mając jednocześnie żadnej stabilizacji. Stały grunt daje pewność, w jego życiu tego stałego lądu po prostu nie ma. Dopłynięcie do brzegu może oznaczać koniec takiej walki i osiągnięcie jakiejś stałości.

  • W przyszłym roku nie będziesz tym samym Piotrem – dodał Homiel.
  • ???

Piotr przypomniał sobie film „Adwokat diabła”. Donald Trump jest tym, na którego wszyscy czekają na bankiecie u Szatana, ale się nie zjawia. p. s. Apartament Donalda Trumpa w Trump Tower, był użyty w filmie jako dom postaci Alexa Cullena. Jego punkt orientacyjny stanowi złoty wystrój i klasyczny widok na Central Park.

  • Scenarzysta uznał go za diabła ? – zaciekawiło mnie to. 
  • Jakie to ma znacznie ?
  • Przed płomieniem nikt się nie ukryje, a nadchodzi ten płomień.
  • To jest nieuniknione ?
  • Nieuniknione. Wszystko o czym mówimy, przechodzi w fazę realizacji.
  • Nawet nie wiesz jak amfiteatr jest pełny, loża honorowa też.
  • To horror będzie …
  • Kryminał.

Homiel uwielbia zagadki, ale o „końcowym rozstrzygnięciu” mówi ostatnio tak często, że zaczęłam już w to wierzyć.


  • Będę miał kiedyś nowe auto ?
  • Nie będzie ci potrzebne.
  • A mi ? – spytałam.
  • Tobie zawsze jest potrzebne – zażartował.
  • Dlaczego nie będzie potrzebne ?
  • Zrozumiesz …, nie będziesz chciał.
  • Przygotuj się na rozstajne drogi.
  • … Co to znaczy ? Spytaj ! – ponaglam Piotra, a Piotr zmęczony …
  • Chcecie mnie oboje wykończyć ?
  • Ja nie, to Dusia ! – Homiel pokazał jak rękoma łapię Piotra za szyję i duszę, duszę pytaniami.

Bardzo mnie tym rozbawił. Dusia !?…  Tylko On mógł to wymyślić. Tak więc od dzisiaj mam nowe imię. 

  • Porozmawiajmy – nalegałam – Sam mówiłeś, że odchodzisz …
  • To, co ma nadejść, nie nadeszło, a jak nadejdzie, nie będziesz miała czasu na to.
  • ??? W tym roku się zacznie ?
  • Ten rok to cisza.
  • Przyszły ?
  • Burza w eterze.
  • Wszystko się zmieni ?
  • Wszystko zacznie się zmieniać.
  • Ja się zmienię ? A Dusia ?
  • Będzie twoja asystentką.
  • Wolę jak siedzi i gotuje – Piotr to typowy facet.
  • Ale ona nie woli.
  • Będę asystentką, bo będę spisywała !
  • Nie tylko to, będziesz asystować. 
  • ???!!! – skojarzyło mi się to z wyjazdami.
  • Hmmm … Z mieszkania w Szczecinie zrezygnujemy ?
  • Ten wątek niedługo się skończy.
  • Jak to ?
  • Sami zrezygnujecie.
  • ????!!!!!– zaskoczyła mnie ta informacja, ale jestem pełna wątpliwości, czy Homiel nie przesadza. Nic w tej chwili nie wskazuje na to, że będziemy się przeprowadzać.
  • To, że jedziemy akurat do Cisowskiego, to naprawdę nie przypadek ?
  • Zrobi jedno, naprawi drugie.
  • A co zrobi ?
  • Dla niego rutyna, dla innego nowość.
  • A Wy nie możecie załatwić tego ?
  • Cudów ci się zachciało ?
  • Nie ma pozwolenia. Masz swoje przejść.
  • Ile będziecie mnie jeszcze trzymać przy życiu ?
  • Tyle, ile trzeba i nie przy życiu, lecz tutaj.
  • A jak będzie z biznesem ?
  • W przyszłym roku będzie bardzo ciężki.
  • To nic nowego … A to co się zdarzy, ułatwi nam życie ?
  • Zapobierzy katastrofie.
  • Nadchodzi katastrofa ?
  • Dla bardzo wielu.
  • A miało być tak dobrze z PIS … 
  • Aby było dobrze, trzeba to robactwo wyplewić.
  • Czy możemy się jakoś do tego przygotować ? Na te czasy ?
  • Nie będzie wam dane. Oczekuj informacji.
  • Choć jesteś człowiekiem, będzie go w tobie coraz mniej.
  • Nawet nie poczujesz, że to się w ciebie wlewa.
  • Uwierzą nieliczni. A nieliczni to dużo.
  • Nawet Oli trudno będzie pojąć.
  • Jak się zmienisz, to może ty się ode mnie odsuniesz ? – pytam Piotra.
  • Nie da się. Dwie połówki zassane sokiem.
  • Nawet jak oderwiesz na siłę, to wyschną.

Homiel przypomniał nam ten obraz.

  • …… – nie wiedziałam o co dalej pytać. Ale przypomniałam sobie coś, co mnie męczyło do dawna.
  • Czy Enoch, Eliasz, Melchizedek to jedna dusza ?
  • To jeden prorok.
  • Aaa …. – znowu mnie zaskoczył. Co miał na myśli ? 
  • … Homiel powiedział teraz, że nie zdajemy sobie sprawy, jak często Bóg Ojciec schodzi do ludzi.
  • Pan Bóg lubi przebywać wśród ludzi, lubi jak się cieszą.
  • A teraz ktoś siedzi z nami teraz ? – pyta Piotr.
  • No kto ? Ja tu siedzę, Gruby siedzi, a dach otwarty – … i wszyscy nas słuchają.
  • Jak to jest, że masz tyle włosów ? To niesprawiedliwe ! Ponoć mądrej głowie włos się nie trzyma … – Piotr sobie lekko kpi.
  • A wiesz, że Bóg Ojciec ma dużo włosów ?
  • Aaaa … To ja się wycofuję ! – Piotr nie chciał rozmawiać o Ojcu.
  • Oblicze Boga oglądają nieliczni.
  • A ja ? – spytałam. 
  • Jakie masz znamię ?

Wzruszyłam się. Moja blizna … Nigdy nie o niej nie pamiętam, to AIDA po raz pierwszy mi powiedziała, że pochodzi od Ojca.

  • Masz odpowiedź …
  • Podlewa swoje kwiaty w ogrodzie codziennie.

Siedzieliśmy chwilę w milczeniu … Piotr się wyprostował ..

  • Gdybym chciał, to bym się ukazał i Oli i wszystkim, którym mówisz o Mnie.
  • Chciałbym, żeby nie widzieli, ale żeby byli dobrzy sami z siebie.
  • Ucz sam, ale beze Mnie.
  • Ludzie muszą wybrać, a nie mieć od razu.
  • Te słowa usłyszał Melchizedek.
  • Czcij Mnie i kochaj Mnie, jak czcisz i kochasz Mojego Syna.
  • Jesteśmy przyjaciółmi, ale ludzie muszą wybierać.

Spisywałam te słowa i ręka mi drżała. To jeszcze jedna odpowiedź samego Boga Ojca na kolejne fundamentalne pytanie, które od zawsze stawiają sobie ludzie. Dlaczego się nie ukazuje … 

  • Wiesz co teraz słyszę …? Z dołu …
  • Dla tych śmierdzieli ?! Tyle ?!!!

   




Dopisane 12. 08. 2017 r. 

  • Wszystko o czym mówimy przechodzi w fazę realizacji – muszę to potwierdzić… i w takim razie jest to dość porażające. Jeśli realizują się Jego słowa, które dotyczą naszego życia (np. przeprowadzka, której się nie spodziewaliśmy), to będą się realizować słowa, które dotyczą i całego świata, a to może być, na podstawie mojej wiedzy na dzień dzisiejszy, naprawdę dla wielu nie tyle porażające, co przerażające. Temu poświecę odrębny wpis, bo wymaga to głębokiej analizy.

  • Aby było dobrze, trzeba to robactwo wyplewić – te słowa odnoszą się do obecnej sytuacji gospodarczej i politycznej w Polsce. Kiedy nastało PIS Homiel wyraził swoją opinię mówiąc, że to najlepsza na dzisiaj opcja dla Polski. Czy ma rację? Wielu moich znajomych przyznaje dzisiaj, że żyli w błędzie stojąc przeciwko obecnemu rządowi, który faktycznie wyplewia robactwo. Tak więc na obecną sytuację  w Polsce spoglądam spokojnie, bo wiem, że tak musi być. 

  • Pan Bóg lubi przebywać wśród ludzi, lubi jak się cieszą.

Znam wasze potrzeby, pragnienia i to wszystko, co jest w was, ale jak bardzo byłbym szczęśliwy i wdzięczny, gdybym zobaczył, że przychodzicie do Mnie i powierzacie Mi swoje potrzeby, jak to czyni pełne ufności dziecko wobec swego ojca. Jakże mógłbym odmówić wam jakiejkolwiek rzeczy – o małym czy dużym znaczeniu – gdy Mnie o nią prosicie?

Chociaż Mnie nie widzicie, czy nie czujecie, że jestem bardzo blisko was w wydarzeniach dziejących się w was i wokół was? Jakże zasługujący na nagrodę będzie dla was dzień, w którym uwierzycie we Mnie nie widząc Mnie! http://www.voxdomini.com.pl/ojciec/o_02.htm


  • Te słowa usłyszał Melchizedek – czy da się to sprawdzić w jakikolwiek sposób? Wątpię. Melchizedek uosabiał postać wyznającą monoteizm w czasach jeszcze przed Abrahamem, albo wręcz, jak Henoch, poza narodowością żydowską. Był stawiany na równi z Eliaszem, Mesjaszem synem Józefa (tzn. Jezusem) oraz Mesjaszem synem Dawida (por. Psalmu 104,2). https://pl.wikipedia.org/wiki/Melchizedek

Pamiętaj, że na tym świecie nic nie trwa wiecznie.

24. 11. 16 r.  Warszawa.

Oglądaliśmy coś w TV, tak mi się przynajmniej wydawało, że oboje oglądamy TV. Piotr siedział tak głęboko zamyślony, że zerkając na niego z boku zwątpiłam w pewnej chwili, by widział przed sobą w ogóle telewizor. Ostatnio cały czas chodzi zamyślony i czasami trudno mi go przywrócić  do rzeczywistości.

  • Ktoś zadał mi właśnie pytanie.
  • Ktoś ? – spojrzałam na Piotra, a on ciągle bardzo poważny. Wzięłam do ręki zeszyt i długopis i czekałam.
  • Spytał mnie …
  • Czy jesteś gotowy na zmiany ?
  • …….. – Piotr siedział oszołomiony. Jeszcze chwilę się wahał, ale spytał …
  • Jakie ?
  • Czy jesteś gotowy na zmiany, one zbliżą cię do Mnie.
  • Oooo my God ! … – pomyślałam.

Poczułam wielki ciężar i wagę tych słów. Piotr zresztą też. Gestem powstrzymał mnie przed pytaniami i nadal słuchał …

  • Mogą być szokujące.
  • …….. – widzę, że Piotr się zawahał.
  • Niech stanie się Twoja wola Ojcze.
  • Niech się więc stanie wedle Mych słów i Mej woli.

Autentycznie siedzieliśmy jak zahipnotyzowani. Zrozumieliśmy oboje, że właśnie wydarzyło się coś ważnego. 

  • Zobaczyłem człowieka w rozkroku. Jedna noga jest w tym świecie, druga w drugim.

na skraju dwóch światów

  • Będziesz czerpał wiedzę z naszego świata garściami i przekazywał tym, którzy będą chcieli słuchać.
  • Każde słowo to słowo prawdy.
  • Nie lękaj się świata, które zamieszka w tobie, gdyż jesteś jego częścią.
  • I tak powoli odzyskamy, co Nasze.

Zapisywałam słowo w słowo bojąc się jedynie, że nie nadążam. To jest tak niesamowite …, ciarki mnie przechodzą. Piotr siedzi spokojnie, ale nie na baczność, co sprawia, że czuję się niepewnie. Może powinien paść na kolana ?

  • Bądź sobą.
  • Skoro wiesz kim jesteś, to czas, żebyś na powrót się nim stał.

Bóg Ojciec jakby odpowiedział na moje myśli. Patrzymy na siebie i nie wiemy co zrobić, jak zareagować, co powiedzieć, spytać …

  • Czekaj na zdarzenia.
  • Sposób się, nadejdą niebawem.
  • … Ale czeka mnie sprawa sądowa ? – Piotr wykrztusił. Wkurzył mnie, że w ogóle o to spytał w takiej chwili !!!
  • Nadejdą zdarzenia, sposób się – powtórzył, jakby tamto nie miało żadnego znaczenia.
  • … Słyszę teraz Homiela, mówi …
  • Odchodzę. Miło było, ale ktoś inny cię przejmuje.
  • Jak to ?!! – wyrwało mi się, bo natychmiast poczułam wielki, wielki żal.
  • No co ty ! Homiel przestań, nie odchodź – Piotr był całkowicie zaskoczony.
  • Przejmuje cię Ten, przy którym Ja milczę.

Poleciała mi łezka, a Piotr nic.

  • Ty tak spokojnie ? Od dziecka przecież Go masz ?!
  • Homiel mówi, że będzie teraz częściej przy tobie i będzie walczyć, żebyś słyszała.
  • ???

Tak strasznie mi żal … Najlepszy przyjaciel odchodzi ? … Myślałam gorączkowo jak to w ogóle jest możliwe … !!!???

  • Ktoś inny cię przejmuje.
  • Prawdziwy nauczyciel – pokazał obrazek stojący na parapecie.

  • Czy kiedyś się spotkamy w cztery oczy ?
  • Jak będziesz chciał.

Do Piotra dopiero teraz chyba doszło co się dzieje.

  • Kurcze … Może mi się to wszystko przesłyszało ? – mówi do mnie niepewnie …
  • Nie drwij ! Bo choć Tego, który to mówił już tutaj nie ma, to drzwi ma otwarte.
  • Czyli słucha – … pomyślałam.

Siedzimy w całkowitej ciszy i nam mózgi parują, myśli krążą, jestem lekko porażona i przerażona tym, co ma nadejść.

  • Podołamy ? Lepszy nauczyciel to i nauka trudniejsza … – pytam.
  • A pojętni uczniowie.
  • Żal mi się Homiel zrobiło.
  • Niepotrzebnie. Nie płacz, bo płaczę bardziej.
  • Nie martw się, nie nadążysz pisać.
  • Pamiętaj, że na tym świecie nic nie trwa wiecznie.

Nie mogłam dzisiaj zasnąć…




Dopisane 10. 08. 2017 r.

  • Mogą być szokujące – czytam dzisiaj te słowa z wielką pokorą wobec wszechmocy, wszechpotęgi i wszechmądrości Boga Ojca. No cóż… mogę jedynie tylko powiedzieć, że to chyba najlepsze określenie tego, co właśnie zaczęło się u nas dziać.

 

 

To co się dzieje i będzie się dziać… miało się dziać.

22. 11. 16 r. Warszawa.

Byliśmy na kawie, to znaczy ja piłam kawę, a Piotr jogurcik. Nieważne, że nie kawę, ważne, że znowu na „randce”.

  • Dzisiaj w kościele poczułem ciężar wszystkiego złego, co zrobiłem w swoim całym życiu … Rzuciłem się do piekła, bo wiedziałem co nabroiłem … Leciałem w przepaść i widziałem czarne łapska, które sięgały już po mnie, ale nagle pojawiła się z góry wielka dłoń, która mnie złowiła i uniosła do góry.

Piotr opowiadał o swojej wizji w głębokim zamyśleniu.

  • Dobrze, że nie jesteś sędzią, bo by ludzi w Niebie nie było – Homiel na to.

I miał rację. Pewnie Piotr tak jak siebie ocenił surowo, tak surowo oceniłby każdego grzesznika i wrzucił od razu do kotła, jeśli takowy w ogóle gdzieś tam w piekle istnieje.

  • Masz też dobre uczynki.
  • Myślisz, że święty nie grzeszy ?
  • Dopuszczone do niego, żeby się uczył.
  • Hm … To ciekawe … To co trzeba w takim razie zrobić, by trafić do piekła ? – pytam.

Homiel nie odpowiada, ale pokazuje fragment z filmu „Pasja”. Jezus umierając na krzyżu odpuszcza złoczyńcy, który w ostatniej chwili uwierzył i prosi o odpuszczenie. Homiel w ten sposób chce powiedzieć; nie pytaj co trzeba zrobić, aby tam trafić, ale co trzeba zrobić, aby tam nie trafić. Naprawdę niewiele…


Siedzimy dalej na tej „kawie”…

  • Zobacz, zabrał nam jednak tą codzienność – kiwam z niedowierzaniem.
  • To Mu się udało … – Piotr przyznaje.
  • Co nam jeszcze zabierzesz ? – pytam.
  • Nie pytaj co zabierzesz, a co dam …
  • A co dasz ?
  • To, do czego jesteście powołani.
  • ? …. A do czego jesteśmy powołani ?
  • Ty już głosisz słowo – do mnie.
  • A ty będziesz czynił.
  • Nie jestem Jezus przecież – obruszył się Piotr.
  • Ale możesz iść Jego drogą.
  • ?????

Powiedział „możesz”, a nie „idziesz” …? Czyli może, ale nie musi.

  • Za życia przeobrazisz się w anioła.
  • Ocalisz tych, co są do ocalenia.
  • ???!!!
  • Nie mówi chyba poważnie – Piotr do mnie zdziwiony. 
  • Co będzie się działo …
  • Siedząc tu nie uwierzysz … 
  • Z tą świadomością jeszcze nie.
  • Będzie „przewrót majowy” ? – Piotr użył przenośni mając na myśli rewolucję w naszym życiu, nagłe zmiany.
  • Będzie.

Zaczynam podejrzewać, że to z Ojcem teraz rozmawiamy. 



23. 11. 16 r. Warszawa.

Rozmawiamy i oglądamy jednocześnie TV.

Podano ciekawą informację. Kilkunastolatka chora na raka została zamrożona. 

  • Niech zamrożą sobie mózgi … !
  • Tak pokochali życie, że jedni straszą w domach, inni będą w tubach.

Choć Homiel był wyraźnie zdegustowany, to nas rozśmieszył. Naszła mnie też szybko refleksja. Homiel tymi słowami potwierdził, że takie zjawisko jak „duch” istnieje. Niektórzy ludzie po śmierci tak pokochali życie, że tu pozostali. Ale dlaczego tuby? Dlaczego ma straszyć akurat w tubach… ? Musiałam to sprawdzić.

http://noizz.pl/spoleczenstwo/hibernacja-ciala-14-latki-chorej-na-raka/p7n308z

Tam gdzie umierasz, tam „straszysz”? Być może … Rozmawiamy dalej …

  • Sąd się nie odzywa, na pewno przegramy – Piotr narzeka w depresyjnym humorze.
  • Ty płomienny ! Tomasz przy tobie siada.
  • Sąd już decyzję powziął.
  • Oni (NIP) już się z górą zderzyli, a teraz czekają.
  • Oni już wody nabierają, ale jeszcze myślą, że wypompują.

Siedzimy w milczeniu ponad godzinę. Piotr ciągle myśli o przyszłości, obawia się jej. Nie dziwi mnie to wcale, bo mieć w perspektywie operację na sercu … 

  • To co się dzieje i będzie się dziać …, miało się dziać.
  • Zostało spisane.
  • …. Ale, czy Wy na właściwego konia postawiliście ? – Piotr pyta nie zdając sobie spawy, że teraz z Ojcem rozmawia.
  • Szkoda, że nie znasz siebie.
  • Dmuchnij w słońce, a zobaczysz co się stanie.
  • Jak to ?
  • Dmuchnij.
  • ………. – dmuchnął oczywiście dwa razy, po swojemu. 
  • Raz powiedziałem.
  • I co ?
  • Zobacz, co będzie się działo.
  • ……….  – słońce zostało zakryte chmurami, nagle…  Eeee to przypadek myślę od razu … 
  • A gdybym tak poprosił o porsche ? 
  • Pan Bóg nie chciałby cię aż tak ukarać.



Dopisane 08. 08. 2017 r.

Autor: Jan Paweł II
Katecheza środowa Jana Pawła II wygłoszona 16 listopada 1988

Złoczyńca prosząc Jezusa, by o nim pamiętał, wyznaje wiarę w Odkupiciela. Umierając nie tylko przyjmuje swą śmierć jako słuszną karę za popełnione zło, ale zwraca się do Jezusa, by wyznać, że w Nim pokłada całą nadzieję.

Takie właśnie jest najbardziej oczywiste wyjaśnienie opisanego przez Łukasza epizodu, w którym element psychologiczny — przemiana uczuć złoczyńcy — jeśli nawet ma swą bezpośrednią przyczynę we wrażeniu, jakie wywołał przykład niewinnego Jezusa, który cierpi i konając przebacza, to swymi korzeniami tkwi w tajemnicy łaski Odkupiciela: to ona „nawraca” tego człowieka i obdarza go Bożym przebaczeniem. Odpowiedź Jezusa jest natychmiastowa. Przyrzeka On „nawróconemu” i skruszonemu złoczyńcy raj, razem ze sobą, jeszcze tego samego dnia. Chodzi tu więc o przebaczenie całkowite: ten, który popełnił zbrodnie i przestępstwa — a więc grzechy — staje się świętym w ostatniej chwili swojego życia.
Można niejako powiedzieć, że ten tekst Łukasza jest dokumentem pierwszej w dziejach kanonizacji. Dokonana przez Jezusa, dotyczy złoczyńcy, który zwraca się doń w tym dramatycznym momencie. Dowodzi to tego, że dzięki krzyżowi Chrystusa człowiek może uzyskać przebaczenie wszystkich win, a także całego złego życia, nawet w ostatniej chwili, jeśli się podda łasce Odkupiciela, który go nawraca i zbawia.

Słowa Jezusa skierowane do skruszonego złoczyńcy zawierają także obietnicę pełni szczęścia: „Dziś ze Mną będziesz w raju”. Odkupieńcza ofiara wyjednuje bowiem ludziom wieczną szczęśliwość. Jest to dar zbawienia niewątpliwie na miarę wartości ofiary, niezależnie od dysproporcji zachodzącej pomiędzy zwykłą prośbą złoczyńcy a wielkością nagrody. Przezwyciężenie owej dysproporcji dokonuje się przez ofiarę Chrystusa, który wysłużył szczęśliwość niebieską za cenę nieskończonej wartości swego życia i śmierci.
Epizod opowiedziany przez Łukasza przypomina nam, że „raj” jest dany całej ludzkości, każdemu człowiekowi, który, jak skruszony złoczyńca, podda się łasce i złoży swoją nadzieję w Chrystusie. Moment autentycznego nawrócenia, ów „moment łaski”, który, jak powiada św. Tomasz, „wart jest więcej niż cały wszechświat”2, może wyrównać rachunki całego życia, może sprawić, że człowiek, każdy człowiek, usłyszy skierowane do siebie zapewnienie Jezusa dane towarzyszowi męki: „Dziś ze Mną będziesz w raju”.

Burza bracie, burza nadchodzi.

21. 11. 16 r. Warszawa.

Syn z narzeczoną przyjechał do Warszawy. Chcemy ich ugościć jak się tylko da, więc pieniędzy nie oszczędzamy. Homiel wyraźnie studzi tą naszą hojność.

  • Za dużo wydajesz, kiedyś może zaboleć.
  • Zabraknie ? Kiedy ?
  • Tak jak tej kobiecie, której nie wieziecie, a jest pewna, że będzie miała.

Spojrzeliśmy się na siebie. Jechaliśmy akurat do „naszego krzyża” i byliśmy pewni, że znowu spotkamy tam żebrzącą kobietę.

  • W takim razie nie jechać do Ustronia ? – pytam.

Dr Cisowski uprzedził nas, że  4 dni po operacji Piotr zostanie przetransportowany do sanatorium w Ustroniu, gdzie klinika ma swój oddział. Tam będzie przez kolejne trzy tygodnie pod ścisłą kontrolą lekarzy dochodził do siebie. Ta informacja nas całkowicie zaskoczyła. W sumie cztery tygodnie w rozłące ? Nie ma mowy. Dlatego zaczęłam już kombinować jak się również „załapać” do tego sanatorium. Okazuje się, że jest kilka pokoi komercyjnych, dostępnych dla każdego, ale na 7 i 9 piętrze. Dla mnie jazda windą jest wykluczona ze względu na klaustrofobię, a kilka razy dziennie wdrapywać się na 9 piętro … ? Miałam wielki problem jak to rozwiązać.

  • Obserwuj bieg zdarzeń.
  • Pamiętaj, przezorny zawsze ubezpieczony – … żartobliwie zacytował słowa z reklamy PZU.
  • Homiel ! Jesteś niezawodny, radzisz mi.
  • Taki komplement to święto w Niebie.

Dojechawszy do kościoła okazało się, że kobiety … nie ma.

  • Skoro nie masz pieniędzy, nie ma sensu, by była.

Mieliśmy faktycznie tylko 2 złote, które znaleźliśmy pod poduszką. Nie wiedziałam co z tym zrobić, oprawić w ramkę i powiesić ?… Czy dać biednym ? Postanowiłam, że tak jak przyszło z Nieba, tak ma wrócić do Nieba … i wrzuciłam do kościelnej skrzynki. 


Piotr narzeka, że rany go bolą, serce go boli i generalnie … wszystko boli.

  • Musi boleć.
  • Wszystko chcesz za darmo ? Pomyliłeś ekipę.

Rany… Homiel jest tak brutalnie szczery, że aż wstrzymuję oddech. Diabeł daje wszystko za darmo, na początku. Jeśli ktoś chce zmienić ekipę, to proszę bardzo, bank otwarty, a w sejfie czeka piekło.


Ponieważ Piotr wybiera się do sanatorium, musimy kupić walizkę. Właściwie nakazał mu to Homiel. Patrząc jak Piotr kręci się po sklepie zaczęłam się zastanawiać, dlaczego nakazał ją kupić ?

  • Nie jest to dziwne ? Duża torba by ci nie wystarczyła ?
  • Homiel, co planujecie ? Będę podróżował ? – pyta Piotr.
  • I to jak !
  • ??? … – zamurowało nas.
  • Ciekawe … Dokąd będziesz latać z tą walizką …
  • A jeśli zostanie zaproszony do Watykanu ?
  • ??? … Watykan ? To nierealne.
  • Małysz na początku też nie skakał.
  • ??? … Homiel, nie wiesz co mówisz – jesteśmy coraz bardziej zdziwieni.
  • Nie chciałbyś zobaczyć Rzymu, taką starą cywilizację ? – pytam już żartobliwie.
  • Obrzydliwa, tak uległa diabłu. 
  • ???!!!! – … a to ci dopiero. 

Obrzydliwa, tak uległa diabłupoza wielkim osiągnięciami cywilizacji rzymskiej nie wolno zapomnieć, że niewątpliwie miała ona swoją drugą, obrzydliwą twarz.

Życie w tamtych czasach było dla niektórych udręką oraz próbą przetrwania, dla innych rozrywką, spokojem i bogactwem. Z reguły świat rzymski ukazywany był jako świat pełen dobra i dostatku, gdzie ludzie byli szczęśliwi i pewni, że nic im nie grozi, gdyż są mocarstwem o potężnym wojsku i ogromnej gospodarce przynoszącej spore dochody. Jednak pod spodem krył się świat o zupełnie odmiennym obliczu: cierpienie, głód oraz brak poszanowania godności osobistej. Prostytucja w antycznym Rzymie była kwestią powszechną. Zapotrzebowanie na tego typu usługi w Imperium było ogromne, więc i rozwój prostytucji nie powinien dziwić. W starożytnym Rzymie, jak i w innych miejscach regionu, gdzie istniało zjawisko niewolnictwa, można było używać niewolników wedle upodobania, stanowili oni bowiem własność prywatną. Niewolnica znajdowała się poza sferą praw dotyczących zdrady małżeńskiej: jej partner nie mógł przedstawić jej tego rodzaju zarzutów, i to niezależnie od tego, czy jej kochankiem był jej właściciel, czy też ktoś inny. Zasadniczo, jak u Greków, tak i u Rzymian było normalne, że dorośli mężczyźni korzystali z prostytutek obu płci. http://www.imperiumromanum.edu.pl/artykul/chrzescijanie-wobec-cesarstwa-rzymskiego-iv/#more-17699

Mozaika przedstawiająca brutalne zwyczaje podczas rzymskich widowisk
Mozaika przedstawiająca brutalne zwyczaje podczas rzymskich widowisk

Szybko wróciliśmy do domu. 

  • Od rana męczy mnie słowo konsekwencje i konsekwencjepowiedział sapiąc.
  • O co chodzi Homiel ?
  • Spij spokojnie.
  • Homiel, nie możesz normalnie ? – Piotr nie ma ochoty na rebusy.
  • Ja Go rozumiem !
  • Jesteś lizusek – Piotr do mnie.
  • Homiel, wolisz lizuska ? – śmieję się.
  • Kocham lizuska i gburka – … i też się śmieje.

Kilka godzin później oglądaliśmy film „Jumper” i tam pada zdanie … 

  • Konsekwencje, konsekwencje, za wszystko trzeba ponosić konsekwencje.
  • Masz właśnie odpowiedź – i już się śmieję, ale szybko gasnę, bo nie wiem jakie to konsekwencje ma Homiel na myśli.

Po filmie w TV usłyszałam zdanie; http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/papiez-zamknal-drzwi-swiete-koniec-roku-milosierdzia,693377.html

  • Kończy się rok miłosierdzia.
  • Hmm … Skończył się rok miłosierdzia,  zaczął sprawiedliwości – powiedziałam w zadumie jakbym nie ja to mówiła.
  • No co ty ? – Piotr się przejął.
  • Gdyby tak każdy się mylił, mielibyśmy samych jasnowidzów.
  • …… ???
  • Czy intronizacja Chrystusa coś daje ? Przecież Jezus i tak jest królem świata – spytałam.
  • Oddali się świadomie – … ludzie świadomie wybrali i świadomie powierzyli swoje życie Chrystusowi.
  • Czy znasz taki naród, który miałby takie oddanie ?
  • Nie …
  • Kiedy się modlisz, twoja energia jest niebotyczna.
  • Taaaak ? – Piotr z niedowierzaniem  i w tej chwili miał wizję.
  • Zobaczyłem ziemię, z której wyciągałem jak odkurzacz czarną energię. 
  • Nie tędy droga, oni muszą wybrać.
  • Jak to zrobić ?
  • Otwieraj im głowy, póki trwają sekundy.
  • Czy Kościół upadnie ?
  • Nie, jeśli nie wyzwoli się ze swoich ograniczeń, uwolni się ze swoich przywilejów.
  • Chrystus przewidział, że człowiek będzie silny, kiedy upadnie.
  • Póki ma ciepło, wtedy rozważa.
  • Przywróć ustalony porządek to jak wyrok.
  • A intronizacja Jezusa ?
  • To parasol na tym narodem …., a zbliża się …
  • Co się zbliża ?
  • Burza bracie, burza nadchodzi.
  • Ludzie będą cierpieć.
  • Ofiarowanie się Chrystusowi to tratwa ratunkowa. 



Dopisane 06. 08. 2017 r.

Skończył się rok miłosierdzia… zaczął sprawiedliwości – Kar używam, kiedy mnie sami zmuszają do tego; ręka moja niechętnie bierze za miecz sprawiedliwości; przed dniem sprawiedliwości posyłam dzień miłosierdzia. Św. Faustyna.


Intronizacja Chrystusa. To parasol na tym narodem…. a zbliża się… Burza bracie, burza nadchodzi.

INTRONIZACJA – ŻĄDANIEM JEZUSA I DROGĄ RATUNKU…

Żądanie Pana Boga wobec ludzkości, by uznała Go swoim Królem poprzez wyrażony oficjalnie i zewnętrznie Akt Intronizacyjny, pojawiło się na początku XX wieku, a powróciło w naszych czasach z podwójną siłą za sprawą Rozalii Celakówny. W dniu 5 XI 1996 r. doszło do otwarcia procesu kanonizacyjnego S.B. Rozalii Celakówny, a wkrótce potem do ujawnienia jej misji związanej z Intronizacją. Te dwa wydarzenia wstrząsnęły i z coraz to większą mocą wstrząsają elitami duchowymi i politycznymi naszego kraju, zmuszając je do wyraźnego opowiedzenia się za lub przeciw Jezusowi Królowi Polski. W misji Rozalii jest bowiem wezwanie do dokonania Intronizacji (uznania Jezusa Królem Polski), skierowane zarówno do władz kościelnych, jak i świeckich: Jest ratunek dla Polski, jeśli Mnie uzna za swego Króla i Boga w zupełności przez Intronizację, nie tylko w poszczególnych częściach kraju, ale w całym państwie z rządem na czele… (Rozalia Celakówna, Wyzniania, s. 263n.).

To żądanie Pana Jezusa, by Aktu Intronizacji w imieniu naszego Narodu dokonały razem i jednomyślnie władze kościelne (episkopat) i władze świeckie (prezydent z parlamentem i rządem), stanowi istotę posłannictwa Rozalii i w dziejach chrześcijaństwa jest absolutną nowością. Szczególnie zaskakuje fakt konieczności udziału w Intronizacji władz świeckich. Niezwykłość i rangę tego żądania wyraża ostrzeżenie Boga, skierowane do nas za pośrednictwem Rozalii, że na świat nadchodzi kara o wiele cięższa od kary potopu, a także zapewnienie, że Polska nie zginie, o ile uzna w wyżej opisany sposób Jezusa swym Królem. W ślady Polski, jak zostało to zapowiedziane Rozalii, pójdzie wiele innych narodów, które także uznają w Jezusie swego jedynego Króla i Boga; tylko one ocaleją z powszechnej zagłady. Widzimy więc, że w tych postanowieniach Bożych Polska odgrywa doniosłą i bardzo odpowiedzialną rolę wobec całej ludzkości. http://www.intronizacja.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=52:intronizacjaocochodzi&catid=34:stale&Itemid=137

Patrząc na to zdjęcie uświadamiam sobie, że właśnie realizuje się kolejna niebiańska koronka. Gdyby nie rząd PIS-u, do intronizacji Chrystusa by nie doszło. Ośmioletnie, spokojne w miarę rządy PO i ich nagły, totalny upadek. Typowe dla niebiańskiego planowania, które trwa długo, a realizuje się szybko. Homiel powtarza, że mało czasu już zostało, stąd to przyspieszenie.

To ciało należy do tego świata.

16. 11. 16 r. Warszawa. 

Po powrocie z Bielska byliśmy długo oboje mocno zmęczeni. Nawet Homiel się nie odzywał. Dzisiaj musiałam sprowokować rozmowę …

  • Homiel, co tam nowego w Niebie ?
  • Po staremu.
  • Bóg Ojciec rozważa, a Młodszy z dziećmi.
  • ???

Myślałam, że padnę z wrażenia. Odpowiedział tak prosto, jakby mówił o wujku z Siemianowic. Po chwili tknęło mnie, że o Jezusie powiedział Młodszy. Jezus często odwiedza dzieciniec i Piotr też to widział.


Piotr ostatnio ma nasilenie ataków, ugryzienia są niemal codziennie. Przestałam je nawet dokumentować …

  • Ale mnie nienawidzą …
  • A ilu tlen dajesz ?
  • Czy musisz wszystko widzieć i wiedzieć ?
  • Tak już mam.

Mimo, że Piotr ma 3 stenty, czasami kłuje go w okolicach serca, zwłaszcza w momentach, gdy się zdenerwuje lub jest bardzo zmęczony. Od razu włosy stają mi dęba ze strachu i jestem w pogotowiu do działania. 

  • Walcząc o ciebie, walczy o siebie.
  • Ale jesteś Homiel… – rzuciłam, bo był niesprawiedliwy. 
  • Walczysz o siebie, bo jesteście monolitemwyklarował, że chodziło Mu o coś innego. Razem stanowimy jedność jak dwie połówki brzoskwini.
  • Ale jest jeszcze syn …
  • Nie zastąpisz oryginału substytutem.

Syn przyjechał wczoraj do domu. Nareszcie.



19. 11. 16 r.  Warszawa.                                                                                              

Piotr miał ciekawą wizję.

  • Widziałem jak leżałem na płasko. Zobaczyłem rękę wiszącą nade mną równolegle do mojego ciała, była tak wielka jak moje całe ciało. Wyciągnęła mojego ducha, moje drugie „ja” leżało pod ręką równolegle. Po chwili ręka wtłoczyła mnie z powrotem do ciała.

Oby nie było to, o czym myślę … Wyjście z ciała podczas operacji i powrót.

  • Kiedy będą cię szukać, to cię nie odnajdą.
  • Kiedy cię przestaną szukać, to wrócisz.
  • Nic nie rozumiem… – Piotr zmęczonym głosem. 
  • Jak długo będzie to trwało ? – a mnie to zaciekawiło.
  • To nie ma znaczenia.
  • Nie wróci, kiedy człowiek będzie walczyć o niego, lecz kiedy Ojciec mu pozwoli.
  • Zaczniesz nowe życie, już nie na morzu, a na lądzie.

Właśnie zdaję sobie sprawę, że Homiel odnosi się do tej wizji.

Pływałem kraulem po oceanie i szukałem skarbów. Nagle, zupełnie niespodziewanie pojawiła się jedna fala i sztorm, fala była bardzo wysoka i wyniosła mnie wysoko. Fala opadła, popływałem trochę, ale zaraz zauważyłem, że nadchodzi druga sztormowa fala. Była ogrooomna! Porwała mnie i płynąłem na niej tak, jak serwer, wyniosła mnie jeszcze wyżej. Czułem się na niej tak, jak się prowadzi konia. Unosiłem się na jej szczycie, a ona mnie wyrzuciła w powietrze i chyba straciłem wtedy świadomość. Ocknąłem się jak klęczałem na brzegu. Wylądowałem tam na kolanach. Pod kolanami poczułem kamienie i nie było to wygodne. Byłem zdziwiony, że jestem na brzegu, w oddali zobaczyłem dwie kobiety, jedna wyższa, druga niższa, które rozmawiały ze sobą, w ogóle nie zwracały na mnie uwagi.
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/04/30/odloz-wszystko-we-mnie-jak-ja-odlozylem-w-tobie/

Czyżby te dwie fale miały znaczyć dwa zabiegi ? Jeden prosty, drugi poważniejszy ? 

  • Dla pewności… To nowe życie będzie tu, ze mną ? – pytam. 
  • Czy tam …, z Wami ?
  • To ciało należy do tego świata.
  • Czyli chodzi o życie tutaj …

Ja również miałam dzisiaj dziwny sen. Mieszkałam na przystanku … To znaczy mieszkać to za dużo powiedziane, żyłam na przystanku w jakiś szmatach, kartonach, podręcznych bagażach itd. Nagle pojawiła się nie wiadomo skąd plaga czarnych much, które obległy mnie całkowicie, niemal każdy skrawek mnie. Ktoś wyciągnął miotacz ognia i zaczął to spalać. Krzyknęłam, żeby uważał, bo i mnie spali. Jak to się skończyło ?… Nie wiem. Obudziłam się gwałtownie, zmęczona już z rana.

Przystanek to świetne określenie symboliczne mojego życia, ciągle jestem w drodze, nigdzie nic stałego, Warszawa i Szczecin to wieczne przysłowiowe przystanki. A muchy ? Mój odwieczny wróg się odezwał … Myślałam o tym śnie i gadać mi się nie chciało …

  • Nie martw się przyszłością.
  • Nawet jak upadniesz, nie widzę betonu, lecz puch  – Homiel przerwał moje rozmyślania.
  •  Pokazał mi puch uformowany z drzew jako materac.

miękkie lądowanie

  • Czy nie lepiej nic nie wiedzieć o przyszłości ?
  • To nie ma znaczenia.

Hmm … Nie ma żadnego. Czy będę, czy nie będę wiedzieć … Oni i tak zrobią po swojemu.



20. 11. 16 r. Warszawa. 

Ciekawa sytuacja z rana. Piotr znalazł pod poduszką 2 zł. Skąd się tam wzięło ? Dwie poduszki, jedna na drugiej i dodatkowo jasiek …, a tu 2 złote centralnie po środku położone pod spodem. Żeby tam trafić, trzeba tam położyć.

  • Skąd się tam wzięło ? – pyta mnie Piotr myśląc, że to moja wina.
  • Zwracamy ci 2 zł, gdyż twój syn ci nie zwrócił.
  • ???!!!
  • Homiel, od czego ja tyję, bo już nie wiem jak jeść – pytam. Choćbym same suchary wchłaniała, to i tak waga do góry.
  • Od wieku.
  • A nie lepiej powiedzieć od powietrza ?
  • Jak chcesz.
  • ………. – śmiech. 

Ledwo weszliśmy do domu, a Piotr znowu się chwycił za bok i zaczął jęczeć, że szczypie.

  • Dlaczego jestem tak gryziony ?
  • Jesteś tak gryziony, jak ty ich gryziesz.




Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/