Oddałem Siebie za nich.

11. 12. 19 r. Warszawa.

Końcówka roku jak zwykle mocno gorąca. Trzeba realizować ostatnie zamówienia, wszyscy chodzą wnerwieni, Piotr ze zmęczenia ledwo się odzywa. Siedzimy na kawie właściwie w milczeniu …

  • W kościele było pełno ludzi, aż dziwne – Piotr zaczyna.
  • Kochasz ludzi Ojcze ponad wszystkich ?
  • Oddałem Siebie za nich.
  • Ciebie też bym oddał.
  • ……. – uśmiecham się, ale skóra mi „zdrętwiała”. Wiadomo jak Oddałem Siebie … Ukrzyżowanie … Czyli niewyobrażalny ból.
  • Sęk w tym, że ciebie też kocham.

Zapadła cisza.

  • Nudzicie się ?
  • Nieee, kalendarz nam się nie spina – odpowiadam. Piotr milczy, ale ja nieustanie układam w głowie kalendarz. Analizuję słowa Ojca i próbuję poukładać je w czasie.
  • Waaam ? Co Ja na to poradzę ?
  • ……. – roześmiałam się. Nam się może i nie spina, ale  Ojcu się spina.
  • A co do kalendarza … I on dobiega końca.
  • Już niedługo – zaczynam jęczeć.
  • Dam ci klej, zamkniesz im usta.
  • Klej ? – pytam niepewnie nie rozumiejąc.

Wieczorem.

Zmarł Adam Słodowy. 

  • Szkoda … Jakaś epoka minęła – Piotr podminowany. Ulubiony majsterkowicz z dzieciństwa odszedł na zawsze.
  • Teraz w Niebie będzie coś pewnie budował.
  • W Niebie wszystko już wybudowane.
  • Gdzie indziej będzie się produkował.

Widząc, że słyszy Ojca …

  • Co znaczy klej, Ojcze ?
  • Nie męcz Małego, od tego masz kawy.

Musiałam poczekać na okazję na kawie.



13. 12. 19 r. Warszawa.

Siedzieliśmy, rozmawialiśmy, wypatrywałam okazji …

  • Bóg jest naprawdę cudowny, ma niesamowite oczy i … w ogóle … – Piotr się rozczulił. Zabrakło mu słów.
  • Zakochałeś, czy co ? Ciągle mówisz o Mnie.
  • Zakochałem – Piotr się roześmiał.
  • No i dobrze.
  • A co sądzisz Ojcze o trzecich wyborach w Izraelu ? – pytam.

Śledzę media izraelskie na bieżąco pamiętając o przepowiedni Kaduriego. Wczorajsza informacja;

IZRAEL zmierza do trzeciej rundy wyborów, tak jak prorokował mistyczny Rabin Kaduri. https://www.breakingisraelnews.com/141500/its-official-israel-heading-to-3rd-round-of-elections-just-as-prophesied-by-mystic-rabbi/?goal=0_bb2894f273-b860215e08-61157653&mc_cid=b860215e08&mc_eid=4af87b79a8

W końcu pojawiła się tajemnicza wiadomość najwybitniejszego kabalisty tego pokolenia: kiedy są wybory, ale żaden rząd nie jest wybrany, Mesjasz jest tuż za rogiem. 

http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/09/07/co-zaczelo-sie-przed-wszystkimi-wiekami-teraz-sie-skonczy/ 
  • Wiecznie repetować nie będzie.
  • Zaskoczyłem was ?
  • Pierwsze, drugie, trzecie … No nie skleja wam się … – śmiech.
  • Nie skleja … – przyznaję. Trzecie wybory w lutym, a Mesjasza jak nie ma, tak nie ma.
  • Błagam, chodzi mi chociaż o ten „klej”. Co to znaczy ? – już nie wiem jak prosić.
  • Dam ci już ten kleik – … który wszystko sklei. 

Jestem bezradna. Nie udało mi się dowiedzieć, więc dałam sobie spokój.


Siedzimy w galerii, rozglądamy się w milczeniu ….

  • Podobają Mi się te światełka. 
  • To chodź do nas ! – Piotr się wyrwał z pomysłem.
  • Znowu Mnie nie rozpoznasz.
  • Możemy tak w trójkę porozmawiamy kiedyś ?
  • Ale kiedyś.
  • Czyli nigdy … – pomyślałam.
  • Ojciec dotknął palcem twojego czoła, mojego i swojego …
  • To jesteśmy umówieni.


14. 12. 19 r. Warszawa.

Wchodzę do pokoju Piotra i widzę, że leży z rękoma splecionymi na brzuchu. 

  • Rozmawiałem z Ojcem teraz. Powiedział …
  • Czeka cię długa podróż, ostatnia.
  • Ugotujesz obiad.
  • Nie umiem gotować, mówię.
  • Razem to zrobimy.
  • Obiad dla ludzi, a potem wrócisz.
  • ……. – … wzruszył się.

Nie przeszkadzałam mu w tym wzruszeniu myśląc co w tym przypadku znaczy obiad. Skojarzył mi się z moimi chlebami. Jedno i drugie to strawa.

  • Nie chcę beczeć jak baba, żeby ludzie się śmiali.
  • Oni już cię szanują.
  • Nie przejmuj się doczesnymi sprawami.

I zadziałało odwrotnie. Gdy padło doczesne sprawy Piotr pomyślał o firmie. Adrenalina natychmiast uderzyła mu do głowy. Po wzruszeniu ani śladu.

  • Mam same kłopoty ostatnio. Szykuje mi się ZUS-owska kontrola.
  • Poproś Ojca, przecież to Jego firma – zażartowałam kompletnie bezwiednie.
  • ……. – … i w jednej chwili wybuchnęliśmy śmiechem, także Ojciec.
- Kiedy zacznie się coś dziać, to nie wiem co firmą będzie. Homiel, co będzie ? 
- Tak jak firma nie jest już twoja, tak i życie nie jest już twoje. 
- Nie należysz do siebie. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/09/01/jjak-mozesz-mnie-zawiezc-skoro-ja-jestem-przy-tobie/ 
- Nie żyłbyś już, zmarłbyś... - i pokazał jak Piotr pada w parku idąc do garażu. 
- Ojciec trzyma cię za serce, dlatego twoja firma należy do Nas i ty należysz do Nas. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/09/03/daj-nam-radosc-w-modlitwie-glebokiej-pelnej-pasji/ 
- Homiel, w jakim stanie jest moje serce ? 
- Twoje serce ? 
- To już nie jest twoje serce, jak i twoja firma. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/10/30/my-nie-bijemy-my-nie-niszczymy/ 
  • Łapiesz Mnie za słówka.
  • …….
  • Bez przerwy słyszę w głowie Sanhedrydzi … i Sanhedrydzi …
  • …….. – gwałtownie spoważniałam.

Tuż przed naszą rozmową obejrzałam to video; https://www.youtube.com/watch?v=Fcd3scW6lDM&feature=youtu.be

  • To co powiedział szef Sanhedrynu, że woli Auschwitz niż uznać Jezusa jest … nieprawdopodobne ! – przez chwilę szukałam odpowiedniego słowa.
  • Co za buta ! Oby nie wykrakał – byłam absolutnie zdumiona.

Zdumiona, że po wielkim kataklizmie jakim był Auschwitz, on ponownie woli zagładę niż zmierzyć się z prawdą. Niewyobrażalne zacietrzewienie.

  • Co to Sanhedryn ?
  • Taki żydowski rząd, coś w tym stylu – sama do końca pewna nie byłam.
  • Sanhedryn, twój cel.
  • ?!
  • Będziesz tam przemawiać ? – wytrzeszczam oczy zaskoczona.
  • Z całą brutalnością to zrobisz.
  • Dla nich zupka.
  • Aaa … – po chwili dopiero łapię w czym rzecz.
  • Ale obiad to dwa dania. A drugie danie ?
  • Dla ludzi.
  • To twój cel, Sanhedryn.

Sanhedryn – inaczej Wysoka Rada lub Wielki Sanhedryn – najwyższa żydowska instytucja religijna i sądownicza w starożytnej Judei, wspomniana w źródłach po raz pierwszy w 203 p.n.e. W 2004 w Izraelu zainaugurował działalność nowy Sanhedryn, który znajduje się w fazie organizacji i z tego względu nie nosi nazwy Wielkiego Sanhedrynu, lecz nazwę – ” Powstający Sanhedryn „.

To Sanhedryn wydal wyrok na Jezusa.



Dopisane 27. 07. 2020 r.

  • Dam ci już ten kleik.

Słowo „kleik” stał się dla nas symbolicznym określeniem wydarzenia, które ma być dowodem na prawdziwość Ojca słów. Takim kleikiem jest na przykład COVID. Kleik, bo zamyka usta niedowiarkom i „skleja” w całość harmonogram zapowiadanych zdarzeń i W dalszych rozmowach „kleik” pada dość często.

5 przemyśleń nt. „Oddałem Siebie za nich.”

  1. @Aga
    Jest Pani do bólu szczera i prostolinijna. Ja to pochwalam. Trudne pytania i jak na razie brak odpowiedzi tłumaczę tym że nie wszyscy są gotowi do tańca. Taniec z Tatą to rozerwanie szablonów nas tu obowiązujących a do tego trzeba treningu bo jak ten walc nastąpił to wtedy dopiero trzeba zapytać siebie czy wszystko jest ze mną dobrze bo wtedy też ma się krytyczne zdanie o sobie, ale też troskę o to, czy nie trzeba mi pomocy psychiatry. Każdy z nas ma inne zadania do zrealizowania i do tego jest przygotowywany. Dlatego powtarzam, ufność i zażyłość z Bogiem to nasz Cel. Napisałem tutaj wcześniej do pani Pani Berciu. Proszę to sobie odszukać. Napiszę jutro nieco więcej o tym jakie mam zdanie o niektórych tutaj powielanych wypowiedziach.

    1. „wcześniej Teresa z Lisieux nie mogła znieść cierpienia, mogła wpaść w trwałą pogłębiającą się psychozę, ponieważ była ogromnie wrażliwa. U schyłku życia mówiła: wierzę! – Bo chcę wierzyć, a nie dlatego, że mi się chce wierzyć. Jak się wchodzi w głąb ciemności, wiara przestaje być uczuciem, a staje się cienką nitką, która spaja. ”
      https://youtu.be/QH6SjmzYcug

      Czasami cierpieniem jest ciasnota duszy w ciele, codzienne wykonywanie tych samych monotonnych czynności np zmienianie pieluch siedmiorgu dzieciom..

      „Mam tam piękne ogrody, chodziłaś tam.”

      Przeszło mi przez myśl, że też tam byłam. Dlatego tak lubię ogrody. Tylko ciągle mi tu czegoś brakuje, doskonałości w trwaniu barw, kształtów.. Tu we wszystkim są tylko namiastki..

      Chodzi mi oto, że serce wyrywa się ku Niebu, a ciało ciąży ku ziemi. Niestety mam skłonność do odlotów, dlatego najbardziej mam wątpliwości, co do siebie, nie do tego co pisze Pani Ola. Mam teraz polecenie odGórne zajmować się sprawami przyziemnymi. Lampka ostrzegawcza mi się zapaliła jak mój mąż porosił, żebym mu coś przyniosła i przyniosłam, a za chwilę poszłam drugi raz szukać tej samej rzeczy i wracam do niego i mówię, że nie przyniosę mu tego, bo nie mogę znaleźć.. a on mi na to, że przecież już mu to przyniosłam! Dlatego teraz dla równowagi mam masę działań bardzo konkretnych i przyziemnych, żadnego bujania w obłokach, więc nawet nie mam czasu szybciej odpisać. 

      Jeszcze wczoraj dostałam taki przebłysk zrozumienia, który dotyczy mnie, ale także tego o czym pisze Pani Alicja czyli o tzn. „mistyczności życia”. 

      Drzewo krzyża jest także symbolem tego co materialne i ziemskie. Nasz Pan Jezus Chrystus został do tego krzyża okrutnie przybity grubymi gwoździami. Dopiero po męce na krzyżu i śmierci na nim, zmartwychwstał i wszedł w tą tzn. przez Panią Alicję „mistyczną fazę życia”. Te gwoździe, które powodują krwawienia naszych dusz przybijają nas do tego co ziemskie, do obowiązków, fizycznych umartwień np chorób i tego wszystkiego co wiąże się z ograniczającą nas materią. Dlatego mistyka na ziemi jest nierozwalnie związana z cielesnością, z materią i jej ograniczeniami. Właśnie nasza fizyczność i materialność ma absurdalnie wyzwolić naszego ducha.

      Adall, tak właśnie to jest konkret:  „my możemy wspólnie o coś powalczyć modlitewnie, możemy umówić się co do formy w jakiej będziemy to robić ale tylko tyle.”

      Nie tylko tyle ale aż tyle. Nasze gadanie i rozmyślanie jest zbędne, jest konkret, który możemy zrobić po cichu 😉

      Wątek „rządzi diabeł..” bardzo ciekawy ale przez jakiś czas nie mogę rozmyślać, bo znów stracę głowę 🙂 , więc na razie niestety tylko obowiązki domowo-służbowe z ofiarowaniem Ojcu ( oczywiście w zjednoczeniu z ofiarą Syna ) jako konkretna modlitwa.

      A taniec z Tatą w Jego ogrodach.., nawet nie mogę o tym pomyśleć, bo mi łzy od razu płyną. 

      1. Pan Jezus,Józef iMaryja,jako Trójca Święta pokazali te 2000 lat temu,jak mamy żyć by zbawić się.Pokazali nam,że :mamy nie używać seksu i płodzić się ,by rodzić się na porodówce w tej cielesnej powłoce,tylko każdy człowiek( i mężczyzni i kobiety) urodzone wtedy,miały wziąć ślub z Bogiem,tzn.z Chrystusem i spać w mistycznym seksie,żeby schodzić na ziemię w Nowym Ciele-długowieczniejszym niż to obecne.I w ten sposób,byłby wycofany Grzech Pierworodny ze świata i wróciłby Raj na ziemię. Jezusa wtedy nie usłuchano i aż do dziś ludzie rozmnażają się nie tak,jak Bóg chce.Macie sypiać w łożu małżeńskim z Duchem Świętym-czyli z Maryją a nie ze współmałżonkiem człowieczym,bo uprawiamy wtedy seks z bratem,lub siostrą…zaczniecie wtedy przyjmować Dary Raju i zbawienie w pełni.Tego Polacy muszą nauczyć inne narody.Ale,żeby ten seks mistyczny(nadprzyrodzony) otrzymać,trzeba jeszcze zmienić geopolitykę kraju naszego…pa .

  2. @Adall
    „Proszę o weryfikację własnych wyobrażeń..
    Moim zdaniem jest Pani zaburzona.”

    W pierwszym odruchu pomyślałam identycznie. Ale potem jak się głębiej zastanowiłam, to doszłam do wniosku, że wszyscy tu jesteśmy wariatami.. 
    Jaka jest granica między wiarą, a szaleństwem?

    Trafiłam ostatnio na taki artykuł:

    https://m.fronda.pl/a/wstrzasajacy-zyciorys-ojca-aleksandra-kwasniewskiego,127079.html

    Wkurzyło mnie to. Pomyślałam sobie, że mieliśmy prezydenta, którego ojciec był mordercą Polaków, a teraz będziemy mieć Iskrę z Polski, która mordowała Polaków..A z drugiej strony, kto to udowodni, te poprzednie wcielenia..Czy ta historia z Piotrem nie brzmi równie niedorzecznie, jak historia tej pani Alicji? 

    „szukałem fioletowego takiego wyraźnego fioletowego co oczywiście jest absurdem ale wspominam o tym bo jest jakaś więź pomiędzy nami, myślna więź”

    Mam to ciągle i tak się zaczęłam zastanawiać od kogo to rzeczywiście pochodzi?  Czy ktoś z nieodpowiedniej strony w coś nas nie wkręca?
    I dziś np. czytam:

    „Niewyobrażalne zacietrzewienie.”

    I staje mi przed oczami ptak cietrzew, który jakiś czas temu mi się w dość wyraźny sposób śnił ale wtedy nazwałam go głuszcem ( podobne ptaki, nawet się krzyżują między sobą ).
    I mało tego ten cietrzew albo głuszec ma związek ze strawą..

    „co w tym przypadku znaczy obiad. Skojarzył mi się z moimi chlebami. Jedno i drugie to strawa.” 

    Mój sen:
    Nagle widzę w oddali przede mną bardzo wysokie drzewa  jak zaczynają się przewracać jedno po drugim i niszczyć wszystko na co spadają. Widzę, że zaczynają padać też w moją stronę i uciekam. Uciekam na leżące niedaleko POLE dojrzewającej PSZENICY. Tam jest spokojnie i czuję się bezpiecznie. Z zarośli wychodzi w moją stronę duży, tłusty głuszec z nastroszonymi piórami jakby do ataku i myślę sobie, że niezła SZTUKA MIĘSA, muszę go zabić, żeby było co jeść. Biorę kija i zaczynam go tłuc, a wtedy jego łeb zamienia się w twarz małego dziecka i mam duże opory, żeby go dalej tłuc, chociaż wiem, że to tylko złudzenie, że to nadal ten głuszec, a nie dziecko. Mimo wszystko przełamuję się i zabijam tego ptaka i wiem po tym wszystkim, że dobrze zrobiłam.
    ( Aby jeść duchowe mięso, trzeba mieć duchowe zęby tzn być dorosłym duchowo, dzieci piją mleko, bo nie mają zębów )

    „Sanhedryn, twój cel.
    ?!
    Będziesz tam przemawiać ? – wytrzeszczam oczy zaskoczona.
    Z całą brutalnością to zrobisz.
    Dla nich zupka.
    … Aaa … – po chwili dopiero łapię w czym rzecz.
    Ale obiad to dwa dania. A drugie danie ?
    Dla ludzi.
    To twój cel, Sanhedryn”.

    Czy to jest nadinterpretacja? Wczuwanie się w tą historię i jej dopisywanie?
    Teraz trzeba mi zweryfikować własne wyobrażenia.. pomyślałam, że odpocznę od bloga, zrobię sobie 2 -tygodniowa kwarantannę, bo chyba za bardzo się wczułam. Wcale nie mam na to ochoty ale właśnie dlatego aby się uwolnić od własnych pragnień i wyobrażeń.

    „Miłość, moje dziecko, to nie przywiązywanie ludzi wzajemne  do siebie, lecz uwalnianie.
    Prawdziwe kochać można tylko w pełnej wolności od oczekiwań i pragnień nie tylko w odniesieniu do wymiaru ciała, ale nade wszystko do pożądań ducha. 
    Czysty dar z siebie jest wtedy, gdy nic nie pragniesz dla siebie: żadnej satysfakcji, żadnej zapłaty, żadnej wdzięczności, żadnych uczuć. Tylko wtedy możesz czynić prawdziwe dobro, bo tylko wtedy nie rodzi się w twym sercu, to co niszczy ciebie samą, a pośrednio i innych: to jest żal, rozczarowanie, niechęć. A może nawet osądzanie prowadzące do potępiania innych.
    Męczeństwo jest szczytem miłości. Bo to ma być śmierć egoizmu i zwycięstwo czystej miłości.
    Aby iść do ludzi z darem serca, trzeba mieć serce wolne: uwolnione od wszelkich pożądań. Trzeba zburzyć tę ” Jerozolimę” , jaką wybudowałaś w swoim sercu, sądząc, że to jest „miasto święte”. 
    Jedno pragnienie i jedna radość jest potrzebne: pragnienie Boga i posiadanie Boga. I bycie w tym stanie duszy tam, gdzie jesteś w codzienności twojej. ”
    A.Lenczewska ” Świadectwo”

Możliwość komentowania jest wyłączona.